Nie mamy na razie powodów do obaw, nie siejemy paniki, ale wiedzy nigdy za dość. Poza tym lepiej dmuchać na zimne. Stąd decyzja o udostępnieniu wspomnianych numerów.
- Ludzie migrują, bo przecież pracują w różnych częściach nie tylko kraju, ale i świata. W drodze mamy kontakt z setkami, jeśli nie tysiącami osób – mówi Jadwiga Wójtowicz, dyrektorka Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemilogicznej w Gorlicach. - Nie jesteśmy w stanie określić, w jakim stanie zdrowia są, stąd wszystkie działania prewencyjne – dodaje.
Jeśli więc w ciągu ostatnich 14 dni ktoś wrócił z podróży do w północnych Włoch, Chin, Korei Południowej, Iranu, Japonii, Tajlandii, Wietnamu, Singapuru lub Tajwanu i pojawiły się u niego gorączka, kaszel, duszność i problemy z oddychaniem, to bezzwłocznie powinien powiadomić telefonicznie stację sanitarno-epidemiologiczną lub zgłosić się bezpośrednio do oddziału zakaźnego, lub oddziału obserwacyjno-zakaźnego. Tam personel zdecyduje o dalszym trybie postępowania medycznego.
- Koronawirus przenosi się drogą kropelkową. Aktualnie nie ma przeciwko niemu szczepionki – tłumaczy dalej Jadwiga Wójtowicz. - Można natomiast stosować inne metody zapobiegania zakażeniu. Mówimy tutaj o częstym myciu rąk wodą i mydłem, a gdy nie mamy takiej możliwości, to korzystajmy z płynów i żeli na bazie 60-procentowego alkoholu. Takie mycie rąk zabija wirusa, jeśli znajduje się on na rękach – dodaje.
Takie metody są również skuteczne w przypadku zapobiegania grypie sezonowej, której szczyt przypada od stycznia do marca.
Kto powinien dzwonić pod wskazane numery telefonów? Przede wszystkim osoby, które wróciły wcześniej ze wymienionych wcześniej krajów i mają wyżej wymienione objawy oraz te, które mogły mieć kontakt z osobami zarażonymi.
- Osoby, które dyżurują, wyjaśnią, co należy dalej robić – dodaje Jadwiga Wójtowicz.
Przypomnijmy tutaj tylko, że Ministerstwo Zdrowia nie rekomenduje wyjazdów w zagrożone rejony. Postępujmy więc odpowiedzialnie!
Dane dotyczące rozprzestrzeniania się koronawirusa zmieniają się z każdą niemal godziną. Na początku tygodnia na oddział zakaźny w jasielskim szpitalu trafił mężczyzna, który wrócił z Australii. Zaczął gorączkować, kaszleć, pojawiły się powikłania płucne, więc lekarz rodzinny wolał dmuchać na zimne i odstawił chorego do szpitala. Zostały od niego pobrane próbki do badań. Jak poinformowała Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Rzeszowie obecności wirusa nie stwierdzono. Potwierdzono za to, że pacjent choruje na „zwykłą” grypę.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?