Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po wielkiej jesiennej dyskusji wokół dworca w Gorlicach, teraz zaległa cisza. Nie ma już problemu?

Halina Gajda
Halina Gajda
Od pięciu miesięcy Gorlice nie mają formalnie dworca. Lokalni przewoźnicy, przede wszystkim ci, którzy obsługują trasy na terenie powiatu, odjeżdżają z ulicy Bieckiej. Popołudniami bywa tam rzeczywiście tłoczno. Z Bardiowskiej wciąż korzystają dwie firmy, które wożą pasażerów do Krakowa i Rzeszowa. Jeszcze w jesieni minionego roku pojawiał się pomysł, by stworzyć w mieście coś w rodzaju dworca kompaktowego – z małą poczekalnią, toaletą, niewielką liczbą stanowisk.

Budynek dawnego dworca jest w remoncie, a jego niegdysiejsze przeznaczenie i rozmach działania jest historią z opowieści dawnych pracowników, zdjęć i pocztówek. Wszystko to trąci nieco nostalgią, co nie zmienia faktu, że jesienna gorąca dyskusja o przyszłości gorlickiego „węzła” komunikacyjnego ostygła. Ci przewoźnicy, którzy korzystali ze stanowisk przy Bardiowskiej, z dnia na dzień przestawili się i zatrzymują na Bieckiej. Tam zawisły rozkłady jazdy, powędrowali pasażerowie. Popołudniami bywa tam rzeczywiście tłoczno. Najciężej jest, gdy podczas opadów deszczu, śniegu, czy po prostu kiepskiej aury, nie ma się gdzie za bardzo schronić. Tak samo zresztą, jak na wszystkich innych przystankach w mieście.

- Z naszych informacji wynika, że obecny właściciel terenu, po zakończeniu remontu miał przedstawić nową kalkulację kosztów dla tych, które mieliby ponosić przewoźnicy, w razie gdyby korzystali z dworca – przywołuje Rafał Kukla, burmistrz miasta. - Na razie prace tam trwają, więc trudno o czymkolwiek przesądzać – dodaje.

Uchwała na wszelki wypadek

W dyskusjach również tych jesiennych przebiła się propozycja stworzenia w mieście swego rodzaju dworca kompaktowego – z niewielką poczekalnią, toaletą, kilkoma stanowiskami. Radni podjęli nawet uchwałę w sprawie określenia przystanków komunikacyjnych, których właścicielem bądź zarządzającym jest miasto.

[g]9061959/[/g]

Wszystko po to, by w razie potrzeby móc taki minimalistyczny dworzec w mieście stworzyć. Oczywiście z myślą o turystach, którym mogłoby być trudno połapać się w tej plątaninie przystanków. Miejscowym wydaje się to być obojętne.

- Nie mamy żadnych sygnałów od pasażerów, że coś jest nie tak – mówi nam Rafał Libront z Libropolu. - Z technicznego punktu widzenia, odległość pomiędzy przystankiem przy Bieckiej, a dworcem nie jest duża, więc nie ma problemu z dotarciem – dodaje.

Nie zmienia to nic, że pomysł dworca w mini wersji uważa za ciekawy.

Temat budowy takiego rozwiązania jest na razie w uśpieniu

Pasażerowie, którzy odjeżdżają do Krakowa czy Rzeszowa, wciąż na dworzec przychodzą.

- Nie ma różnicy pomiędzy obecnym, a poprzednim rozwiązaniem. Może tylko taka, że ci, którzy przyszli wcześniej, a nie mogli poczekać na przykład w samochodzie, nie mieli gdzie schronić głowę – komentuje Mariusz Dąbrowski, gorliczanin.

Jak miałby ewentualnie wyglądać ów kompaktowy dworzec – dzisiaj nikt na to pytanie nie odpowie. Pomysł rzucony na gorąco to tylko słowa. Nie ma projektu, pieniędzy na realizację. Owszem, podobne rozwiązania już w Polsce istnieją. Przykładem mogą być choćby Ropczyce.
- Jest poczekalnia, kasy biletowe, część socjalna, sanitariaty i jest on dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych – chwali inwestycję Bolesław Bujak, burmistrz Ropczyc.
Budynek jest nie tylko estetyczny, ale też energooszczędny.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto