- To jakiś absurd. W listopadzie, gdy jest najwięcej odpadków zielonych w ogrodzie, nie mamy co z nimi zrobić. Ostatni raz mogliśmy je oddać w połowie października. Co teraz zrobić z kłączami warzyw, zmrożonymi kwiatami, patykami z malin czy przede wszystkim z liśćmi, których jest najwięcej - denerwuje się Ryszard Wojtasiewicz, gorliczanin.
Wtóruje mu Edward Stachyra, którego zastajemy przy paleniu ogniska. - Wie pan, że to grozi mandatem? - pytam. - Nawet jeśli, to nie będzie podstaw, żebym go dostał. Płacę za wywóz odpadów, a że po połowie października nikt już ich nie odbiera, coś z tym trzeba zrobić. - Pilnuję ogniska, rozpaliłem je w oddali od domu i sąsiadów. Tych uprzedziłem, żeby sobie pozamykali okna. To taka sąsiedzka jesienna ugoda. Ja palę dzisiaj, oni w sobotę, nikt się nie denerwuje, że mu pranie dymem przejdzie - opowiada.
Czytaj więcej: TUTAJ
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?