Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kuźnia w Korczynie już prawie gotowa. Jej twórca Wiesław Czerwień wielkie otwarcie i pokazy zapowiada na lato

Halina Gajda
Halina Gajda
fot. archiwum prywatne
Kuźnia w Korczynie, której rekonstrukcji podjął się Wiesław Czerwień, członek Towarzystwa 8. Pułku Ułanów Księcia Józefa Poniatowskiego jest już prawie gotowa. Zapowiada, że latem zorganizuje pokaz sztuki kowalskiej. Takiej, jaka była ona za czasów naszych dziadków i pradziadków.

Wiesławowi Czerwieniowi przyświecała jedna idea: pokazać, przypomnieć, jak kiedyś funkcjonowało się na wsi.
- Nie jest przesadą powiedzieć, że dzisiaj dzieci to często nie wiedzą co to gospodarstwo rolne, zwierzęta w oborze – mówi obrazowo. - Bo, jak mają wiedzieć, skoro we wsi jedna czy dwie krowy, a konia ze świecą szukać – pyta głośno.
Sam działa w kilku grupach rekonstrukcyjnych. Wprawdzie bardziej o militarnym charakterze, ale opartych na historii. Uznał więc, że poza odtwarzaniem bitew i potyczek, musi zrobić coś więcej. Stąd pomysł na kuźnię. Prace zaczęły się jesienią minionego roku. Trzeba było nie tylko przemyśleć całą konstrukcję, ale przede wszystkim znaleźć materiały. Im starsze, tym lepsze. Zaraz na początku założył sobie bowiem, że do sklepu pójdzie tylko po to, co naprawdę niezbędne, czego nie uda mu się wyszperać pośród staroci. Na początek znalazł pustostan. Stary, mocno podupadły, ale ściany z bali były w dobrym stanie. Dogadał się z właścicielem co do kupna, po czym rozebrał budynek, niczym domek z kart. Już u siebie złożył na powrót. Wszystko zgodnie z – jak to mówi – ze starodawną sztuką, nie wyłączając lepienia cegieł za pomocą gliny. Cztery ściany i dach były dopiero początkiem.
- W kuźni najważniejsze jest przecież palenisko i miech – poucza.
Z tym pierwszym nie miał większych kłopotów, za to miech okazał się sporym wyzwaniem. Zamarzyło mu się bowiem, że będzie oryginalny, skórzany, jak przed stu laty. Tylko gdzie taki jeszcze znaleźć?
- Obdzwoniłem pół kraju – przyznaje. - Gdzie mi tylko ktoś podpowiedział, pytałem, szukałem. Bez skutku. Straciłem nadzieję, gdy okazało się, że to, czego potrzebuję, jest niemal za płotem – śmieje się.
Zdobyty miech trzeba było zreperować. Zajęło mu to kilka dni, ale było warto. Działa bez zastrzeżeń. W kuźni stanęło też palenisko, kowadło i porządny pniak. Wszystko przetestowane.
- Na razie jeszcze nic nie wykuwałem, ale kiełbaski pieką się świetnie – dowcipkuje.
Potrzebna jest jeszcze ostatnia kosmetyka – tu coś dorobić, tam przykręcić. Latem planuje wielkie otwarcie i pokaz na przykład kucia koni. Być może uda się przeprowadzić jakieś zawody.
- Chciałbym, żeby dzieci poznawały nie tylko w teorii, jak działała kuźnia, ale zobaczyły to na własne oczy – podkreśla.

WIDEO: Krótki wywiad

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto