Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie żyje Jan Nowicki. Filmowy Wielki Szu miał 83 lata

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Anna Piątkowska
Anna Piątkowska
Jan Nowicki
Jan Nowicki Andrzej Banas
Odszedł Wielki Szu i książę Hans Heinrich XV von Teuss z "Magnata", Stawrogin z "Biesów" Starego Teatru. W środę, 7 grudnia, w swoim domu w Krzewencie w województwie kujawsko-pomorskim zmarł Jan Nowicki - jeden z najwybitniejszych polskich aktorów teatralnych, filmowych i telewizyjnych. Artysta miał 83 lata.

Urodził się 5 listopada 1939 r. w Kowalu pod Włocławkiem. W 1964 r. ukończył studia w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie. Z PWST pozostał związany jako wykładowca, a w latach 1973–1974 prodziekan wydziału aktorskiego. Zagrał niemal 200 ról w teatrze telewizji i filmowych.

W teatrze Jan Nowicki zadebiutował 7 października 1964 r. na deskach Starego Teatru w Krakowie w "Zaproszeniu do zamku" Jeana Anouilha. Z krakowskim teatrem był związany przez ponad 30 lat. Grał tu m.in. u Konrada Swinarskiego, Jerzego Jarockiego czy Andrzeja Wajdy. Na deskach Starego wykreował dziesiątki ról. Do historii teatru przeszły role Stawrogina w "Biesach", Rogożyna w "Nastazji Filipownej", Artura w "Tangu" czy księcia Konstantego w "Nocy listopadowej".

- Wspaniały kolega, wielki aktor, indywidualista, nie godził się z żadnymi aktorami, zbuntowany. Jako aktor bywał „ostry”, ale efekty tego były fenomenalne – wspomina Leszek Piskorz, aktor Starego Teatru. - W garderobie po spektaklu „Biesów” śpiewaliśmy pół żartem, pół serio arię operetkową „Szczęście krótko trwa”. Godzinami przegadywaliśmy po spektaklach w teatrze albo szliśmy na kieliszeczek czegoś mocniejszego. Przeżyliśmy wspaniałe chwile i w teatrze, i poza sztuką. Łączyło nas też kibicowanie Wiśle, chodziliśmy razem na mecze.

"Odszedł Mocarz teatru. Jan Nowicki. O ironio w dniu inauguracji teatralnego święta. Wielki żal i nieskończony podziw dla jego talentu, osobowości i tego co pozostawił pokoleniom" - pożegnał w mediach społęcznościowych Jana Nowickiego Bartosz Szydłowski, dyrektor Teatru Łaźnia Nowa.

W wywiadzie, którego Jan Nowicki udzielił "Dziennikowi Polskiemu" w 2014 roku, zapytany o to, czy na scenie jest szczery, odpowiedział, że nigdy taki nie był. "Wystarczyło być dobrym aktorem" - skomentował. "Piotr Skrzynecki zapytany o mnie powiedział, że pan Janek jest jak bez, a bez bardzo lubi. A jaki jest na scenie? Świetny formalnie. Absolutnie się z tym zgadzam. Zgadzam się też z Kazimierzem Kutzem, który z właściwym sobie wdziękiem powiedział: "Pan Jan jest wstydliwy jak piczka". Ten wstyd bierze się z pewnego skrępowania światem. Nie lubię tłumu, nie bywam na premierach, nawet nie oglądam swoich filmów. W zasadzie się wstydzę, że byłem i trochę jestem aktorem" - mówił wówczas.

Nowicki występował również na deskach Teatru Bagatela, a także płockiego Teatru Dramatycznego czy warszawskiego Teatru Sabat.

Na ekranie debiutował w 1963. Zagrał niemal 200 ról w teatrze telewizji i filmowych. Niezapomniane kreacje stworzył w "Wielkim Szu", "Magnacie", "Spirali", "Sanatorium pod Klepsydrą", "Panu Wołodyjowskim" i "Sztosie".

- Zrobiliśmy razem wiele filmów, ale oczywiście wyjątkowy był „Magnat”. Choćby ze względu na to, że kręciliśmy go przez cały rok. Mieszkaliśmy wtedy w Bielsku-Białej i dojeżdżaliśmy do Pszczyny, gdzie powstawały zdjęcia. Tak zaczęła się nasza współpraca artystyczna, ale też prywatna przyjaźń. Dlatego trudno mi w kilku zdaniach podsumować tę relację, bo była to prawdziwa epopeja, wyznaczana fantastycznymi rozwiązaniami aktorskimi, niezwykłym doświadczeniem literackim, wyjątkowym dowcipem, wspaniałymi bon motami i niezapomnianymi kolacjami. Jan był człowiekiem bogatym w wiedzę oraz doświadczenie i dzielił się hojnie tym bogactwem z innymi. Bywałem często u niego zarówno w Krakowie, jak i w Kowalu. Prywatnie był uroczym człowiekiem, czasami bardzo burzliwym w ocenianiu innych ludzi, co miało duży wpływ na to, jak był odbierany w środowisku - powiedział nam reżyser Filip Bajon.

