Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przeżył cudem zderzenie z cysterną, teraz potrzebuje pomocy

Tatiana Biela
Dziewiętnastoletni Andrzej Szufryn ze wsi Jasienna (gm. Korzenna) uległ ciężkiemu wypadkowi i potrzebuje długiej oraz kosztownej rehabilitacji. Bliscy proszą o wsparcie, bo w walce o powrót do zdrowia liczy się każda złotówka.

Kiedy 8 sierpnia Andrzej usiadł za kierownicą swojego opla, by jak co dzień pojechać do pracy w sądeckiej firmie Fakro, nie wiedział jeszcze, że upalna środa zakończy się dramatycznie nie tylko dla niego, ale także kilku innych osób, które około godziny 14 przejeżdżały przez miejscowość Łęka (gm. Korzenna).

To wtedy 48-letni kierowca cysterny na mleko z niewiadomych przyczyn zjechał na przeciwległy pas jezdni i zderzył się z trzema samochodami osobowymi. Wśród nich był również opel Andrzeja, który w stanie krytycznym został przetransportowany przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. W wypadku życie straciła czteroosobowa rodzina.

Jak pomóc? Wpłat można dokonywać pod adresem internetowym https://zrzutka.pl/6rckr4

Miała przeczucie, że to jej syn

W tym samym czasie, w którym w Łęce zderzyły się cztery samochody, mama Andrzeja wracała z pracy do domu.

Wiedziała, że doszło do wypadku i wiedziona matczynym instynktem usiłowała dodzwonić się do syna, który w tym czasie jechał do pracy na drugą zmianę. Ponieważ nie odpowiadał, kobieta z mężem i siostrą pojechała do Łęki sprawdzić, czy w tragicznym zdarzeniu nie brało udziału jej dziecko.

- Na początku mieliśmy problemy z uzyskaniem jakiejkolwiek informacji - opowiada Zofia Wolak, ciocia Andrzeja.

Wiadomo już było, że są śmiertelne ofiary, ale nikt nie potrafił powiedzieć, czy w zdarzeniu brał udział czarny opel.

- W końcu przebiłam się jakoś przez policyjną taśmę i wyjaśniłam ekipom ratowniczym, że szukamy Andrzeja - mówi.

Niestety, obawy rodziny potwierdziły się, ale Andrzeja nie było już na miejscu wypadku. Śmigłowiec zabrał go do szpitala. Jak wspomina Zofia Wolak, nikt nie znał wówczas jego tożsamości, a z samochodu w tajemniczy sposób zniknęły zarówno wszystkie dokumenty, jak i pieniądze.

- Choć na miejscu uspokajano nas, że Andrzejowi nic nie będzie i jest w dobrych rękach widziałam, w jakim stanie był jego opel - mówi Zofia Wolak.

Śpiączka i cztery operacje

Krakowscy lekarze potwierdzili później obawy rodziny.

Andrzej był w stanie krytycznym i ze względu na rozległość urazów musiał zostać wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Przebywał w niej przez okres ponad trzech tygodni. To był jednak dopiero początek, bo młodego mężczyznę czekały cztery operacje.

- Andrzej miał połamane kości twarzoczaszki, liczne krwiaki w głowie, obrzęk mózgu, a także złamaną rękę, obie nogi, miednicę i kręgosłup w trzech miejscach - wylicza Zofia Wolak.

Lekarze zespolili mu kości twarzoczaszki, nóg oraz ręki. Andrzej jest już przytomny.

- Niestety, krwiaki w głowie powodują chwilowe utraty widzenia. Cały czas patrzy w jeden punkt i ma problemy z zamykaniem powiek - mówi Zofia Wolak.

Choć Andrzej jest świadomy i odpowiada logicznie na zadawane pytania, miewa zaburzenia neurologiczne.

I nawet kiedy opuści szpital, czeka go co najmniej wielomiesięczna rehabilitacja.

Andrzej walczy o siebie

Kiedy Andrzej pojawił się w krakowskim szpitalu, lekarze nie dawali mu wielkich szans na przeżycie. Okazało się jednak, że cechuje go wielka wola walki i chęć powrotu do normalnego życia.

- Mój brat się nie poddaje i chce jak najszybciej stanąć na własnych nogach - mówi Agnieszka Szufryn. Często odwiedza Andrzeja w szpitalu, podobnie jak Kinga, dziewczyna dziewiętnastolatka, która jest dla niego wielkim wsparciem w tym trudnym okresie.

Chłopak może także liczyć na pomoc sądeczan. Z planowanej na portalu zrzutka.pl kwoty 100 tysięcy zł,w środowy poranek była już kwota ponad 25 tys. złotych.

>>> Wejdź i wspomóż leczenie Andrzeja. Wykonanie przelewu trwa niespełna minutę

Rodzina Andrzeja liczy na wsparcie życzliwych osób, tym bardziej że przyszła rehabilitacja będzie, niestety, bardzo kosztowna.

***

Cztery ofiary śmiertelne - tragiczny bilans wypadku w Łęce

W tym samym tragicznym w skutkach zderzeniu w Łęce brały udział trzy samochody osobowe: volkswagen passat, opel astra i peugeot oraz cysterna marki MAN przewożąca mleko. Śmierć na miejscu ponieśli kierujący volkswagenem 32-letni mieszkaniec Lipnicy Wielkiej oraz jego 6-letni synek, 32-letnia żona będąca w zaawansowanej ciąży zmarła na oddziale ratunkowym sądeckiego szpitala. Dziecka, które nosiła, mimo starań lekarzy, również nie udało się uratować. W samochodzie podróżowała także ich 10-letnia córka, która została zabrana do sądeckiego szpitala. Na szczęście nie odniosła ona poważniejszych obrażeń i po kilku dniach opuściła sądecką placówkę.

48-letni kierowca cysterny, który nie potrafił wyjaśnić, dlaczego zjechał na przeciwległy pas jezdni, usłyszał natomiast zarzut nieumyślnego spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Za czyn ten grozi mu kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Mężczyzna w chwili zdarzenia był trzeźwy, zaś Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu zawnioskowała o umieszczenie sprawcy tragicznego wypadku w areszcie.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przeżył cudem zderzenie z cysterną, teraz potrzebuje pomocy - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto