Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ropica Polska. Pomidorowo-paprykowe królestwo w gospodarstwie beNatur. Te warzywa koniecznie trzeba spróbować

Halina Gajda
Halina Gajda
Gospodarstwo beNatur w Ropicy Polskiej to prawdziwe pomidorowo-paprykowe królestwo
Gospodarstwo beNatur w Ropicy Polskiej to prawdziwe pomidorowo-paprykowe królestwo fot. halina gajda
Pink Syberian Tiger i Alaskan Fancy to nie rasy psów, a Dumy Syberii nie należy kojarzyć z gatunkiem mocnego alkoholu. To samo dotyczy Cio Cio Sanu, który nie ma nic wspólnego z gatunkiem popularnego wina, a White Queen nie jest pełnomorskim jachtem za miliony dolarów. Wszystko to bowiem… pomidory.

Ropica Polska. Dzwon na kościelnej wieży ogłasza właśnie południe. Posadowiony za domem ogrodniczy tunel ma otwarte, a właściwie uchylone drzwi. Kuszą, bo za nimi feeria barw: z zielonych łodyg zwisają czarne, pomarańczowe, żółte, czerwone, białe i malinowe kiście. Na myśl przychodzą nobliwe damy w wielkich krynolinowych sukniach.

- Moje „must have”, czyli dokładnie 34 odmiany – mówi ze śmiechem Ryszard Barszcz, właściciel gospodarstwa beNatur.

Ziemia, która pachnie

O każdej z nobliwych pomidorowych „dam”, mógłby opowiadać godzinami. Wszystko z racji mnogości kształtów, które porównywane są do śliwki, gruszki, czereśni, sakiewki. To samo dotyczy smaku, skórki, przeznaczenia. Jedne do chrupania podczas wieczornego seansu przed telewizorem, inne do zamknięcia w słoiku na zimowe obiady. Gospodarz niby zapewnia, że nie, żadne pomidorowe rekordy wielkości go nie interesują, ale gdy wejść w głąb tunelu, łodygi dosłownie uginają się od ciężaru ogromnych owoców. Gdyby położyć któryś na wadze, ta mogłaby się zatrzymać daleko, poza pół kilograma.

- Niby miałem ograniczać liczbę uprawianych odmian, ale z żadnej nie potrafię zrezygnować – zdradza.

Rolnictwa może nie wyssał z mlekiem matki, ale zawsze mocno siedziało ono w jego głowie. Od dziecka. Czterdziestolatkowie z plusem wiedzą, że kiedyś nawet pierwszoklasiści mieli obowiązki w gospodarstwach. I to chyba wtedy Ryszardowi ziemia po raz pierwszy zapachniała.
- Jak sięgnę pamięcią wstecz, to nie było buntu, że trzeba zrobić to, czy tamto – opowiada.
Rozmaite koleje losu sprawiły, że nie wylądował w żadnej szkole rolniczej ani na takim uniwersytecie. Był w trendach – najpierw ogólniak na Górce, a później marketing. Jeszcze później, przez jakieś dwie dekady, pracował przy biurku na tabelkach w Excelu. Rolnictwo było remedium na zawodową rutynę.
- Po weekendzie spędzonym na pieleniu, okopywaniu, sadzeniu, podwiązywaniu pnączy miałem naładowane baterie na kolejny tydzień pracy – opowiada.
Jakieś dwa czy trzy lata temu uznał: to chcę robić już na poważnie, nie tylko weekendowo. I tak powstało beNatur, czyli królestwo, w którym rządzi nie tylko pomidor o trzydziestu kilku skórkach, ale też papryka, ziemniaki, buraki, kapusty, marchew i cała długa lista innych warzyw. Nie mogło oczywiście zabraknąć pszenicy, owsa.
- O orkiszu jeszcze przypominam – śmieje się. - Orkiszowy makaron z przepiórczymi jajkami to prawdziwe delicje – zachwala.

Przyjacielskie chwasty

Już na początku działań uznał, że będzie… naturalnie. Czym się to objawia? Ku zaskoczeniu wszystkich nie chodzi tylko o brak pestycydów, ale kilka innych aspektów. Objawiają się choćby tym, że grządki u Ryszarda Barszcza nie są idealnie wypielone. Zielska i chwasty też mają swoje u niego swoje ważne miejsce.

