18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kłusownicy wpadli na Klimkówce

Halina Gajda
fot. archiwum
Zatrzymana dwójka kłusowników, zarekwirowane około dwustu metrów sieci, samochód osobowy, łódź i kilkadziesiąt kilogramów ryb to plon działań społecznej straży rybackiej w nocy z piątego na szóstego września.

Sygnały o grasujących po Klimkówce kłusownikach, dochodziły do straży rybackiej od kilku tygodni. Amatorzy nocnego moczenia kija w wodzie sugerowali, że nocami dzieje się coś niepokojącego: późną nocą na jezioro wypływa łódź i wraca zanim zaczyna świtać. Brać wędkarska zna się między sobą, a tych ludzi nikt nigdy nie widział.

- Tym razem, dla niepoznaki mieli ze sobą dwie wędki. Wpadli, gdy dopłynęli do brzegu ze złowionymi rybami - opowiada Mirosław Nabożny, komendant społecznej straży rybackiej.

Szybko okazało się, że kłusownicy byli doskonale przygotowani do przestępczego procederu. Pokrótce wyglądało to tak, że zarzucali kilkaset metrów sieci, którą dla lepszego efektu obciążali na przykład… tarczą hamulcową, metalowymi drabinkami, stalowymi szpulami. Na złapane ryby mieli przygotowane metalowe pojemniki. Tym razem ich łupem padło kilkanaście sztuk dorodnych sandaczy, okonie, leszcze, świnki.

- Sieci to tak zwane drgawice, które obciążone opadają do dna. Taka sieć jest jak zapora, bo ryba zaczepia o nią skrzelami i nie jest w stanie się uwolnić sama. Jestem wędkarzem od ponad czterdziestu lat i nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem - wyjaśnił nam jeden z nagabniętych wędkarzy.

Podkreśla jeszcze jedną sprawę: taki połów mógł zagrozić równowadze biologicznej w jeziorze. Pamiętamy bowiem jak wyglądała Klimówka w grudniu minionego roku: wyschnięte w znacznej części jezioro sprawiło, że ryby z trudem walczyły o przetrwanie. - Kłusownicy zaś niszczyli te, którym udało się przeżyć. To smutne - mówi wędkarz.

Kłusowników udało się załapać na gorącym uczynku, bo strażnicy rybaccy mają do dyspozycji noktowizor, urządzenie pozwalające na widzenie w znikomym oświetlenie, a nawet ciemności. Okazało się, że pieniądze, które wydało na nie starostwo nie poszły na marne.

Złapani kłusownicy złamali zapisy ustawy o rybactwie śródlądowym. Grozi im kara grzywny i kara pozbawienia wolności do dwóch lat.

- Oprócz tego PZW sporządzi wycenę strat w oparciu o zabezpieczone dowody, ale będzie to nie wcześniej jak pod koniec przyszłego tygodnia. Wycena taka będzie sporządzona przez dr Leszka Augustyna ichtiologa w okręgu PZW Nowy Sącz i na jej podstawie będziemy domagali się zadośćuczynienia szkód. Zaznaczam ze wyceny strat w środowisku nie należy mylić z wartością rynkową mięsa tych ryb - wyjaśnia Łukasz Kosiba, prezes koła wędkarskiego Miasto Gorlice.

Prezes dodaje, że sposób działania i sprzęt, którym dysponowali zatrzymani kłusownicy raczej wyklucza działanie na własny użytek. Nie wykluczają, że mogło chodzić o działalność zarobkową.

- Zarówno długość sieci jak ilość złowionych ryb w naszej ocenie przekraczają możliwości konsumpcyjne przeciętnego Kowalskiego. Nie można tego powiedzieć z pewnością, jednak, osoby dokonujące nielegalnego połowu ryb na własny użytek posługują się w znakomitej większości wędką. Sprawdzenie w jakim celu łowione były ryby należy już do organów ścigania, a nie PZW - dodaje Kosiba.

Jeśli chodzi o zjawisko kłusownictwa w naszym powiecie to jest to drugi przypadek po głośniej i nie zakończonej jeszcze niestety wyrokiem, sprawie odłowu z użyciem agregatu. Wobec osób łowiących nielegalnie z użyciem wędki których jest kilkanaście no czasem kilkadziesiąt rocznie, sprawy kierowane są do sądu który zwykle orzeka karę przepadku sprzętu oraz nakłada grzywnę.

- Wysokość tej ostatniej nie zawsze wpływa prewencyjnie i rekompensuje szkody. W takich przypadkach PZW zawsze składa odwołania, tak ze prawomocne wyroki są już akceptowalne. Generalnie Sądownictwo w Polsce jest nadal zbyt wyrozumiałe w tej dziedzinie, zwłaszcza biorąc pod uwagę że ciężar ochrony wód spoczywa nadal na społecznej działalności - komentuje prezes.

Od Grzegorza Szczepanka, rzecznika prasowego Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach dowiedzieliśmy się, że osoby - mieszkańcy powiatu nowosądeckiego - zatrzymane przez straż rybacką zostały już przesłuchane. Sprawa jest w toku.

- Po wszystkim rozmawialiśmy z wędkarzami. Okazało się, że złapana przez nas dwójka zaczepiała ich i próbowała straszyć... niedźwiedzicą z młodymi, która jakoby miała żerować nad jeziorem. Chyba w ten sposób chcieli się pozbyć ewentualnych świadków procederu - dodaje na koniec Nabożny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto