Sezon na grzyby w Gorlickiem oficjalnie uważamy na otwarty. Oczywiście za sprawą Eugeniusza Liany. Pachnące owoce lasu znalazł w beskidzkim lesie, pod bukami parę godzin temu. Gdzie - tego nie dokładnie zdradza, ale przy okazji rozmowy, mimochodem „wyrwało” mu się, że za dwa dni wybiera się na większe zbiory. Podpowiada, że by dobrze patrzeć pod nogi, a nic nie umknie. Z kilku powodów. Po pierwsze w końcu polało, więc w lesie jest trochę wilgoci, po drugie - w pierwszej połowie roku, grzyby rosną w nowiu. Może nie będą rekordowo wielkie, ale już na tyle duże, by nadać się na pachnący sos lub zupę.