Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlickie. Tegoroczne miodobranie najlepsze od lat. Pszczelarze zadowoleni ze zbiorów spadzi liściastej, czekają tę najlepszą - iglastą

Halina Gajda
Halina Gajda
Tegoroczna wiosna i początek lata okazują się łaskawe dla pszczelarzy. Wirówki pracują, miody się leją. Są tacy, którzy oceniają sezon jako najlepszy od dekady. I z nadzieją patrzą na prognozy pogody – wszak zaczyna kwitnąć lipa, a gdzieniegdzie powoli zaczyna pojawiać się spadź iglasta.

Po kilku słabych latach pszczelarze mogą wreszcie odetchnąć. Jest lepiej, niż choćby rok temu, a niektórzy mówią wręcz, że tak dobrych wiosennych zbiorów nie było od dziesięciu lat. W ubiegłym sezonie, wielu z nich nie zobaczyło nawet litra miodu. Teraz praca w pasiekach zabiera im wiele godzin każdego dnia.

- Już wiosna pogodowo sprzyjała pszczołom – mówi Jacek Pięta, pszczelarz z Sękowej.

Do pasieki, którą ma na terenie gminy Lipinki zagląda regularnie. Akurat u niego dominuje spadź liściasta, choć powoli, tu i ówdzie, zaczyna się pojawiać również iglasta.

- Powoli zaczynają kwitnąć lipy, więc jeśli pogoda się jakoś drastycznie nie zmieni, powinno być naprawdę dobrze – dodaje.

Kazimierz Madzula z Gładyszowa podsumowuje krótko: po latach chudych, wreszcie zmiana. Gdyby porównać obecne zbiory z tymi, sprzed roku, to wzrost ocenia nawet o sto procent. Dzień przedstawia obrazowo: dom-auto-pasieka-ramki-auto-dom.
- Pewnie, że wszystko zależy od regionu i pracy pasiecznika, ale jeśli nie dopuścił do rojenia pszczół, to naprawdę nie jest źle – uśmiecha się. - W zasadzie można powiedzieć, ze dotychczasowe zbiory są na poziomie tych sprzed czterech lat, gdy naprawdę było obficie – dodaje.
W naszych terenach słabiej było z mniszkiem, bo pszczoły cały czas donosiły do uli inny nektar, więc w efekcie miód ma jedynie mniszkową nutkę. Jest natomiast zadowolony z ilości zebranej spadzi liściastej, w jego pasiece dominuje akurat klonowa, ale już tu i ówdzie zaczyna się pojawiać iglasta. Najbardziej lubiana przez smakoszy, pożądana przez klientów. Gęsta, bardzo ciemna, z lekkim zielonkawym połyskiem.

- Czekam też na lipy. Żeby tylko pogoda się nie zmieniał – dodaje z nadzieją. - Może wreszcie przyszedł czas na tłuste lata – mówi wprost.

Mimo iż wiosna opóźniła się, to maj i kolejne tygodnie nadrobiły czas. Szymon Białoń z Kobylanki, któremu przed rokiem miodu nie było dane oglądać, teraz z jednego ula odwirował nawet osiemnaście litrów.
- Najwięcej było wielokwiatu – zdradza.
Rodzinna pasieka Zawiłów w Sękowej też zapełnia się słoikami z miodem. Najwięcej jest tych z mniszkowym, wierzbowym, wielokwiatowym. Teraz czekają na kolejne zbiory.
- Pod koniec tygodnia powinny zacząć kwitnienie lipy drobnolistne, bo tych szerokolistnych nie ma u nas za wiele – mówi Krzysztof Zawiła, jeden z właścicieli wspomnianej.
To, że zbiory są większe, nie oznacza niestety, że będzie taniej. Za litrowy słoik pszczelego przysmaku z tradycyjnej pasieki trzeba dzisiaj zapłacić na lokalnym rynku od 50-60 złotych. Owszem, w sprzedaży pojawiają się super-oferty, na przykład z innych regionów Polski, o kilkanaście złotych tańsze, ale jakość pozostawia do życzenia.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto