Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kierowcy tirów sami wysyłaję się na kwarantannę

Lech Klimek
Lech Klimek
Tomasz Mateusiak
Przemierzają całą Europę i nikt nie wysyła ich na kwarantannę, ich rodziny też się do tego nie kwalifikują. Kierowcy tirów mogą jeszcze w miarę swobodnie przemieszczać się po krajach Unii. Choć i oni są już coraz częściej ściągani, przez swoje firmy do kraju, gdzie czeka na nich kilkutygodniowy przestój.

FLESZ - Koronawirus - kwarantanna w całej Polsce

od 16 lat

To z powodu obowiązkowej kwarantanny czy zamykania granic dla ruchu. Kierowców, czeka przestój, dlatego że firmy spedytorskie nie otrzymały jeszcze pieniędzy za wcześniej wykonane kursy.
- Ten stan szybko się nie zmieni, bo niby jak ma zapłacić za towar Hiszpan czy Francuz skoro linia produkcyjna stoi - stwierdza pan Mirosław kierowca międzynarodowy z jednej spod gorlickich miejscowości.
Kierowcy więc stoją i czekają, ci, którzy mają porządne umowy, dostaną przestojowe, inni muszą jakoś sobie radzić. Mirosława pandemia zastała w Hiszpanii.
- Zadzwoniła żona i spytała, kiedy wracam, bo podobno we Włoszech dużo zachorowań - opowiada. - Myślałem, że zwyczajnie przesadza, bo na ulicach hiszpańskich miasteczek ludzi było pełno, kawiarenki wypełnione po brzegi, na drogach mnóstwo camperów na angielskich czy włoskich tablicach rejestracyjnych - dodaje.
Żeby wrócić do Polski, przejechał przez Hiszpanię do Francji, gdzie czekał pod Paryżem na załadunek towaru do Niemiec, stamtąd dostał zlecenie na Słowację, do której dojechał przez Polskę, Czechy i dopiero stamtąd wrócić na pusto do kraju.
Z Hiszpanii w trasę ruszył w pierwszej połowie marca i dopiero gdy dojechał do Paryża, zauważył zmiany i obostrzenia.
- Zrozumiałem, że żona nie przesadza, gdy na granicy Francji i Niemiec mierzono mi temperaturę, to było, wtedy gdy zamknięto granice Polski. Najgorsze w tej całej podróży były pozamykane toalety na stacjach benzynowych w Niemczech, a przecież na parkingach kierowców stoi po kilkunastu – dopowiada.
Dużo policji i patrole mierzące temperaturę, gdy wjeżdżał do głównych miast w Niemczech, a na granicy Polski i Niemiec po prostu go przepuszczono.
- Nikt nie zmierzył mi nawet temperatury, widziałem, że kierowcy z towarem mają łatwiej, ale myślałem, że przynajmniej auta osobowe są lepiej kontrolowane – opowiada. - Jednak służby kontrolują tylko niektóre osobówki. W największe osłupienie wprawiło mnie to, że Polscy policjanci nie mają maseczek czy rękawiczek. Gdy przejeżdżałem przez czeską granicę, czeski policjant kazał mi założyć maseczkę, nie chciał mnie bez niej wpuścić - dodaje.
Dał się udobruchać, gdy wyjaśnił, że w Polsce nie można ich dostać. Skończyło się na tym, że kazał mu zasłonić usta i nos golfem swetra i tak przejechać przez granicę. W jeszcze większe osłupienie wprawiło go jednak to, że był przygotowany na przymusową kwarantanne, gdy już na pusto wracał do kraju. Do kraju po prostu wjechał, zmierzono mu tylko po Czeskiej stronie temperaturę.
- Te całe kontrole nic nie dadzą, wprowadzają je i mówią o nich tylko po to, żeby pokazać, że coś robią - stwierdza stanowczo.
Na kwarantannę wysłał się sam. Większość podróży spędził bez maseczek czy płynu do dezynfekcji rąk. Na stacji benzynowej, w Niemczech, udało mu się kupić za kilkadziesiąt euro mały płyn do dezynfekcji rąk. W jego przypadku zadziałał zdrowy rozsądek, mieszka na wsi, oprócz domu rodzinnego ma też domek letniskowy, który kiedyś jego żona wynajmowała turystom, teraz on sam "zesłał" się tam na kwarantannę. Jest na niej od 6 dni, żona zostawia mu pod drzwiami zakupy zrobione w mieście, tak aby do minimum ograniczyć z nim kontakt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto