Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlickie. Susza doskwiera. W lokalnym wodociągu w Sękowej zaczęli reglamentować wodę, w Bieczu grzmią apele: nie napełniajcie basenów!

Halina Gajda
Halina Gajda
Susza jest coraz bardziej widoczna nad zalewem w Klimkówce. Obecnie zbiornik jest wypełniony mniej więcej w połowie – jest w nim nieco ponad 23 mln metrów sześciennych wody, średni dopływ wynosi dzisiaj 0,32 metra sześciennego na sekundę
Susza jest coraz bardziej widoczna nad zalewem w Klimkówce. Obecnie zbiornik jest wypełniony mniej więcej w połowie – jest w nim nieco ponad 23 mln metrów sześciennych wody, średni dopływ wynosi dzisiaj 0,32 metra sześciennego na sekundę fot. halina gajda
Susza! Wody może nie być nawet w wodociągach – ostrzegają w Bieczu. Komunikat brzmi co najmniej zatrważająco, ale ma wstrząsnąć i uświadomić, że są sprawy ważne i ważniejsze. Ważna jest woda na zupę, nieważna – do przydomowego basenu. W Sękowej też zaczęła się reglamentacja, a na szybką poprawę sytuacji się nie zanosi.

Prosimy o racjonalne i oszczędne korzystanie z wody pobieranej z gminnej sieci wodociągowej. Apelujemy o wykorzystywanie jej przede wszystkim do celów spożywczych – zdanie z gminnego komunikatu zelektryzowało biecką społeczność.

- Mamy wiele ujęć – przywołuje Kazimierz Wszołek, prezes Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych w Bieczu. - Część z nich to ujęcia głębinowe, choć korzystamy również ze studni kopanych – wyjaśnia.

Studnie na Wapniskach zaczynają wysychać

Apel nie wziął się z niechęci pracy rzeczonego zakładu, a suszy, która coraz mocniej wkracza do ujęć wody. Widać to choćby na ujęciu na Wapniskach, gdzie gmina ma studnie, ale „zwykłe” kopane. Z racji swojego charakteru, są płytkie, a zaopatrują je wody powierzchniowe. A tych z powodu niewielkich opadów, jest coraz mniej. Gmina wspomaga się również zbiornikami wody (dwa po dwieście metrów sześciennych każdy) na Załawiu, które zostały niedawno zmodernizowane, ale przy długotrwałej suszy, nawet one mogą nie pomóc. Rezerwuary napełniają się w nocy, gdy pobór wody w sieci jest niższy. W okresach, gdy deszcze nie omijały nas szerokim lukiem, zbiorniki miały szansę wypełnić się nawet w stu procentach. Teraz bywa z tym różnie – sukcesem jest, gdy są wypełnione choćby w połowie. Sytuacja jest na tyle poważna, że w razie konieczności, bieczanie muszą zamawiać wodę z gorlickiego MPGK.

- Stąd nasz apel o ograniczenie używania wody do podlewania trawników, ogrodów, mycia samochodów oraz napełniania przydomowych basenów – przypomina jeszcze raz Mirosław Wędrychowicz, burmistrz Biecza. - Mam nadzieję, że nikt tego nie robi – zaznacza.

Zaczęła się reglamentacja wody, bo ujęcie coraz słabsze

Bogusław Moroń, prezes spółki wodociągowej Rybnik w Sękowej sytuację ocenia w żołnierskich słowach: to już nie jest problem, to jest katastrofa!
- Zdecydowaliśmy o wprowadzeniu ograniczeń w dostarczaniu wody dla mieszkańców, bo nie ma innego wyjścia – mówi bez ogródek.

Dotyczyło to będzie około 150 obiektów – domów i instytucji. Szacunkowo – mniej więcej pół tysiąca ludzi.

- Sieć zaopatrywana jest z niewielkiego potoku nazywanego Rybnikiem – opisuje Moroń. - O ile przy normalnej aurze dajemy sobie radę – na dobę potrzeba nam około 80 metrów sześciennych - to w przypadku długotrwałej suszy zaczynają się problemy, bo potok nie jest w stanie wypełnić zbiornika, z którego pobierana jest woda do sieci – dodaje.

Rozwiązaniem mogłaby być swoista wodna klamra, która pozwoliłaby na przepompowanie wody z Sękówki do wspomnianego zbiornika. Prezes wyjaśnia, że zostałaby uzdatniona i normalnie trafiła do sieci. Przedsięwzięcie trzeba zaprojektować. Im szybciej, tym lepiej.
- Wprowadzamy ograniczenia, ale będziemy monitorowali sytuację i jeżeli tylko będzie możliwość zmniejszenia tych ograniczeń, to zrobimy to – zapowiada.
Trzeba się też liczyć z sytuacją w drugą stronę, czyli jeszcze dłuższych braków wody.

W gorlickim MPGK praca na dwie zmiany

Ci, którzy nie mają wody w sieci ani w studniach, ratują się jej dowozem. Janusz Ząbek, prezes gorlickiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej mówi jasno: w pierwszej kolejności dowozimy wodę do celów bytowych. Dopiero później, tylko w przypadku, gdy są wolne moce, do przydomowych basenów.

- Dowozy prowadzimy na dwie zmiany, przez szesnaście godzin na dobę, a i tak na dostarczenie wody trzeba czekać cztery-pięć dni – tłumaczy.

Najczęściej wodę zamawiają mieszkańcy „gorlickiego obwarzanka”, czyli gminy wiejskiej Gorlice, ale zdarzają się też zamówienia z terenu gminy Sękowa, a nawet Łużnej czy Moszczenicy.
Tomasz Miarecki, ogrodnik z Szymbarku na plony patrzy z coraz większym niepokojem. To, że pomidory czy ogórki w tunelach podlewać trzeba i jest to normalne, to gdyby nie system nawadniania, z kapusty rosnącej pod chmurką nie byłoby nic.
- Ratują mnie stare porządne studnie głębinowe – podkreśla.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto