Łużniański gospodarz wybrał się na rozpoznawczy przelot w mijającym tygodniu. Akurat aura dopisywała – nie było mocnego wiatru, słońce i oczywiście – kilka wolnych godzin w codziennym harmonogramie.
- Ja to nazywam oknem pogodowym – mówi z uśmiechem Piotr.
Dwie odsłony zalewu
Klimkówka o tej porze roku wygląda szczególnie. Wzgórza, które ją okalają, są jak wielkie ognisko. Czerwienie, żółcie, brązy e wszystkich odcieniach, ale tu i ówdzie jeszcze drobna zieleń. Przy tym zaś, tafla wody. Niestety na Klimkówce coraz mniejsza. Według danych z Centrum Monitoringu Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie, w zalewie jest teraz 8,77 mln metrów sześciennych wody. Zapas, czyli rezerwa powodziowa wynosi ponad 33 miliony.
- Na odsłoniętym od tygodni dnie zaczyna pojawiać się zieleń – relacjonuje pan Piotr.
Od przysiółka Górzyna
Przygoda z lotnią naszego podniebnego reportera zaczęła się, gdy był dzieckiem. Jeździł do Szalowej, do dziadka, którzy mieszkał na Górzynie, jednym z tamtejszych przysiółków. Wydawało mu się, że stamtąd jakoś bliżej jest do nieba, więc z całych sił zbiegał ze wzniesienia na dół i machał przy tym intensywnie rękoma.
- Wydawało mi się, że latam – opowiadał ze śmiechem.
Dziecięca fascynacja z czasem przerodziła się w dorosłą pasję. Tym razem już bez machania rękoma, a na specjalistycznym kursie zrobił uprawnienia pilota paralotni. Od tego momentu – lata w każdej wolnej chwili. Dowcipnie przy tym komentuje, że jako gospodarz wsi, musi mieć oko na wszystko, a z góry jest znacznie większa perspektywa.
Najczęściej lata, wspomagając się silnikiem. Nie ma bowiem w naszym regionie terenów, by móc bezpiecznie wystartować do tak zwanego lotu swobodnego.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?