Igor Łybacki od pięciu lat jest wezwany do kwalifikacji wojskowej. W siedzibie Powiatowej Komisji Lekarskiej pojawił się osobiście. Jakby tego było mało - przedstawił orzeczenie o niepełnosprawności. To nie wystarczyło. Dla urzędników jest to niedostateczny dowód, że jego choroba jest nieuleczalna.
Ewa Łybacka (matka) dosłała dokumenty medyczne z rozpoznaniem choroby syna. Te - zdaniem komisji - rzekomo nigdy nie dotarły. I mężczyznę z zespołem Downa wezwano przed komisją kwalifikującą do służby wojskowej jeszcze... cztery razy. Urzędnicy nie mogą uwierzyć, że zespół Downa to nieuleczalna choroba genetyczna.
- To dla mnie upokarzające. Igor w świetle prawa jest dorosłym człowiekiem, jednak nie rozumie, co się wokół niego dzieje. Takie osoby są piętnowane przez całe życie. Naprawdę niemało kosztowały nas wszystkie incydenty, do których doszło przez ostatnie lata - mówi dziennikarzowi Głosu Wielkopolskiego matka Igora.
Dla urzędników przedstawione dokumenty świadczące o niepełnosprawności mężczyzny - to za mało. - Dostarczone papiery nie stanowią dokumentacji medycznej, na podstawie której Powiatowa Komisja Lekarska może wydać orzeczenie - mówi Hanna Surma, rzeczniczka UM Poznania. I dodaje, że to rodzice Igora nie zadbali o odpowiednie załatwienie sprawy.
Co najdziwniejsze, choć w komisji zasiadają sami lekarze, decydując o przydzieleniu kategorii chłopakowi z zespołem Downa, nie mogą osobiście postawić żadnej diagnozy. Nawet w tak oczywistej sprawie.
Więcej przeczytasz na :Z zespołem Downa musi stanąć przed komisją kwalifikacji wojskowej
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?