W tak pamiętnych filmach, jak "Wielki Szu" czy "Magnat" partnerowała Nowickiemu jego znakomita koleżanka po fachu - Grażyna Szapołowska. I ona zapamiętała go jako człowieka o niebywałej wrażliwości, wyjątkowej fantazji i... uszczypliwym poczuciu humoru.

- Janek był do bólu szczery. Także wobec siebie. Pamiętam, kiedyś opowiadał nam, że wrócił z Martą z USA i przywiózł ze sobą jakieś drogie perfumy. Postanowił je sprezentować mamie. Pojechał więc do rodzinnego Kowala i wręczył jej ten flakonik. Starsza pani niestety wypuściła go z rąk i zbiła. Nakrzyczał wtedy bardzo na nią. I przyznał się nam, że bardzo potem tego żałował. „To była najgorsza głupota, jaką zrobiłem” – podsumował. Bardzo mnie poruszyło to wyznanie, bo było dla mnie pięknym aktem człowieczeństwa. Tuż przed stanem wojennym Janek występował w Teatrze Narodowym i dostał od Adama Hanuszkiewicza propozycję zagrania Don Juana. Zaczęły się próby – i wtedy Janek dostał wiadomość, że jego mama poważnie zachorowała. Przestał od razu przychodzić do teatru i pojechał do Kowala. Odebrałam to jako piękny odruch serca. Oczywiście Hanuszkiewicz doskonale to rozumiał. „Najważniejsza jest mama” – stwierdził - powiedziała nam Grażyna Szapołowska.

W ostatnich latach Nowicki pojawiał się w mniejszych rolach. Nie stronił od komercyjnego kina, które ozdabiał swymi drobnymi, ale znaczącymi epizodami. Występował również w telewizyjnych serialach. Jednym z jego ważniejszych występów była rola w "Magdzie M.". Partnerem mu wtedy młodszy kolega po fachu - Paweł Małaszyński.

- Kiedy dowiedziałem się, że mojego serialowego ojca ma zagrać Jan Nowicki, byłem bardzo zestresowany. W końcu był to bohater mojego dzieciństwa – uwielbiałem jego rolę w „Wielkim Szu”. Szybko okazało się jednak, że to ciepły i otwarty człowiek. Ja byłem wtedy młodym i zbuntowanym aktorem, a on tonował te moje mocne emocje. Dzięki temu wiele mnie nauczył. Jako aktor był zawsze skupiony, przygotowany, lubił długie rozmowy o naszych postaciach. Wieczorami siadaliśmy gdzieś spokojnie i chłonąłem jego aktorskie wspomnienia. Jan był bardzo chętny do współpracy i budowania relacji między naszymi bohaterami. Czerpałem więc garściami z jego doświadczenia. Spędziłem wtedy z nim dwa tygodnie w Zakopanem, które będę pamiętał do końca życia. Dlatego kiedy dziś usłyszałem w radiu smutną wiadomość o jego śmierci, zakręciła mi się łezka w oku - opowiada nam Paweł Małaszyński.

Jan Nowicki był także autorem wierszy, tekstów piosenek czy kolęd. Napisał książki m.in. „Między niebem a ziemią”, „Mężczyzna i one” czy „Moje psie myśli”. Przez kilka lat pisał regularnie felietony dla "Gazety Krakowskiej", „Przekroju” i kwartalnika „Projektor”, a także występował w weekendowym programie radia RMF FM.

W 1974 r. otrzymał Nagrodę Miasta Krakowa za wybitne osiągnięcia aktorskie. Został odznaczony również m.in. Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” czy Złotym Laurem.

Ze związku z Barbarą Sobottą miał syna Łukasza, który jest aktorem i prezenterem telewizyjnym. Z Ireną Paszyn miał córkę Sajanę. Przez blisko 30 lat związany był związany z węgierską reżyserką Mártą Mészáros. Od 2009 do 2015 był mężem Małgorzaty Potockiej. W 2017 poślubił Annę Kondratowicz.

"Zapewniam, że nie zamierzam umierać na scenie. Nawet kiedy byłem młody i odbierałem telefon z propozycją głównej roli, traktowałem to jako zamach na mój wolny czas" - mówił w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" przed laty. - "Role są lepsze lub gorsze ze względu na ocenę widzów, bo to oni, kupując bilet, nabywają prawa do osądu. I mimo że ten osąd bywa głupi lub niedoskonały, zawsze mają rację i decydują, co się naprawdę liczy. Jeśli o mnie chodzi - głównie w teatrze, bo filmu nigdy serio nie traktowałem. Decydując się na granie, często brałem pod uwagę, że wyjadę za granicę, popływam statkiem, spotkam piękną kobietę..."

Aktor zmarł w nocy z wtorku na środę w swoim domu w Krzewencie na Kujawach, o czym poinformował Wojciech Nawrocki, radny gminy Kowal.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nie żyje Jan Nowicki. Filmowy Wielki Szu miał 83 lata - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto