Podpalenie to wciąż jedna z hipotez, które prokuratura bierze pod uwagę przy ustalaniu przyczyn pożaru kościółka w Libuszy. Jedna z wielu, ale dotychczas nieobalona.
- Z całą pewnością możemy jednak powiedzieć, że tajemnicze telefony, między innymi do strażaków, nie miały z nim nic wspólnego - komentuje dla nas Sławomir Korbelak, prokurator z Prokuratury Rejonowej w Gorlicach.
Głupi, pijacki żart
Przypomnijmy, że w noc pożaru, tuż przed północą, jeden z libuskich strażaków odebrał anonimowy telefon. Nieznany mężczyzna zapytał go, czy dodzwonił się do zakładu pogrzebowego. I czy „to już ten czas”... Półtorej godziny później drewniany kościół płonął już niczym pochodnia. Prokurator szybko ustalił dzwoniącego, a raczej dzwoniących.
- Okazało się, że to grupa młodych ludzi, którzy pod wypływem alkoholu robili sobie „żarty”. Jak się tłumaczyli, scenariusz zaczerpnęli z internetu - tłumaczy dalej prokurator Korbelak. - Jednym z nich był strażak, który miał bazę kontaktów do swoich kolegów z drużyny - dodaje.
Telefony o podobnej treści zostały wykonane także do innych osób.
Czytaj więcej na Gazeta Gorlicka+
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?