- To klucz do zatrzymania wody – zdradza. - Taka wypielęgnowana ziemia, bez jednej trawki potrafi się nagrzać do ponad pięćdziesięciu stopni Celsjusza. Momentalnie robi się, jak pustynia. Parasol ochronny chwastów utrzymuje tę temperaturę na poziomie niewiele ponad dwudziestu stopni, a to zatrzymuje wodę – opisuje.

Dowód ma na wyciągnięcie ręki. Kilkaset krzaków papryki doskonale radzi sobie z chwastowym sąsiedztwem. Owoce prężą się w słońcu. Dorodne. Pachną, gdy się nad nimi pochylić. Gospodarz ma kilka ulubionych – habanero chocolate jest wśród nich. Owoce wyglądają, jakby były odlane z czekolady, ale kolor jest mylący. Smak są w stanie docenić tylko koneserzy ostrości.

- Gdy jednak takie papryczki poddać fermentacji, a później dołożyć do nich na przykład mango, ananasa albo jeżyny, to mamy genialny sos do mięsa, grilla czy nawet kanapek na kolację – proponuje.

Udało mu się również wyhodować – z sukcesem – odmianę aji charapita, wyjątkową w smaku. W Peru skąd pochodzi, uznawana jest za „matkę wszystkich chilii”, a na bazarkach, również tych internetowych sprzedawana jest na sztuki. Trzeba tutaj wiedzieć bowiem, że jeden owoc jest niewiele większy od czereśni, a dystrybucja na sztuki wynika z ceny. To jedna z najdroższych papryk na świecie! Skoro mamy już egzotyczne papryczki, to od razu sięgnijmy po francuskie fioletowe ziemniaki zwane również francuskimi truflami.
- W smaku przypomina standardowego ziemniaka, jednak jest dosyć wytrawny. Wiele osób wyczuwa w nich delikatną orzechową nutę, lekko zbliżoną do jadalnych kasztanów –opisuje.

Kwas mlekowy na grządce

Lista paprykowych odmian, które zmieściły się na kilku arach, zrobiona oczywiście zrobiona w Excelu, liczy ponad trzydzieści pozycji. I tak samo, jak z pomidorami – o każdej gospodarz może opowiadać godzinami. Nie znają nawozów innych, niż naturalne. O ich dopływ których dbają zwierzęta – krowa i mnóstwo drobiu: kury, indyki, brojlery, kaczki, gęsi, a nawet przepiórki.

- Największe znaczenie w kształtowaniu zdrowego środowiska mają decyzje zapadające na poziomie gospodarstwa domowego i to, w jakim żyjemy świecie, zależy tylko od nas –podkreśla.

Pewną niespodzianką, a dla wielu również nowinką jest to, że w beNatur stosuje się EM-y, czyli mikroorganizmy efektywne, a jeszcze prościej ujmując – głównie bakterie kwasu mlekowego. Spryskana nimi słoma nabiera nowych właściwości – szybko tworzy się z niej próchnica, a więc to, co rośliny lubią najbardziej. Do tego stanowią dla nich ochronę przed patogenami – wypierają szkodliwe bakterie, grzyby, a nawet odstraszają szkodniki.
- Wszelkie ciężkie metale, od których nie jesteśmy przecież w stanie się całkowicie odgrodzić, nie wchłaniają się tak łatwo. To zaś ma niebagatelny wpływ na wygląd i smak – wyjaśnia dalej.
Wszystkie te działania, sposób uprawy oraz prowadzenie gospodarstwa zrównoważonego zaowocowały przyznaniem certyfikatu gospodarstwa ekologicznego. Co za tym idzie, zarówno gleba jak i uprawiane rośliny regularnie przechodzą wnikliwą kontrolę oraz badania.

Pot na kręgosłupie
Oczywiście, ani w tunelu, ani na grządkach nic nie dzieje się samo. To ciężka praca, często od rana do nocy. Gdy przychodzi czas podwiązywania pomidorów, w tunelu bywa pięćdziesiąt stopni Celsjusza. Po kilku minutach pot zaczyna się lać po kręgosłupie. Nagrodą za wysiłek są pochwały, od tych, którzy rozsmakowali się w jego warzywach. A co na przyszłość?
- Projekt edukacyjny przy współpracy z Ministerstwem Rolnictwa dla przedszkolaków oraz najmłodszych klas podstawówki z praktycznej uprawy w zgodzie z naturą – zapowiada na koniec.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto