Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto adoptuje mruczące Gazetę i Gorlicką? To jedyna taka okazja! Tego nie można przegapić!

Halina Gajda
„Gazeta” ma szarą sierść w piękne prążki i wielkie żółte oczka.  „Gorlicka” ma czarne futro i niesamowite pomarańczowo-żółte oczka.
„Gazeta” ma szarą sierść w piękne prążki i wielkie żółte oczka. „Gorlicka” ma czarne futro i niesamowite pomarańczowo-żółte oczka. fot. Fundacja Psystan dla Zwierząt
Jedni mają swoje ulice, inni pomniki, a nasza redakcja ma swoje... koty. Konkretnie dwie kotki, które niedawno trafiły pod opiekę Fundacji Psystań dla Zwierząt i dostały imiona "Gazeta" i "Gorlicka". Wprawdzie wołanie na kociakiem „kici-kici Gorlicka chodź do mnie” brzmi może nieco dziwnie, ale my i tak mamy z tego wielką radość. W końcu nie byle kto, może być taką matką chrzestną.

„Gazeta” ma szarą sierść w piękne prążki i wielkie żółte oczka. Urodziła się we wrześniu 2016 roku. „Gorlicka” ma czarne futro i niesamowite pomarańczowo-żółte oczka. Wedle oceny fundacji, urodziła się w maju minionego roku. Można by się nawet pokusić i poszukać pewnych podobieństw do redakcyjnego składu. Bywa czasem bowiem, że po kilkunastu godzinach pracy nad wydaniem, na finiszu przeciągamy się jak koty albo warczymy, popędzając się nawzajem. Ostatecznie wspólnie uznaliśmy, że dalszych podobieństw lepiej nie szukać - wszak zespół to dwie kobiety i mężczyzna, wszyscy raczej stateczni, więc skojarzenia z kotami mogłyby pójść zbyt daleko.
Nasze futrzane podopieczne trafiły pod opiekę Psystani z gminy Bobowa. Ich dotychczasowa opiekunka ma już 92 lata i coraz mniej sił, by opiekować się zwierzakami. Niby koty chodzą własnymi ścieżkami, ale przecież podczas tych „wyjść” potrzebują czasem pomocy weterynarza, doglądnięcia czy wszystko z nimi w porządku. Pani Józefa już nie była w stanie podołać obowiązkom.
- Wyczytała w Gazecie Gorlickiej, że istnieje nasz fundacja, poprosiła o pomoc swoją opiekunkę, żeby zadzwoniła do Psystani - relacjonuje Zofia Wantuch, prezeska Fundacji.
Wolontariuszom nie pozostało nich innego, jak pojechać na miejsce.
- A skąd imiona? Same się nasunęły! Skoro bobowska kocia mama znalazła pomoc dzięki Gazecie, to imiona zostały nadane niejako na jej cześć - komentuje z humorem.

Kotki są na razie ponoć nieco nieśmiałe, ale szybko przełamują kolejne bariery, coraz częściej i coraz głośniej mruczą. Co więcej, domagają się pieszczot, drapania za uszami i zabawy z człowiekiem. Potrafią korzystać z kuwety.
- Niejako przy okazji, razem z kociakami, dostaliśmy piękny wiersz o kotach - zdradza jeszcze prezeska. - Pani Józefa przestrzega w nim: nic dobrego nie spotka w życiu człeka, co nie miał litości dla kota małego, pozbawił go jedzenia i kąta ciepłego - cytuje.
Obie kotki są zaszczepione, odrobaczone i odpchlone. Przed adopcją zostaną wysterylizowane; mają książeczki zdrowia. Są ze sobą zżyte, więc najlepiej, by trafiły do jednego domu.
Na razie przebywają w domu tymczasowym w Gorlicach. Zanim trafią do adopcji, fundacja przyjedzie z wizytą przedadopcyjną, trzeba też będzie podpisać umowę adopcyjną.
Chętnych prosimy o kontakt z Fundacją: tel. 789 347 607

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie przyjechał do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto