Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odszedł dr n. med. Franciszek Rachel, wieloletni dyrektor gorlickiego szpitala, ordynator chirurgii, radny powiatowy

Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura
Doktor Franciszek Rachel zmarł w wieku 86 lat, z czego ponad 60 przepracował w gorlickim szpitalu
Doktor Franciszek Rachel zmarł w wieku 86 lat, z czego ponad 60 przepracował w gorlickim szpitalu Agnieszka Nigbor-Chmura
Właśnie dotarła do nas bardzo smutna wiadomość. Dzisiaj w nocy w krakowskim szpitalu odszedł dr n. med. Franciszek Rachel, niezwykły gorliczanin, wspaniały lekarz, człowiek, który ponad 60 lat swojego życia poświęcił innym. Służył gorliczanom nie tylko w szpitalnym gabinecie, na sali operacyjnej, jako ordynator oddziału chirurgii, czy dyrektor naszej lecznicy, ale także jako radny powiatowy.

6 maja, jak zwykle w piątek, kiedy miał mniej obowiązków w poradniach i na oddziale chirurgicznym, wyszedł z bloku operacyjnego gorlickiego szpitala. Nie myślał pewnie o tym, że to ostatni raz. Przecież na jutro - 20 maja w harmonogramie pracy bloku operacyjnego znów widniało jego nazwisko. Nieszczęśliwy wypadek sprawił, że odszedł dzisiejszej nocy w krakowskim szpitalu - na wieczny dyżur.

Doktor Franciszek Rachel był człowiekiem o bardzo ciepłym usposobieniu. Kiedy charakterystycznym, mimo wieku, wciąż jeszcze bardzo lekkim krokiem przemierzał szpitalne korytarze, co chwilę podnosił wzrok, odpowiadał na pozdrowienia, uśmiechał się szczerze. Trudno się dziwić, w powiecie nie ma pewnie rodziny, w której komuś, by nie pomógł, jako lekarz, wciąż pracujący w poradniach chirurgii ogólnej, onkologicznej, urologicznej, na oddziale i bloku operacyjnym.

Ostatni wywiad

Gdy w jubileusz 80-lecia swoich urodzin i 55-lecia pracy zawodowej, poprosiliśmy Go o rozmowę na łamy Gazety Gorlickiej i opublikowaliśmy tekst o najstarszym chirurgu, który wciąż staje przy stole operacyjnym, zadzwonił, pół żartem, pół serio mówiąc: - Co Pani dobrego zrobiła? Telewizja do mnie jedzie.

Przez ponad 60 lat pracy w profesji chirurga zapracował sobie na dobrą opinię. Stawał jeszcze przy stole operacyjnym, pełnił dyżury. Dr nauk med. Franciszek Rachel mógł robić karierę w dużych miastach. Odmawiał. I nie żałował, bo w Gorlicach było więcej do zrobienia.

Doktor Rachel uśmiechał się słysząc rzucone w jego kierunku, w biegu, słowa jednego z ordynatorów gorlickiego szpitala: „Pod Franciszkiem dzisiaj bym się położył”.

- Cieszę się, że młodsi koledzy darzą mnie zaufaniem. Zresztą chyba przez te 55 lat pracy sobie na nie zapracowałem. Z wieloma staję jeszcze do stołu operacyjnego, pełnię dyżury na oddziale chirurgicznym, pracuję w poradni urologicznej - tłumaczył w ostatniej opublikowanej na naszych łamach rozmowie. Tak było właściwie do końca jego ziemskiej służby.

Dominikowice - rodzinna wieś

Dr Rachel często wspominał rodzinną wieś Dominikowice i dom - jedną izbę, w której przyszedł na świat. - Dom położony był na granicy lasu. Choć zimą diabeł mówił tam dobranoc, latem, dla nas dzieci, był to prawdziwy raj. Dzisiaj tak sobie myślę, że moja miłość do przyrody, biologii, a potem medycyny narodziła się właśnie tam przy pasieniu krów - wspominał.

Z Dominikowic przez cztery lata codziennie pokonywał w jedną stronę siedem kilometrów na piechotę do gorlickiego gimnazjum. Jego konikiem była oczywiście biologia.

Nauczycielka tego przedmiotu pani Motykowa lubiła Franciszka. Szybko zorientowała się, że interesuje się biologią. Gdy ktoś nie udzielił odpowiedzi, wyrywała go z ławki. Chciał nie chciał, zawsze musiał być przygotowany. Nie wiedział, że przy odbiorze świadectwa maturalnego wyróżni go za to.

- Była okropna majowa burza. Szedłem jak zwykle - na piechotę. Błoto płynęło strumieniami. Musiałem założyć gumowce. Przyszedłem do Gorlic i nad brzegiem Sękówki umyłem moje wyjątkowe „lakierki”. Gumowce, bo gumowce, ale brudne przecież być nie mogły - opowiadał nam.

Wspominał szczere zdziwienie pani Motykowej, która wywołując go do wyróżnienia wykrzyknęła: - Franciszek, jakżeś ty przyszedł ubrany?!

Zamiast kawy w termosie - próbki do badań

Mianem „górola” okrzyknęli go koledzy, gdy po raz pierwszy spotkali się podczas egzaminów wstępnych na medycynę. Oni z dużego miasta - Wrocławia, on z prowincji. Na czas egzaminów zastali zakwaterowani w akademiku. - Dzisiaj mnie to śmieszy, wtedy czułem się zażenowany, gdy podśmiechiwali się z mojej bielizny - wiązanych spodenek - gaci, takich jakie nosiło się tutaj na wsi. Zostałem dla nich „górolem”, choć niewiele dalej było im do Tatr co i mnie - śmiał się szczerze, gdy to wspominał.

O tym, że Franciszek ma talent medyczny i duszę badacza szybko zorientowali się wykładowcy wrocławskiej Akademii Medycznej. Na piątym roku u prof. Zygmunta Alberta prowadził zajęcia z anatomii patologicznej. - Chciał, żebym został na uczelni, ale odmówiłem i ze względu na mamę wróciłem do Gorlic. Chorowała. Nie mogłem zostawić jej samej, cierpiącej - wspominał.

Pod okiem prof. Alberta, pracując już w gorlickim szpitalu, robił doktorat z immunologii nowotworów. - W Gorlicach nie miałem specjalnych odczynników, więc gdy w sali operacyjnej trafiałem na ciekawe przypadki - po prostu zamrażałem próbki. Przez siedem lat na zajęcia do Wrocławia jeździłem z termosem, ale nie było w nim kawy, lecz materiał do badań - opowiadał.

Współtwórca nowego szpitala

Dr Rachel wrócił do Gorlic, gdy szpital mieścił się jeszcze w starym budynku.

- Miał niespełna wiek, ale co jakiś czas były awarie, pękały rury. To nie były warunki, w których można leczyć chorych. Byliśmy jeszcze w województwie rzeszowskim, gdy zrodził się pomysł budowy nowego szpitala na 480 łóżek. Dobrze, że udało się wylać fundamenty przed nowym podziałem administracyjnym kraju, bo w województwie nowosądeckim na szpital wielospecjalistyczny w Gorlicach nie byłoby szans - mówił.

W budynku starego szpitala, który udało się wyremontować (fundusze dał Jaruzelski, potem Wałęsa) dr Rachel chciał stworzyć zakład diagnostyki obrazowej. Wyposażenie miał stanowić rentgen zakupiony przez Urząd Wojewódzki. Niejeden szpital o takim marzył, dlatego stał on się szybko przedmiotem trudnych negocjacji. W tej walce dra Rachela wsparła Ewa Wachowicz. - Były zakusy władz województwa nowosądeckiego, by obiecany nam rentgen trafił do Nowego Targu. Nie przyszło mi zrobić nic innego jak prosić o pomoc naszą gorlicką miss, która była wówczas rzecznikiem rządu Waldemara Pawlaka. Nie wiem jak to Ewunia załatwiła, ważne że skutecznie.

Specjalista od trudnych przypadków

Mrożące krew w żyłach historie też się zdarzały. W 1975 r. karetka przywiozła do szpitala pracownika, któremu piła taśmowa podcięła... gardło. - Na dyżurze w pogotowiu był lekarz Maciej Zgórniak - wspominał dr Rachel. - Bardzo przytomnie nie robił nic na miejscu, tylko ręką uciskał żyły, z których tryskała krew. Umierający mężczyzna trafił na mój stół. Zanim zacząłem je zszywać musieliśmy przetoczyć mu pięć litrów krwi. Cudem uratowaliśmy mu życie, gdy wydobrzał narzekał tylko na lekką chrypkę. To był wynik uszkodzenia nerwu. Miałem wtedy 34 lata, rok wcześniej zostałem najmłodszym ordynatorem chirurgii w południowej Polsce - opowiadał.

Beznadziejny wydawał się też przypadek 21-latki z Gorlic. Trafiła na oddział z bólami brzucha, w badaniu okazało się, że ma ogromny guz. - Byłem przekonany, że to może być nowotwór. Gdy ją otworzyliśmy, w żołądku znaleźliśmy kłąb włosów wysycany solami - klasyczny trichobezoar - kamień, z własnych włosów, które dziewczyna wkładała sobie do ust i przez lata systematycznie zjadała. Kołtun wyciągnęliśmy i po chorobie - opowiadał ze śmiechem.

Mówił, że najdoskonalsze narzędzie to ręce chirurga

Dr Franciszek Rachel z maleńkiej sali operacyjnej, po ponad 60 latach, przeszedł na nowoczesny blok operacyjny. Mimo to odpierał tezę, że chirurgię sprzed pół wieku a dzisiejszą dzieli przepaść.

- Oczywiście, chirurgia zyskała wiele narzędzi. Stała się małoinwazyjna, możemy operować bez rozległego otwierania jam ciała, m.in. otrzewnej. Ciągle jednak odbywa się to za sprawą ludzi. Najważniejsze są umiejętności chirurga i jego najdoskonalsze narzędzie, które stworzył Bóg - ręce.

Dr Franciszek Rachel specjalista z chirurgii ogólnej, onkologicznej i urologii. Akademię Medyczną ukończył we Wrocławiu. W Szpitalu im. Henryka Klimontowicza w Gorlicach pracował od 1961 roku. Zadbał o utworzene w starym gmachu szpitala oddziału psychiatrii i diagnostyki obrazowej. Współuczestniczył w budowie nowego szpitala i w latach 1985-1999 był jego dyrektorem. Długoletni ordynator oddziału chirurgii gorlickiego szpitala i mistrz dla wielu chirurgów. Doktorat z immunologii nowotworów pisał pod okiem profesora Zygmunta Alberta.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto