Straż rybacka, ta zawodowa, gdy dzwoni, to słów na wiatr nie rzuca. Nie przesadzają ani odrobinę. Takie zgłoszenie dotarło właśnie do redakcji: brzeg rzeki, nieopodal hotelu. Trzeba tylko zejść z parkingu na trawę i przejść kilka kroków w stronę wody. I wszystko, jest już wiadome.
Najpierw stopień pod mostem i setki puszek po piwie. Aluminiowych. Aż dziw, że żaden z lokalnych wielbicieli trunku, jeszcze tego nie wyzbierał, by sprzedać na złomie. Puszki zalegają w trawie, pod przęsłami, betonowymi płytami, które umacniają skarpę.
Wygląda, jakby ktoś urządzał tu sobie systematycznie biesiady.
- Może liczył, że wcześniej czy później woda zabierze wszystko i poniesie gdzieś w nieznane – komentuje gorzko Franciszek Witek, jeden ze strażników.
Jak już opadliśmy z pierwszego zaskoczenia, szybko pojawiło się drugie. Torby i torebki. Plastikowe, płócienne, ze skaju. Skrzętnie powiązane uchwyty, pękata zawartość. Pierwsza myśl: tam mogą być jakieś dokumenty. Tylko, jak to otworzyć, skoro nie wiadomo, co w środku. W końcu jeden ze strażników ubiera rękawiczki jak do domowych porządków. Otwiera pierwszą torbę. W środku kurtka. Poza tym, że mokra, to w zasadzie niezniszczona. Firmówka. Z tych droższych. W kieszeniach nie ma nic. Za to pod kurtką dwie pary spodni.
- Proszę popatrzyć, nawet metki jeszcze są – pokazuje.
W krzakach, wysokiej suchej trawie znajdujemy jeszcze kilka takich toreb. Mniej lub bardziej uszkodzone. Są i inne – leżą w gęstych zaroślach. Wszystko wygląda tak, jakby ktoś okradł kontener na odzież używaną, które stoją na naszych osiedlach. Ubrania są poskładane, powkładane do toreb. Ktoś oddał je w dobrej wierze, że inny z mniej zasobnym portfelem skorzysta. Raczej nie taki był plan, by podrzucić nad Ropę/
Dzwonimy do Straży Miejskiej. Wojciech Pietrusza, komendant odbiera zgłoszenie, obiecuje wysłać patrol. Owszem mundurowi są potrzebni, ale bardziej nurtuje pytanie: kto wpadł na taki szatański pomysł, by ciuchy próbować „upłynnić”? Po niedługim od zgłoszenia czasie komendant informuje, że teren posprząta Miejski Zakład Usług Komunalnych.
Wędkarze nawet nie kryją żalu i złości.
- Polski Związek Wędkarski stara się co roku sprzątać brzegi Ropy – mówi Łukasz Kosiba, prezes koła PZW Miasto Gorlice. - Nie tylko my sprzątamy, bo przez ostatnie lata nad brzegami gromadzi się wiele innych środowisk. Mam jednak przykre wrażenie, że od czasów komuny, niewiele zmieniło się w naszej mentalności. Regularny śmietnik u zbiegu Ropy i Klimkówki jest tego przykładem. Czy opamiętamy się dopiero wtedy, gdy nie będzie, co pić – dodaje.
FLESZ - Susza 50-lecia w Polsce. Oto zagrożone regiony
- Gorlice. Stary szpital zmienia swoje oblicze
- Album „Kolej na Stary Dworzec”, czyli doprawiona historia
- Tu niemal codziennie jest małe Boże Narodzenie ZDJĘCIA
- Zakonnik miał wysyłać ministrantowi pornograficzne zdjęcia
- Klęczany. Gmina wydała milion złotych. Mają przedszkole
- Gorlice. Adam P. skazany za łapówkarstwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?