Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sękowa. Na świątecznym jarmarku będą zbierali datki dla Jacka Krupy

Halina Gajda
fot. archiwum GOK Sękowa
16 grudnia, od godz. 14 Plac Długosza w Sękowej zamieni się w wielki świąteczny kiermasz. Będzie pachnąco, kolorowo, gwarnie, bo przecież przyjedzie cała gmina i pół miasta. Nie ma innej opcji, bo takiej atmosfery, nie będzie nigdzie indziej, jak powiat długi i szeroki. Przygotowania trwają od paru dobrych tygodni. Zaangażowanie jest wielkie, bo i cel ważny - pomoc Jackowi Krupie, mieszkańcowi wsi, który zmaga się z konsekwencjami bardzo poważnej choroby - listeriozy.

Parapetów w gminnym ośrodku kultury nie widać, bo zasłaniają je… pniaki. Małe i duże, grubsze i całkiem cienkie. Przystrojone na sto sposobów, według stu pomysłów. Na skromnie i na bogato. Każdy ze świeczką pośrodku. Żadnych zbędnych sztuczności, bo przecież w założeniu mają stanąć na wigilijnym stole.

- Mamy ich około dwustu - mówi Iwona Tumidajewicz, szefowa ośrodka. - Podarował nam je jeden z mieszkańców, Tomasz Wasylczak. Równiutko przycięte na pewno nie będą strzępić obrusu - dodaje z uśmiechem. Surowe kawałki drewna przystrajali uczestnicy warsztatów. Tak samo, jak koronkowe bombki, które jeszcze w środę wieczorem wychodziły niemal taśmowo spod rąk i młodszych i starszych mieszkańców wsi. Zdobione z wielkim sercem, niepowtarzalne. Będą oryginalną ozdobą choinki. Będą rozprowadzane właśnie podczas Jarmarku z przeznaczeniem dla sękowianina.

- Jacek, to przecież nasz sąsiad. Większość doskonale go zna z pracowitości, zaangażowania. Zmaga się z konsekwencjami poważnej choroby, chcemy mu pomóc, choć trochę ulżyć rodzinie, by umilić im świąteczny czas - dodaje.

Sękowskie gospodynie szykują blachy pachnących ciast. Serowniki, makowniki, jabłeczniki. Z domowych produktów, przygotowywane z wielką pieczołowitością. Paczki, za datek na rzecz Jacka, będzie można zabrać ze sobą do domu. To samo z domowym chlebem, który już tylko czeka na wypieczenie. W kuchniach trwa prawdziwa rewolucja.

- Wszystkie gospodynie są zaangażowane - mówi Katarzyna Tokarz, sołtyska Ropicy Górnej. - Co, tam gospodynie! Wszystkie kury we wsi też zostały „zaprzęgnięte” do roboty. No i jeszcze krowy. Przecież świątecznego sernika nie można upiec z marketowych jajek i sera, tym bardziej że na taki cel, jak pomoc Jackowi - mówi z przekonaniem.

Po chwili wybucha śmiechem. - Zamieszanie wielkie, ale radosne - dodaje.

Z kolejnych spiżarni wyciągane są kiszona kapusta i grzyby. Dochodzi zakwas na żur, sękowianki prasują obrusy na wspólny wigilijny stół. Szopka już-już prawie stoi. Oczywiście żywa.

- Żywa w sensie, że będzie Józef i Maryja, pastuszkowie, liczne zastępy aniołów - wylicza Iwona Tumidajewicz.
Skoro szopka, to i zwierzęta. Libuskie aplaki już są gotowe. Ich opiekunka Monika Cegielska przygotowuje je do roli od kilku tygodni. Alpaki to zwierzaki skore do ciągłych pieszczot. Nadstawiają łeb do głaskania, przymilają się... uśmiechem. Hodowczyni obala też mity o tym, że rzekomo plują.

- Owszem, czasem się im zdarza, ale robią to między sobą samce. Tak się dogadują albo kłócą - opowiada z uśmiechem.
Będą też opowieści o tych zapomnianych tradycjach wigilijnych, koncert kolęd, wspólna wigilia przy stołach nakrytych białym obrusem z obowiązkowym siankiem, opłatkiem i prawdziwą jedliną.

- Wszystko zostało tak ustalone, żeby nie trwało więcej, jak dwie godziny - mówi szefowa GOK. - Bądźcie z nami w niedzielę. Dla Jacka - dodaje.

Świat Renaty i Jacka Krupów obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni w połowie ubiegłego roku. Początkowo lekarze uznali, że to chwilowe osłabienie. Dolegliwości nie mijały, a się nasilały. W końcu okazało się, że to zapalenie opon mózgowych. Zaczęły się kłopoty z poruszaniem się, oddychaniem, a nawet mową. W końcu potrzebny był respirator. Jacek trafił na oddział intensywnej opieki medycznej, Po kilku dodatkowych badaniach okazało się, że to zakażenie listerią, groźną bakterią, która wywołuje chorobę - listeriozę.

Pojawiły się ropnie na mózgu, wodogłowie, porażenie czterokończynowe, choroba uszkodziła nerw wzrokowy. Jackowi, w powrocie do samodzielności potrzebna jest stała, systematyczna rehabilitacja. Przed chorobą, źródłem utrzymania dla rodziny było gospodarstwo. Musieli z niego zrezygnować.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Nowe prawa na porodówkach. Mamy mogą być zaskoczone

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Sękowa. Na świątecznym jarmarku będą zbierali datki dla Jacka Krupy - Gazeta Krakowska

Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto