Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Już od listopada trwają rozmowy o losach gorlickiego szpitala

Magdalena Jadach
Gorlicki szpital ma zadłużenie w wysokości 18 milionów złotych. Sumę tę tworzą wszystkie szpitalne długi łącznie ze zobowiązaniami bieżącymi, takimi jak opłaty za media, podatki czy pensje pracowników. Sytuacja jest dużo gorsza niż w zeszłym roku, ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia nie wypłacił pieniędzy za nadwykonania. Gdyby to zrobił, nasza placówka miałaby do rozdysponowania aż 2,8 miliona złotych.

NFZ każdego roku określa wysokość kontraktów, które mają zostać zrealizowane przez placówki zdrowotne. Często zdarza się jednak, że do szpitali zgłasza się więcej pacjentów, niż przewidywano. Udziela się im pomocy, jednak fundusz zdrowotny płaci za te świadczenia z dużym opóźnieniem.
W tym roku z powodu braku pieniędzy wstrzymał wypłacanie za nadwykonania. Zwracane są jedynie pieniądze za pacjentów, którym udzielono pierwszej pomocy, czyli ratującej życie. Na resztę środków przyjdzie poczekać. Prawdopodobnie trzeba będzie o te środki walczyć w sądzie. Szpital przygotowuje się do złożenia wniosku w tej sprawie.

Marian Świerz, dyrektor placówki zapewnia, że będzie o to walczył. - Trzeba się dobrze przygotować do rozpoczęcia procesu. Taki wniosek musi być pod względem prawnym dobrze napisany. Potrzebujemy czasu - ocenia dyrektor.

Wymusza to podjęcie przez szpital koniecznych oszczędności, aby nadal mógł funkcjonować. W takiej właśnie sytuacji jest szpital w Gorlicach. Dyrekcja wskazała, gdzie można szukać brakujących pieniędzy. Z pomysłami nie zgadzają się jednak pracownicy, których głównie mają dotknąć cięcia.

W piątek odbyło się spotkanie pielęgniarek i położnych pracujących w gorlickim szpitalu. Rozmawiającym "puszczały nerwy". Panie dyskutowały w świetlicy nad możliwościami wyjścia z tej sytuacji. Rozmowy pokazały jednak, że sprawa jest bardzo trudna, a pojawienie się dyrektora zaogniło sytuację.
Rozmowa odbyła się w atmosferze wzajemnych oskarżeń i uszczypliwości. Kilkugodzinne spotkanie zakończyło się fiaskiem.

- Nie mogę decydować za swoje koleżanki. Reprezentuję je, ale obecnie nikt nie chce się zgodzić na propozycje dyrekcji. Jeżeli pójdzie ona na ustępstwa, to i my z czegoś zrezygnujmy - zapewnia Danuta Kamińska, szefowa związku zawodowego pielęgniarek i położnych.

Pielęgniarki zarzucały dyrektorowi placówki, że remonty, które prowadzone są w szpitalu, są wykonywane kosztem pracowników. Miały również pretensje o kolejność podejmowanych działań - ich zdaniem przebudowa jest nielogiczne zorganizowana. Dyrektor bronił się, że pieniądze na przebudowę ośrodka pojawiają się w sposób nieplanowany.

- Udaje nam się pozyskać pieniądze z różnych z funduszy, i to na konkretne potrzeby. Zdarza się więc, że remontujemy coś w odwrotnej kolejności, ale powinniśmy się raczej cieszyć, że nasz ośrodek jest coraz lepiej wyposażony - ocenia dyrektor Świerz.

Pracownicy muszą wybrać pomiędzy dwiema możliwościami - obniżeniem pensji lub przejściem na bezpłatny urlop, który będzie można wykorzystać po tygodniu w ciągu trzech najbliższych miesięcy. Pielęgniarki nie chcą jednak iść na bezpłatne wakacje, ponieważ takie dni nie liczą się im do stażu pracy. Nie są również odprowadzane składki. Te, które mają niewiele do emerytury, boją się najbardziej.

Dyrekcja daje zapewnienie, że któreś z tych rozwiązań poprawi sytuację i uchroni przed kolejnymi cięciami na co najmniej 12 najbliższych miesięcy. Na piśmie daje gwarancję, że w sytuacji kiedy NFZ wypłaci pieniądze za nadwykonania, pieniądze wrócą do pracowników. Konieczne są zwolnienia około 40 osób, są to najczęściej osoby, którym wygasa umowa o pracę. Obniżenie świadczeń za urlopy chorobowe też jest nieuniknione.

Obecnie pielęgniarka ma 1900 zł brutto wynagrodzenia zasadniczego. Do tego dochodzą pieniądze za staż, pracę w nocy i w święta. Pensje nie są jednak dla nich satysfakcjonujące. Przywołują wynagrodzenia lekarzy, którzy - według nich - dostają pieniądze niezasłużenie. Padały oskarżenia pod ich adresem.

- Przychodzą spóźnieni, mają dyżury pod telefonem, bo nie ma ich w tym czasie w pracy - skarżyły się pielęgniarki. Redukcje wynagrodzeń mają jednak dotknąć wszystkich pracowników. To nie jedyny pomysł na poprawę sytuacji. Ratunkiem może też być przyłączenie pogotowia ratunkowego do SOR. Ta decycja budzi jednak również wiele kontrowersji.

Piątkowe rozmowy nie były pierwszymi. Spór trwa od listopada. Również 15 marca w starostwie próbowano dojść do porozumienia w obecności członków rady powiatu. Bezskutecznie. W tym tygodniu mają zapaść ostateczne decyzje. Jeżeli nie dojdzie do porozumienia, to dyrektor sam zdecyduje, czy obniżyć pensje, czy wysłać ludzi na bezpłatne urlopy.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto