MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Gospodynie pełną gębą od 60 lat! To w duszy gra paniom z Koła Gospodyń Wiejskich w Gładyszowie. Świętują wielki jubileusz

Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura
Wideo
od 7 lat
W sobotę panie z Koła Gospodyń Wiejskich nie miesiły ciasta, ani nie wypiekały chleba, nie robiły farszu i nie lepiły pierogów. W sobotę świętowały. Nie bez powodu. Bo od czasu, kiedy założyły swoje Koło i zaczęły się spotykać, razem pracować, działać społecznie, a czasem nawet dobrze bawić, minęło właśnie 60 lat.

Nie ma jak pierogi z kurkowym sosem i wiejski chleb spod rąk pań z Koła Gospodyń Wiejskich w Gładyszowie. O ciastach nie wspominamy, bo ich serniki w powiecie nie mają sobie równych. Niejeden mógł się o tym przekonać, a to na różnych akcjach charytatywnych, kiermaszach, a to na targach, giełdach rolniczych, a nawet podczas Kulinarnej Bitwy Regionów, w której z powodzeniem startują.

"Babki" z sercem na dłoni

Trzy Anny, dwie Zofie, Maria, Krystyna, Elżbieta, Czesława, Ewa, Teresa, Irena i Aneta to zgrany zespół. Szczególnie wtedy, gdy w grę wchodzi czyjeś nieszczęście, trudny czas, w rękach ludzi jest życie dziecka, potrzebna natychmiastowa pomoc. Nie trzeba specjalnej organizacji pracy, by w ruch poszły miksery, piekarniki, by ze spiżarni znikał cały zapas wiejskich jajek, albo twarogu. To spod ich rąk wychodzą cudowne bochny wiejskiego chleba, wyśmienite serniki, ale też inne znakomite ciasta, którymi dzielą niczym sercem. Bo tak trzeba. Akcje charytatywne to nie jedyna okazja do spotkań. Jeszcze do niedawna, przed pandemią w każdy poniedziałek miesiąca należał do nich. Nie ważne czy prażyło słońce, lało czy wiało, albo bożego świata nie było widać z zimowej zadymki, spotykały się.

- Co spotkanie, któraś miała urodziny, więc były i kwiaty i życzenia i urodzinowe ciasto. Była okazja, by pośpiewać, pobyć ze sobą – mówi Anna Połeć, Honorowa Przewodnicząca KGW w Gładyszowie, która tę funkcję pełniła przez 29 długich lat i należy do nielicznej już grupy tych pań, które tworzyło gładyszowskie koło w czerwcu 1964 roku.

Grosz do grosza, a będzie... Frania i szatkownica do kapusty

Anna miała 24 lata, gdy w Gładyszowie powstawało KGW. Była już mężatką, miała pięcioro dzieci, pracowała w przydomowym gospodarstwie, ale też w miejscowym sklepie, a mimo to i na pracę społeczną był czas.

- Budowa domu, praca, dzieci, obrządek w gospodarstwie, no i czasem nawet późne próby śpiewu zespołu, który stworzyłyśmy. To było nasze okno na świat, nasz sposób na zarobek, by potem ułatwić sobie życie – opowiada gospodyni – seniorka.

Zdarzało się, że za parę groszy ktoś zaprosił, by zaśpiewały w sąsiedniej wsi na zabawie lub same taką zorganizowały, a że gospodynie zaradne, to składały grosz do grosza, aż kupiły... Franię.

- Ach co to była za radość. Pierwsza pralka wirnikowa we wsi i do tego nasza. Sprzęt codziennie był w innym domu i służył każdej, ułatwiał życie, dawał chwile wytchnienia – opowiada seniorka.
Tak samo zresztą było z szatkownicą do kapusty – wspólną kupioną ze śpiewaczego urobku i z zabaw tanecznych, które organizowały we wsi.

- Chleb upiekłyśmy, zrobiłyśmy ogórków małosolnych, smalczyk z cebulką, wiejskiej kiełbasy, do tego drożdżowe ciasto, albo sernik i było wykwintne menu, a i zabawa była przednia. No i gorsz do grosza… - opowiada ze swadą.

Za kolejne grosze kupiły szatkownicę do kapusty. Oj. Ta to miała powodzenie w jesieni, gdy z każdego zagonu gospodynie zbierały okazałe kapuściane główki.

- Z domu do domu wędrowała szatkownika, a często – gęsto, jak to się u nas zwykło mówić, my za nią, bo to zawsze była okazja i do spotkania i do pomocy – dodaje Pani Anna.

Nie było czasu na nudę

Koło Gospodyń Wiejskich w Gładyszowie powstało 14 czerwca 1964 roku. To data oficjalna, od której zaczyna się jego działalność. Początkowo Koło liczyło 16 członkiń, ale z upływem lat ich liczba sukcesywnie wzrastała i w 1966 roku w Kole spotykało się 22 kobiety, by w 1981 przeżywać lata swojej świetności i gromadzić aż 36 kobiet. Przez lata przy kole działał zespół, a panie chętnie śpiewały na zabawach, odpustach, dożynkach. Same organizowały zabawy taneczne, z których dochód przeznaczały na działalność koła. W miarę jedzenia ich apetyt na bycie razem i naukę rósł. Organizowały więc kursy gotowania, pieczenia, krojenia i szycia - po prostu uczyły się wszystkiego co potrzebne w domu i w gospodarstwie. W budynku szkoły zorganizowały nawet „dzieciniec”, czyli coś na kształt dzisiejszej świetlicy, bo jak wszystkie dzieci były pod opieką jednej czy dwóch koleżanek, to cała reszta miała więcej czasu na pracę w polu i zagrodzie i tak na zmianę. Nie było roku bez Dnia Dziecka, Dnia Seniora, konkursu na tradycyjną pisankę, czy nawet rywalizacji na najpiękniejszy ogród kwiatowy, czy warzywny oraz najczystszą oborę. Nie było mowy o tym, że któraś zostanie bez drobiu na podwórku, bo zamówienia na kurczęta i młode kaczki składały razem, a potem rozprowadzały je po okolicznych gospodarstwach. Był czas,kiedy skrupulatnie skupowały zastawę stołową i w czasie, gdy wesela były jeszcze organizowane w domach, użyczały jej z prowadzonej wypożyczalni.

Jubileusz satysfakcji

Dzisiaj świętowały. Najpierw w Gładyszowie odbyła się msza święta w intencji członkiń Koła, tych żyjących i zmarłych, bo jak wiadomo "bez Boga ani do proga". Mszy świętej przewodniczył ks. rodak dr Bogusław Połeć. Sprawowali ją również ks. Stanisław Szczepanik, proboszcz Parafii Rzymskokatolickiej Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Gładyszowie oraz ks. Jarosław Czuchta, proboszcz Parafii Parafii Greckokatolickiej pw. św. Archanioła Michała w Wysowej-Zdroju, gospodarz cerkwi Wniebowstąpienia Pańskiego w Gładyszowie. Potem wspólne świętowanie przeniosło się do Zdyni do Ośrodka Szkoleniowo-Wypoczynkowego „U Zosi”.

Tutaj na początek spod klawiatury akordeonu Eugeniusza Czuchty, jedynego mężczyzny w KGW Gładyszów rozbrzmiał uroczysty, a zarazem skoczny marsz. Zanim jednak rozpoczęły się tańce, posypały się słowa uznania i podziękowania za społeczną pracę z ust wójt Ewy Garbowskiej-Góry, wójt gminy Uście Gorlickie, a także jej poprzednika Zbigniewa Ludwina. Z życzeniami na ręce obecnej prezes Koła - Marii Hawryłczak pospieszyli asp. szt. Sławomir Dobek, komendant Komisariatu Policji w Uściu Gorlickim, Krystyna Michalak, dyrektorka miejscowej szkoły i Janusz Michalak, dyrektor Stadniny Koni Huculskich Gładyszów w Regietowie, a także strażacy z miejscowego OSP.

Niezwykły prezent paniom z KGW sprawił sołtys Gładyszowa Krzysztof „Miluś” Piotrowski, mistrz pędzla, prowadzacy Galerię Autorską „Pod Mostem”. Dla nich namalował KGW Gładyszów na tle cerkwi Wniebowstąpienia Pańskiego w Gładyszowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gospodynie pełną gębą od 60 lat! To w duszy gra paniom z Koła Gospodyń Wiejskich w Gładyszowie. Świętują wielki jubileusz - Gazeta Krakowska

Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto