Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Henryk S. i Marek S. oskarżeni za zwożenie do Jankowej odpadów z budowy dróg. Grozi im do 8 lat więzienia

Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura
W Jankowej na prywatnej działce w kierunku cegielni pracowały służby Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz Państwowego Instytutu Geologicznego. Wszystko pod czujnym okiem prokuratora Sławomira Korbelaka.
W Jankowej na prywatnej działce w kierunku cegielni pracowały służby Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz Państwowego Instytutu Geologicznego. Wszystko pod czujnym okiem prokuratora Sławomira Korbelaka. Agnieszka Nigbor-Chmura
Przed Sądem Rejonowym w Gorlicach toczy się sprawa Henryka S. i Marka S., dwóch przedsiębiorców spoza powiatu gorlickiego. Obydwaj zostali oskarżeni o przestępstwa przeciwko środowisku, a konkretnie zanieczyszczenie gleby odpadami z budowy dróg i stworzenie zagrożenia dla rzeki Białej i źródeł wody pitnej w Jankowej. Grozi im do 8 lat więzienia.

Sprawa ma już swoją brodę, bo sięga 2019 roku.

- Wtedy okazało się, że na prywatnej, półhektarowej działce, zakupionej przez oskarżonych we wcześniej przygotowanych wyrobiskach, zasypano materiały odpadowe z budowy dróg. Potężne nasypy, których celem było poidniesienie poziomu gruntu w niektórych miejscach sięgały nawet trzech metrów - podaje Sławomir Korbelak, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Gorlicach.

Henryk S. i Marek S. tym samym mieli dopuścić się przestępstw z art 182 p 1 kk i z art 183 p 1 kk, polegających na składowaniu odpadów w ten sposób, że doszło do zanieczyszczenia ziemi, ale też stworzenia zagrożenia dla rzeki Białej i źródeł wody pitnej w tym obszarze.

W ramach postępowania trwającego w Sądzie Rejonowym w Gorlicach przesłuchano już świadków. Sąd oczekuje teraz na ekspertyzę zleconą biegłemu z zakresu ochrony środowiska, która ma głównie skoncentrować się wokół zagrożenia dla rzeki Białej i źródeł wody pitnej.

Przypomnijmy, że wstępne wyniki badań, które na działce prowadził Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, pod nadzorem gorlickiej prokuratury, wykazały w próbkach metale ciężkie: chrom, miedź i nikiel. Stan gleby na działce był zły. Strach pomyśleć, co będzie, gdy odpady dostaną się na przykład do wody. To prawdopodobne, biorąc pod uwagę, że teren, na którym znajdują się odpady, jest zalewowy.

Półhektarowa działka nieco oddalona od zabudowań przy głównej drodze w Jankowej nie wzbudzała zainteresowania mieszkańców, dopóki nie zaczął się tam dziwny ruch.

Auta zjechały wieczorem i przywiozły dziwny proszek

Mieszkańcy Jankowej wspominają, jak wieczorową porą zjechał ciężki sprzęt, koparki, samochody dostawcze. Na placu były m.in. oznakowane logotypami firmy z sąsiadującej z Bobową gminą Korzenna, a zajmującej się m.in. zagospodarowaniem odpadów, czy budową nawierzchni betonowych.

Obserwator procederu rozkopywania gruntu, nawożenia tam jakiegoś kruszcu i zasypywania go kolejnymi warstwami ziemi, sprawę zgłosił na Urzędu Gminy Bobowa. Ta z kolei do Prokuratury Rejonowej w Gorlicach.

Metale ciężkie są już w glebie! Co z wodą?

Jak się potem okazało ów substancja, to nic innego, jak przetworzone odpady w formie proszku, który stosowany zgodnie z przeznaczeniem, czyli jako kruszec do budowy dróg, nie jest szkodliwy dla środowiska.

Inna para kaloszy, gdy trafiają wprost do gleby, jak w Jankowej, gdzie zostały zakopane na głębokości 30-50 cm i przysypane ziemią. Całość skrupulatnie wyrównano, plantując działkę.

- Wstępne badania wykonane przez WIOŚ wykazały w tym miejscu obecność metali ciężkich: chromu, miedzi i niklu, co skutkuje znacznym pogorszeniem jakości gleby - mówi Sławomir Korbelak prokurator rejonowy z Gorlic.

Co to oznacza dla mieszkańców wsi? Opary i pyły tych metali to substancje wywołujące nowotwory, głównie płuc i błon śluzowych nosa.

Skażona gleba i narażenie mieszkańców na wdychanie szkodliwych substancji to jedno. Istnieje bowiem ryzyko, że metale ciężkie dostaną się do wody. Miejsce, w którym ktoś niefrasobliwie urządził sobie nielegalny magazyn szkodliwych odpadów to teren zalewowy Białej. Niżej znajduje się ujęcie wody dla Bobowej. W sytuacji powodzi i zalania tego terenu, miasto zostanie bez dostępu do wody pitnej.

Właściciel powinien to wywieźć!

Równocześnie ze sprawą karną toczy się postępowanie administracyjne, którego celem jest oczyszczenie działek z zalegających tam odpadów, wywiezienie ich i utylizacja w specjalistycznym zakładzie.

Wacław Ligęza, burmistrz Bobowej sytuacją j w momencvie jej wykrycia był oburzony: - Od lat wydajemy miliony złotych na ochronę środowiska, dbając o czystość gleby i wód. Wybudowaliśmy przecież dziesiątki kilometrów sieci kanalizacyjnej. A tu na prywatnej działce, ktoś magazynuje przetworzone odpady, stwarzając zagrożenie.

Sprawę gmina zgłosiła na policję i do WIOŚ i cały czas ją monitoruje. Wdrożona została również procedura administracyjna. To na jej podstawie gmina wnioskowała do właściciela działki o usunięcie niebezpiecznych dla środowiska i zdrowia ludzkiego odpadów. Sprawa jest w toku. Co ciekawe, poza tym, że magazynowane odpady złożone zostały na działce prywatnej, położnej na terenach zalewowych, to jest to jeszcze obszar Natury 2000. - Wszystko to, co znajduje się wzdłuż rzeki Białej w dół i w górę od Bobowej, to obszar chroniony - dodaje burmistrz.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto