Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Izabela Marondel od początku pandemii prowadzi telefon zaufania, wyciąga do ludzi pomocną dłoń

Halina Gajda
Halina Gajda
fot. archiwum prywatne
Izabela Marondel, psycholog, specjalistka od terapii kryzysowej, od początku pandemii prowadzi telefon zaufania dla wszystkich, którzy potrzebują wsparcia, rozmowy, dodania otuchy. Powody mogą być różne.

FLESZ - Trudna sytuacja wynajmujących mieszkania

Telefon zaufania, który Pani zaproponowała, działa od nieco ponad miesiąca. Był potrzebny? Dzwoni?
Tak. I nie ma dnia, żeby milczał. Z jednej strony martwi stan psychiczny gorliczan, ale z drugiej cieszy, że sięgają po aparat, by wybrać numer i się poradzić, wygadać, wyżalić. Może nie znajdę recepty na wszystkie problemy, nie rozwiążę kłopotów z brakiem pracy, ale przynajmniej w ten sposób wyciągnę rękę. Zresztą, jak już ktoś raz zadzwoni, to później, gdy czuje nadchodzący kryzys - robi to ponownie. Lepiej, że chce pogadać, niż miałby sięgać po inne rozwiązania.

Muszę zapytać, kto dzwoni? Młodzi czy seniorzy zamknięci w czterech ścianach?
Pewnie będzie pani zdziwiona - z tych najmłodszych, to ósmoklasiści. Obawiają się o swoją przyszłość, o egzaminy, terminy. Niezależnie od starań szkoły, boją się, że nie dostaną się tam, gdzie chcą. Czują się zawieszeni, bo ciągle brakuje konkretnych informacji o tym, co dalej. Oni doskonale zdają sobie sprawę, co się dzieje, śledzą informacje. I naprawdę, nie skaczą z radości, że szkoły nie ma. Powybierali sobie szkoły, gdzie jest ostra selekcja. Wszystko zależy od wyniku egzaminów. Druga grupa to młodzi z różnymi fobiami społecznymi. Ich terapie zaczęły się miesiące przed koronawirusem. Trzeba było mega dużo wysiłku, żeby ich przekonać do wyjścia ze swojej skorupy, w końcu zrobili ten pierwszy krok, a teraz na nowo zostali zamknięci. Tym razem dosłownie, bo w czterech ścianach domu.

Nie mają nikogo bliskiego?
To nie o to chodzi. Rodzice są, owszem, ale najczęściej zadają pytanie: co ci się dzieje? I tym robią więcej szkody niż pożytku. Bo dziecko jeszcze bardziej zapada się w sobie. Przedtem mogło w takiej kryzysowej sytuacji przyjść do mnie. Teraz - co najwyżej zadzwonić. Telefon nie daje takiej intymności jak rozmowa twarzą w twarz. Zresztą, nawet gdybyśmy się spotkali, to rozmowa w maseczkach na twarzy na dwóch końcach pokoju też nie jest rewelacyjnym rozwiązaniem. Jedyne co więc pozostaje, to pomóc przetrwać, dopóki nie będzie możliwości bardziej konkretnego wsparcia, choćby w postaci wizyty u lekarza psychiatry.

A może zamiast rodziców czy psychologa, lepsi byliby koledzy?
Tylko że oni też mają problemy. Nawet jeśli nie aż tak głębokie, to im też świat się przewrócił do góry nogami. Każdy kiedyś był młody. Doskonale pamięta szkolne przyjaźnie, pierwsze miłości, zauroczenia. Kumple byli ważniejsi od mamy i taty, a motyle w brzuchu ładowały akumulatory, chciało się działać. To normalny etap życia każdego - chodzenie za rękę, randki w parku, spotkania na mieście. A teraz? Szkoły nie ma, autobusy nie jeżdżą. Pozostał internet, a nawet, gdy się spotkają, to muszą - jak to mówi minister zdrowia - zachować odległość. I co to za randka, gdy nie można się przytulić? Przecież randka to bycie ze sobą, a nie obok siebie. W domu często też nie mają co liczyć na zrozumienie, bo do tej pory wszyscy się mijali. Rodzice do pracy, oni do szkoły. Rodzice z pracy, oni na dodatkowe zajęcia, korepetycje. Wieczorami każdy miał sto innych obowiązków, nie było czasu na pogaduszki. Teraz wirus zamknął ich wszystkich w domu, przy jednym stole, a oni nie wiedzą, co ze sobą zrobić, o czym rozmawiać.

Przecież dorośli mają o czym myśleć! Wszędzie tylko słyszymy, że recesja, kryzys i krach największy w historii. Pani się dziwi, że martwią się o przyszłość, a nie o szkolne miłostki syna czy córki?
Nie dziwię się, tylko za parę miesięcy nie będzie co zbierać, bo te rodziny się porozpadają. Już teraz dzwonią do mnie mężczyźni, którzy stracili pracę albo są na postojowym. Nie wiadomo, co dalej. Kiedy i czy w ogóle wrócą do pracy. Zaczynają sięgać po alkohol. Sytuacja, gdy to żona ich utrzymuje, albo - co gorsza - już są w sytuacji, że wszyscy żyją jedynie z 500+, jest dla nich nie do zniesienia. Atawistyczne przekonanie, że to on ma zarobić na rodzinę, a żona pilnować ogniska domowego, często popycha ich w stany lękowe. A to gorsze od strachu. Nie na darmo w psychologii oba te zjawiska traktuje się oddzielnie. Boimy się zawsze czegoś konkretnego, a lękamy czegoś, czego nie potrafimy nazwać.

I co z takim zrobić? Pogłaskać czy szarpnąć?
To zależy. Trzeba wyczuć. Jeśli ktoś z natury był typem siłacza, to można lekko szarpnąć, że na jednej pracy świat się nie kończy, trzeba się spiąć, brać co jest, a z czasem coś się w końcu wyklaruje. Wystarczy zapewnić męża, że jako kurier czy kierowca samochodu dostawczego będzie tak samo dobrym facetem i ojcem, jak wtedy, gdy był menedżerem czy kierownikiem. W takiej sytuacji nie jest potrzebny terapeuta, tylko mądra żona, która wzruszy ramionami na brak zagranicznych wakacji, spakuje koszyk z prowiantem i zabierze rodzinę nad Ropę. Jeśli jednak psychiczna konstrukcja męża była słabsza, to może się okazać, że małżeńska terapia nie wystarczy i potrzebny będzie lekarz specjalista.

Psychologowie mówią, że po pandemii możemy mieć wysyp rozwodów. Zaczynają się kłótnie o wszystko, począwszy od brudnych naczyń w zlewie, pieniędzy, skończywszy na dzieciach.
Jak się kłócą, wracają do przeszłości, gdy wiodło im się lepiej, to ja się cieszę. Bo to oznacza, że im na sobie zależy, a to, co się dzieje, to chwilowy kryzys i jest nad czym pracować. Nawet, jak przy tym potłuką się talerze, to zawsze je można odkupić. Klęska jest wtedy, gdy nie ma krzyku, a jest milczenie. Małżonkowie są obok siebie. Nie latają ścierki, nie ma wyrzutów, że kiedyś było lepiej. Jest cisza. Zero emocji. Wtedy zaczyna się wygaszanie związku. Przymusowa kwarantanna jest tylko kropką nad „i”, czymś, co domknie ich osobne życie.

Dochodzi do przemocy?
W takich „zwykłych” rodzinach raczej nie. Ta kanalizuje się, wręcz piętrzy tam, gdzie zawsze była. I to jest kolejny dramat. Mąż, ojciec, który pił i bił, jest teraz na wyciągnięcie ręki. Kobiety, które dzwonią, mówią wprost, że wolały, jak rano wychodził i wracał wieczorem napity do granic. Walił się na łóżko i spał. To uważały za komfortową sytuację. Teraz oprawca jest, siedzi naprzeciwko i nie wiadomo, w którym momencie i co zacznie mu przeszkadzać. Wtedy zaatakuje. Porównują się do zamkniętego w klatce ptaszka. Przed pandemią wiadomo było, co zrobić, gdzie zadzwonić albo po prostu uciec. Teraz nic nie jest już takie oczywiste. A panowie żyją w swoim świecie, mają swoją filozofię, koronawirusa doskonale wyparli.

Może się tak stać, że po tym wszystkim większość z nas będzie potrzebowała pomocy?
Podejrzewam, że tak. Uaktywni się zespół stresu pourazowego. I to nie będzie za kilka tygodni, a za kilka miesięcy. Na razie jesteśmy w fazie niedowierzania, że dorobek życia obrócił się wniwecz. Firma zbankrutowała, za chwilę za drzwiami stanie windykator. Ludzie potracili firmy, musieli pozwalniać pracowników, często sami zostali z długami. Na razie są w szoku, jeszcze trochę napędzeni poprzednim intensywnym życiem. Wydarzenia będą do nich docierały powoli. I wtedy zacznie się wysyp psychoz, nerwic, depresji.

A tak globalnie. Będziemy lepsi dla siebie?
Nie wiem. Wydaje mi się, że każdy przejdzie to indywidualnie. Trzeba się liczyć, że wszelkie te utrudnienia od maseczek poczynając, na liczbie klientów w sklepie kończąc, potrwają jeszcze trochę. Wielu zgorzknieje, bo ktoś zabiera im ulubione huśtawki z placu zabaw. Inni zaczną doceniać życie, będą bardziej empatyczni. Najbardziej jednak obawiam się, że pozostanie nam uraz, że każdy sąsiad jest potencjalnym źródłem zakażenia.

Dla wszystkich którzy potrzebują pomocy Izabela Marondel jest dostępna: od poniedziałku do piątku w godzinach 15-17 pod nr. tel. 501 969 508

Pobierz bezpłatną aplikację Nasze Miasto i bądź na bieżąco!

Jak korzystać z aplikacji, by otrzymywać informacje z miasta i powiatu? To proste!
Po wejściu w aplikację w prawym górnym rogu w menu wybierz swoje miasto.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto