Finał odbył się w miejscu nie byle jakim, bo na błoniach PGE Narodowego. Joanna ma za sobą dwie bardzo intensywne doby, na które złożyło się zmęczenie podróżą w obie strony, emocje związane z występem, obolałe nogi, które teraz z przyjemnością wsunęła wreszcie w miękkie kapcie. Mnóstwo świateł, gwar, tysiące rozmów.
Od kilku godzin odpowiada na jedno pytanie – jak było?
Trzy wejścia na wysokich obrotach
Wyjazd do Warszawy był konsekwencją lipcowej, małopolskiej edycji konkursu. Joanna, która wystąpiła wówczas w Krakowie, zajęła w swojej kategorii wiekowej I miejsce, co dało jej bilet na finał. Przygotowywała się do niego w zasadzie od przyjazdu z Krakowa, choć nikt chyba się nie zdziwi, że wszystkie sprawy związane z wyjazdem i tak skumulowały się w ostatnich godzinach.
- Fryzjer, kosmetyczka. Pamiętanie, by o niczym nie zapomnieć – wyliczała tuż przed wyjazdem Joasia.
Najważniejsze oczywiście były – mówiąc po babsku - ciuchy. Zgodnie bowiem z założeniami, panie miały pokazać się w trzech odsłonach.Na początek „coś” ze ślubnym pierwiastkiem. Trzeba przyznać, że określenie zrozumiały bardzo indywidualnie. Efekt więc był taki, że jedne na scenie pojawiły się w klasycznych ślubnych sukniach, inne po prostu w jasnych eleganckich sukienkach.
- Biel nie jest moim ulubionym kolorem – przyznaje Joanna. - Natomiast kiedyś-kiedyś, gdy myszkowałam w second-handzie, trafiłam właśnie na taką białą, lekką i bardzo zwiewną sukienkę. Spodobał mi się krój, długość i oczywiście cena. Uznałam, że może mi się kiedyś przydać. Kupiłam, wsadziłam do szafy i nawet przez sekundę nie przypuszczałam, na jaką okazję przyjdzie mi ją wyciągnąć – dodaje ze śmiechem.
Dołożyła lekkie sandałki i bogaty w kwiaty, własnoręcznie zrobiony wianek na głowę.
Seniorki kibicami
Niemal każda z pań przywiozła ze sobą co najmniej autobus kibiców, którzy wiwatowali, wznosili transparenty, głośno chwalili. Nasza reprezentacja seniorek była niestety skromna, liczyła zaledwie osiem osób, więc trudno było się im przebić przez zgromadzony tłum. Na szczęście publiczność pokazała klasę, więc aplauz poniósł również Joannę, gdy pewnym krokiem szła przez wybieg.
- Był stres, ale lekki. Po prostu cieszyłam się, że tam jestem – opowiada.
O krakowskim sukcesie Joanny przeczytacie TUTAJ
Po pierwszym pokazie uczestniczki musiały szybko przygotować się do kolejnych wejść – w stroju regionalnym i sukience wieczorowej. Im bliżej było finału, tym bardziej czuło się napięcie. Co zrozumiałe, każda chciała wyglądać, jak najlepiej. W jury festiwalu zasiadły dwie Miss Polonie – Natalia Gryglewska oraz Krystyna Sokołowska. Oczekiwanie na wynik było pełne niecierpliwości.
- Choć nie zajęłam żadnego miejsca, to i nie żałuję startu – mówi zdecydowanym głosem Joanna. - Jeszcze kilka miesięcy temu, przez myśl mi nie przeszło, że będę reprezentowała Małopolskę. Mam tyle lat, ile mam, a mimo to dotarłam naprawdę daleko – dodaje już nieco luźniejszym tonem.
Co teraz? Joanna ma szybką odpowiedź: spokój, praca, dom, codzienna zwykła krzątanina.
- I mnóstwo nowych znajomości, garść doświadczeń, z których mogę czerpać na przyszłość – podkreśla.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?