Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na rodzimym rynku mieszkaniowym widać poruszenie. Wolimy inwestować w lokale niż w lokaty

Halina Gajda
Halina Gajda
fot. halina gajda
Co raz pobrzmiewa, że Gorlice się starzeją i trzeba coś zrobić, żeby ich zatrzymać. Najlepiej dać mieszkanie. Cudownie byłoby, gdyby było w rozsądnej cenie, z przyzwoitym czynszem. No i jeszcze duże, z przedszkolem, szkołą i kościołem na wyciągnięcie ręki. Jak więc wygląda nasz rynek mieszkaniowy w dobie zapowiadanego kryzysu? Są inwestorzy chętni do budowy? Co się dzieje na rynku wtórnym?

FLESZ - Rewolucja w prawie drogowym

Popularny portal sprzedażowy na zasadzie z ręki do ręki. W wyszukiwarkę wpisujemy: Gorlice, w szczegółach: mieszkanie. Ofert w sumie niewiele, bo cztery. Pierwsza z brzegu – mieszkanie na osiedlu Magdalena, 60 metrów kwadratowych powierzchni, cena – 315 tysięcy, co daje prawie 5200 zł za metr. Kolejny przykład – lokum nieco większe, bo 65 metrów, cena 325 tysięcy, a więc prawie pięć tysięcy za metr. I jeszcze jeden – mieszkanko 36-metrowe. Chętny musi wyłożyć 160 tysięcy. Wszystko to oczywiście rynek wtórny, bo pierwotnego nie ma u nas od dawna.

Wybór pomiędzy lokatą a lokalem

Kolejne: sprawdzam. Tym razem na stronach biur nieruchomości. Jest podobnie, jak w przypadku sprzedaży bezpośrednie, ofert nie ma zbyt wiele, a ceny w zasadzie nie różnią się od tych z wolnej ręki. Wiesław Brzozowski, właściciel bura nieruchomości Domex ocenia, że sytuacja to nic innego, jak głód mieszkaniowy.

- Pewnie, że jeśli chodzi o ruch na rynku sprzedaży, to do sytuacji sprzed pandemii pewnie nieprędko wrócimy, ale daje się zauważyć, że mieszkania to pożądane inwestycje – komentuje.

Ceny wahają się, ale planując zakup, trzeba się liczyć, że dolna granica ceny zaczyna się od około czterech tysięcy za metr. Co istotnie, mówimy tu o lokum, które będziemy musieli wyremontować. W mniejszym lub większym stopniu, ale jednak.
- Jeśli chodzi o metraż, to jak zawsze mniejsze cieszą się popytem, ale teraz sprzedaje się większość tego, co się pojawia w ofercie – dodaje.
Można byłoby pokusić się o stwierdzenie, że ci którzy dysponują gotówką, zamiast trzymać na lokatach oprocentowanych w promilach, wolą je zainwestować w nieruchomości. W gorlickich realiach, na wtórym rynku mieszkaniowym.

Zaryzykowali, wybudowali, sprzedali

Cztery lata temu budowę bloku na ponad czterdzieści mieszkań rozpoczął gorlicki przedsiębiorca i Adam Nowak. Wielu powątpiewało, czy znajdą się chętni. Dzisiaj okazuje się, że pomysł był trafiony, bo jak zapewnia – wszystkie się sprzedały, a ponieważ nie ma zwyczaju zasypiania gruszek w popiele, kończy kolejną inwestycję. Na poły mieszkaniową, na poły usługową.

- Z tą różnicą, że mieszkania – będzie ich siedemnaście – będą tylko na wynajem – zapowiada w rozmowie z nami. -

Będą gotowe za dwa-trzy miesiące – dodaje.
O ofertę mieszkaniową zaczął walczyć też Biecz. Poszli inną drogą, a mianowicie weszli we współpracę z Jasielską Spółdzielnią Mieszkaniową, która wybudowała dwa bloki, w sumie 24 mieszkania. Było trzy możliwości, by znaleźć tam swój dach nad głową. Pierwsza to wynajem od gminy, druga sprzedaż za gotówkę i wreszcie sprzedaż na raty wliczone w czynsz. Wszystkie mają lokatorów.
- Mamy działki do zagospodarowania, więc jeśli tylko będą możliwości, to tylko budować – mówi wprost Grzegorz Nosal, przewodniczący Rady Miejskiej.
Na razie planują nadbudowę nad kotłownią niedaleko nowych bloków. Ma się tam zmieścić sześć mieszkań, ale nie widzi sprzeciwu, by kolejne blok czy bloki na 48 mieszkań miały kłopot ze znalezieniem mieszkańców.

- Widać, że ludzie są zainteresowani nieruchomościami – komentuje. - Szukają sposobów na zainwestowanie pieniędzy i w właśnie w mieszkaniach czy domach upatrują większej opłacalności, niż w lokatach – dodaje.

Samorząd nie powinien przeszkadzać inwestorom..

W Gorlicach na razie cisza. Jeśli już coś się dzieje, to w ramach prywatnych inicjatyw. Niedawno na rynku pojawiła się oferta domów w zabudowie szeregowej. Inwestor zapowiada, że będzie to blisko trzydzieści dwupoziomowych apartamentów o powierzchni niemal stu metrów kwadratowych, w tym salon, cztery sypialnie, miejsce parkingowe, kawałek działki. Z ogłoszenia na portalu sprzedażowym wynika, że cena wynosiła będzie około pięciu tysięcy złotych. Oferta jest otwarta, czekają na chętnych.
A w Gorlicach? Na razie cisza i raczej nic nie zapowiada, by coś się zmieniło. Robert Ryndak, gorliczanin, ale też przewodniczący Rady Miasta twierdzi, że komercyjne budownictwo mieszkaniowe nie powinno być w gestii samorządu. Tym powinni zajmować się deweloperzy.
- Po naszej stronie powinny być mieszkania socjalne – twierdzi. - Gmina nie powinna konkurować z mieszkańcami w działalności gospodarczej, bo zawsze będzie w uprzywilejowanej pozycji – dodaje.

Pobierz bezpłatną aplikację Nasze Miasto i bądź na bieżąco!

Jak korzystać z aplikacji, by otrzymywać informacje z miasta i powiatu? To proste!
Po wejściu w aplikację w prawym górnym rogu w menu wybierz swoje miasto.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto