Z relacji świadków wynika, że kociak siedział na wysokim drzewie od mniej więcej trzech dni. Właściciele posesji próbowali go skłonić do samodzielnego zejścia, ale bohaterstwo futrzaka działało tylko w jedną stronę: wdrapać się i owszem wdrapał, ale odwagi na zejście najwyraźniej mu zabrakło. Nie pozostało nic innego, jak wezwać strażaków.
Pierwsi na miejscu byli druhowie z OSP w Moszczenicy, później dołączyła jednostka JRG, a konkretnie wóz bojowy z drabiną.
- To już druga nasza akcja w tym samym miejscu i z tego samego powodu - mówi Damian Markowicz, prezes OSP Moszczenica. - I też jedna z kilku kocich akcji. Wygląda na to, że moszczenickie koty upodobały sobie alarmowanie nas i sprawdzanie, czy jesteśmy sprawni. Jak dotychczas każda akcja zakończyła się szczęśliwym powrotem kota na ziemie - dodaje rozbawiony.
Kot, którego imienia nie udało się nam poznać, początkowo z pewną rezerwą podchodził do strażackiej akcji a w pewnej chwili, nie okazując choćby najmniejszej dozy wdzięczności, ominął wyciągniętą do niego strażacką dłoń, skoczył i tyle go było widać.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?