Łużna. Seniorki poszły w gminę z kolędą. Nie omieszkały zapukać do drzwi wójta i sołtysów. Wszędzie witane były z otwartymi ramionami

Byli wszyscy, których potrzeba – diabeł z soczyście czerwonymi rogami, bieluteńki anioł, kolorowa cyganka, śmierć w powłóczystych sztach, kobyłka, pastuszkowie, dzieciątko. Rozgadani, rozśpiewani, temperamentni. Szli po gminie. Może nie od domu do domu, ale wszędzie ze szczerymi życzeniami. Nic więc dziwnego, że drzwi stały otworem. Również te urzędnicze, bo panie kolędniczki nie zapomniały choćby o Mariuszu Tarcie, wójcie gminy czy Stanisławie Kaszyku, wicestaroście.

Członkinie Klubu Seniora znają wszyscy w gminie, bo panie nie należą do tych, które siedzą w kącie. Nie czekają tam, by je znaleźć, a czas potrafią sobie doskonale zorganizować. Już zapowiadają wielkie i gromadne pieczenie pączków, stroje na bal też się szykują.

Z wiosną będzie tylko głośniej i radośniej, a latem – to już w ogóle trudno je będzie złapać. Bo i do dożynek trzeba dołożyć co swoje, ogórki zakisić, kołacze popiec, a i wypad do sanatorium by się przydał. Napędza ich jedna myśl: szkoda czasu na siedzenie w domu.