Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pisma w urzędach składa się teraz do specjalnych urn. Stoją zazwyczaj przy drzwiach. Papier też musi odbyć kwarantannę

Halina Gajda
Halina Gajda
Zamknięte drzwi, ostrzeżenia o zakazie wejścia, bezpośredni kontakt z urzędnikiem tylko w wyjątkowych sytuacjach – tak dzisiaj wyglądają wszystkie siedziby samorządów, ale nie tylko ich, w Polsce. Składanie pisma, wniosku, podania odbywa się przez specjalne urny. Papier też musi przejść kwarantannę. To nie fanaberia, tylko środki ostrożności

W lipińskim urzędzie, u wejścia jest punkt obserwacyjny. Chcesz wejść do urzędu, musisz zadzwonić. To sygnał, że ktoś czeka pod drzwiami.
- Ktoś, kto akurat pełni dyżur w tym naszym punkcie, podchodzi, by zapytać o szczegóły - mówi Czesław Rakoczy, wójt gminy. - Jeśli jest absolutna konieczność, petent jest wpuszczany do środka, a zajmujący się jego sprawą urzędnik podchodzi z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa - opisuje.

Wszelkie pisma, które przynoszą mieszkańcy, muszą swoje odleżeć. Nie dlatego, że komuś się nie chce. One też przechodzą kwarantannę.
- Czasem mówię, że „odpoczywają” - próbuje żartować wójt Rakoczy. - Wiem, jak to wszystko wygląda, ale nie mamy innego wyjścia. Zresztą taki reżim obowiązuje nie tylko u nas. Wszędzie jest podobnie - dodaje.

Gmina planowała w tym roku inwestycje oszacowane na około dziesięć milionów złotych. Jak będą realizowane? Dzisiaj na to pytanie nikt nie potrafi odpowiedzieć. Część firm budowlanych stoi, gminny telefon dzwoni, a rozmówcy pytają, czy mogą liczyć na pomoc, odroczenie podatków, umorzenia. Inni, którzy już wiedzą, że z pracą będzie krucho, dopytują o zasiłki.

No właśnie, praca. Powiatowy pośredniak działa na podobnej zasadzie jak pozostałe urzędy. Na razie trudno wyciągnąć jakiekolwiek wnioski dotyczące lokalnego rynku pracy, bo nie ma możliwości rejestrowania się korespondencyjnie czy telefonicznie. Pozostaje wersja przez platformę, np. epuap czy drugą, dedykowaną urzędom pracy. Przebrnięcie przez cały proces nie jest może czymś ponad siły i możliwości przeciętnego człowieka, ale mimo wszystko wymaga precyzji, czytania kolejnych poleceń. I tu zaczynają się schody. Pewnie dlatego wniosków elektronicznych jest niewiele.
- Średnio około dziesięciu dziennie - ocenia Jadwiga Makowiec, wicedyrektor PUP w Gorlicach. - Każdego dnia ta liczba wzrasta, ale delikatnie - dodaje. Zdecydowanie więcej jest tych, którzy dzwonią, bo czują, że ich czas pracy dobiega końca, bo pandemia wywraca życie wielu firm. Na razie nie wiadomo, czy zasady rejestracji jakoś się zmienią. Urzędy wnioskują o to, ale czy przyjdą nowe wytyczne, trudno dzisiaj wróżyć.

Zmieniła się sesyjna rzeczywistość. W Bobowej radni będą głosowali zdalnie. Jest kilka ważnych uchwał, które trzeba podjąć. - Też mamy kosze na składane dokumenty - mówi Wacław Ligęza, burmistrz miasta. - I też muszą przejść kwarantannę - dodaje.

Gmina Bobowa też stara się funkcjonować w miarę normalnie. Rozpoczęte inwestycje są prowadzone, urzędnicy skupiają się na kolejnych przetargach, między innymi tym dotyczącym budowy centrum aktywnego wypoczynku. - Będziemy dzielili pracę, tak by pracownicy mogli wykorzystać zaległe urlopy - zapowiada burmistrz Ligęza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto