Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moszczenica. Michał bardzo chciał zostać kowalem. Dziś ma zaledwie 18 lat i swoją kuźnię

Lech Klimek
Michał choć jest wątłej postury, świetnie radzi sobie z czterokilogramowym młotem. Mozolnie unosi go i uderza nim w rozgrany w palenisku materiał, nieustannie nawet przez kilka dziennie.
Michał choć jest wątłej postury, świetnie radzi sobie z czterokilogramowym młotem. Mozolnie unosi go i uderza nim w rozgrany w palenisku materiał, nieustannie nawet przez kilka dziennie. Lech Klimek
Jego kowadło waży 85 kilogramów. Ten szczupły chłopak podnosi je bez najmniejszych problemów. Noże, które robi Michał, są ostre jak brzytwa. Najpiękniejszy powstał z kawałka stalowej liny.

Ten pierwszy nóż to robiłem dla siebie - opowiada Michał Tulicki, młody, osiemnastoletni, chłopak z Moszczenicy, który postanowił zostać knifmarkerem, czyli człowiekiem wyrabiającym noże.

- Nie miałem za bardzo, za co kupić takiego, który miałem w głowie, postanowiłem więc, że po prostu sam go zrobię - dodaje z uśmiechem.

To było rok temu. W domu na strychu Michał znalazł starą piłę tarczową. Była już tępa, zęby ledwo były widoczne. Nadawała się tylko na złom albo właśnie na nóż.

- Zapytałem tatę, czy mogę ją wziąć - wspomina. - Początkowo kręcił trochę nosem, coś tam mówił, że może jeszcze się przyda, ale w końcu machnął ręką, a ja miałem materiał - dopowiada.

W ruch poszła szlifierka kątowa. To nią Michał wyciął ze starej tarczy zarys noża. Reszta to już praca pilnikiem. Powoli, systematycznie, precyzyjnie. Najpierw kształt, a potem ostrze.

- Piła to bardzo twardy materiał - podkreśla. - Zajechałem na niej kilka pilników, ale się udało, no prawie udało. Zrobiłem jeszcze rękojeść z kawałka meblowej płyty, jaki znalazłem w domu. I wydawało mi się, że jest wspaniale, ale nie było. Nóż był za twardy, pękł. Teraz jest ozdobą drzwi do warsztatu - dopowiada z szerokim uśmiechem.

Pierwsze niepowodzenie nie zraziło chłopaka. Zaczął, jak mówi, drążyć temat. Szukać w internecie informacji. Trafił na różne fora, gdzie wypowiadali się tacy jak on, ludzi erobiący noże.

- Czytałem, czytałem i czytałem - relacjonuje. - Dopytywałem też bardziej doświadczonych. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że chcąc robić to, co mnie, właśnie już tak na poważnie zainteresowało, będę musiał nauczyć się kowalstwa, bo obróbka plastyczna to właśnie to, co prowadzi do dobrego noża - stwierdza.

Konieczna była kuźnia, trzeba było rozbudować warsztat taty. Młotki w domu były, ale co z kowadłem? Gdy Michał robił swój pierwszy wykuwany nóż, to kowadłem był kawałek szyny. Powstał ze starego pilnika. Wszystko wydawało się idealne, ale nóż okazał się przegrzany. Też trafił na drzwi warsztatu. Teraz wie, że po prostu od temperatury rozrosło się ziarno metalu.

- Zacząłem szukać kowadła i znalazłem, niedaleko w Moszczenicy u kowala Piotra Cegielskiego - opowiada. - Jest takie w sam raz, waży 85 kilogramów i dźwięczy jak dobry dzwon - dodaje z uśmiechem.

Potrzebne jeszcze było palenisko, powstało ze starej beczki, za miech robi nadmuch z samochodu a ruszt to stara felga. Sprawdza się idealnie. Teraz gdy już Michał miał wiedzę, zdobytą od starszych kolegów i z internetu, gdy ma kuźnię, zaczęła się ciężka praca.

- Mimo że naprawdę jest ciężka, to mnie nie męczy - mówi Michał z iskrami w oczach. - Może nie wyglądam na mocarza, ale potrafię ciężkim, czterokilowym młotem pracować dwie, trzy godziny. Gdy z rozgrzanego kawałka metalu wyłania się kształt, który sobie wymyśliłem, to jest taka wielka, radość, że szkoda słów. Jest taki jeden, z którego jestem bardzo dumny. Wykułem go z kawałka stalowej liny. Widać na nim sploty - podkreśla.

Noże, które robi Michał, to nie tylko wspaniała ozdoba, ale są w pełni użytkowe.

- Nie szukam ludzi, którzy chcą kupić mój nóż - mówi Michał. - To raczej oni mnie szukają, głównie w internecie, ale też poprzez tych, dla których coś wcześniej robiłem. Mam takiego jednego fana moich wyrobów, który już zamówił piąte ostrze, więc chyba, mimo tak naprawdę niewielkiego doświadczenia, jestem w tym po prostu dobry - dodaje, mrużąc oko.

Najbliższe plany to pierwsza próba zrobienia miecza. Takie klasycznego japońskiego, katany.

- To pewnie nie będzie taka najbardziej klasyczna metoda, wielokrotnego przekuwania - mówi młody kowal. - Mam świadomości, że jeszcze długo muszę się uczyć. Ale kiedyś, tego jestem pewien, będę, w stanie to zrobić - zaznacza.

Kiedyś Michał założy firmę, będzie zawodowcem i to, co teraz jest pasją, stanie się jego zawodem.

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

Dzieje się w Krakowie

WIDEO: Świąteczne targi na krakowskim Rynku

Źródło: TVN

Ile tak naprawdę zarabiają kasjerzy w supermarketach? Sprawdźcie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto