Gdy pani Dorota mając 18 lat robiła prawo jazdy, takie zwykłe kategorii B, chyba nie myślała, że za kilka kolejnych wiosen zasiądzie z kierownicą autobusu.
- Prawko było dla mnie czymś naturalnym - wspomina. - Już jako mała dziewczynka obsługiwałam... pojazdy rolnicze. Mój tato zmarł gdy miałam 7 lat, więc pomagałam mamie w gospodarstwie od kiedy pamiętam - podkreśla.
Wszystko zmieniło się, gdy na jej drodze stanął młody chłopak ze Smerekowca, student wysłany przez ojca na kurs rolniczy w Bobowej. Dokładnie w tym samym czasie ten sam kurs w Bobowej przechodziła Dorota.
- Zaiskrzyło między nami od razu - opowiada. - On w czasie wykładów na mnie spoglądała, ja skromnie spuszczałam oczy. Ten chłopak ze Smerekowca to teraz mój mąż Przemek. Po zakończeniu kursu szukał mnie w Blechnarce, koło Wysowej, myślał, że będzie miał blisko, a ja przecież z Bednarki jestem, ponad 30 kilometrów dalej od jego rodzinnej wsi. Jednak jak widać odnalazł mnie - dopowiada z uśmiechem.
Dorota znalazła się w nowym otoczeniu, niby też wieś, ale dodatkowo firma transportowa, jak opowiada, od pierwszej chwili była zdeterminowana, by zasiąść za kierownicom autobusu. Osiem lat temu, w tajemnicy przed wszystkimi zapisała się na kurs.
- Przemek dowiedział się o tym, jak już miałam zrobione wszystkie badania - mówi rozbawiona. - Przed teściem, też zawodowym kierowcą dłużej utrzymywałam tajemnicę. Jej rąbka uchyliłam tak w połowie kursu. Egzamin zdawałam, gdy tato jechał za kierownicą, wioząc wycieczkę do Rzeszowa. Nie chciał mi uwierzyć, że już jestem gotowa do prowadzenia autobusu - dodaje.
Zupełnie inaczej podszedł do sprawy Przemek. Gdy tylko Dorota dostała dokument potwierdzający jej uprawnienia, wsadził ją za kierownice i kazał jechać, w stronę Wysowej, gdzie czekali ludzie, których miała zabrać na wycieczkę. Od tego czasu organizująca wycieczki Maria Świder, przewodniczka z Wysowej mówi o Dorocie: - Maestro kierownicy ... w spódnicy.
- Był czas, że jeździłam bardzo dużo, ale 6 lat temu na świecie pojawiła się Emilka a 4-lata temu Czarek - opowiada. - To trochę zmieniło moje preferencje. Oczywiście nadal zasiadam za kółkiem. Obsługujemy choćby dowozy dzieciaków do szkół w naszej gminie i to jestem w stanie pogodzić z opieką nad naszymi pociechami - dopowiada.
Dorota z dumą też mówi, że całej jej zawodowe szoferowanie, te kilka już lat, to tylko jeden mandat.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?