Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlickie. Gminy zastanawiają się, jak będą dystrybuować węgiel. Pomysłów jest kilka. Od wykorzystania PSZOK-ów po współpracę z innymi

Halina Gajda
Halina Gajda
Według proponowanych przepisów gminy, spółki i związki gminne będą mogły kupować węgiel po 1500 zł, by następnie sprzedawać go mieszkańcom po nie więcej niż 2000 zł za tonę
Według proponowanych przepisów gminy, spółki i związki gminne będą mogły kupować węgiel po 1500 zł, by następnie sprzedawać go mieszkańcom po nie więcej niż 2000 zł za tonę fot. archiwum Polska Press
Zgodnie z zapowiedziami gminy mają pośredniczyć w dystrybucji węgla. Na razie pytań jest więcej, niż odpowiedzi, aczkolwiek nasze samorządy tematem już się interesują i zaczynają planować, jak zmierzyć się z zadaniem.

Według proponowanych przepisów gminy, spółki i związki gminne będą mogły kupować węgiel po 1500 zł, by następnie sprzedawać go mieszkańcom po nie więcej niż 2000 zł za tonę. Różnica pięciuset złotych mapokryć koszty dystrybucji. Gorlickie samorządy zaczynają powoli przygotowania do całej operacji, choć nie ukrywają, że logistycznie zadanie do najłatwiejszych należało nie będzie.

Brak bazy, sprzętu, ludzi

Główny problem – brak miejsca, w którym opał mógłby być składowany, zapewnienie dozoru, nie wspominając już kwestiach transportu.

- Nasza gmina nie ma spółki komunalnej – mówi Czesław Rakoczy, wójt gminy Lipinki. - Nie mamy też bazy sprzętowej ani ludzi, którzy by się tym mogli zająć – wylicza.

Od razu stawia pytania: jak sprawdzić, czy węgiel dotarł do gminy w zamówionej ilości? Jak odmierzyć pożądaną przez mieszkańca-klienta ilość, skoro gmina nie ma wagi transportowej?
- Trzeba też mieć miejsce do składowania, zatrudnić ludzi do obsługi załadunku. Wprawdzie cena opału być preferencyjna, ale nie wiem, czy różnica pomiędzy kwotą zakupu a sprzedaży pokryje faktyczne koszty – zastanawia się.
Pytanie o to, czy ta zajmie się dystrybucją, pozostaje więc otwarta, tym bardziej, że jak twierdzi wójt Rakoczy, że prywatni przedsiębiorcy nie są zbyt mocno zainteresowani współpracą z samorządem: mają własne cele biznesowe, pilnują własnych dochodów.

Podobna sytuacja, tyle że z innych powodów, jest na razie w Uściu Gorlickim. Ta „inność” wynika z tego, że przynajmniej na razie, pośród mieszkańców nie ma wielkiego zainteresowania tematem.
- Nie mieśmy pytań o sprzedaż węgla – mówi wójt Zbigniew Ludwin. - Czekamy jednak na ostateczne regulacje prawne – dodaje.

Baza w punkcie selektywnej zbiórki

Niektórzy panaceum na wątpliwości przywołane przez wójta Rakoczego znaleźli w Punktach Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych.

- Mamy nowy PSZOK, a co za tym idzie teren, a nawet wagę i samochód ciężarowy – do 3,5 tony – którym można będzie wykorzystać do transportu, oczywiście za odpłatnością – cieszy się Mariusz Tarsa, wójt gminy Łużna. - Z tą częścią zadania nie powinno więc być problemów. Poza tym rozmawiamy z prywatnymi przedsiębiorcami, którzy zadeklarowali współpracę. Czekamy na ostateczne uregulowania prawne – dodaje.

Zakład komunalny będą chcieli wykorzystać w Bieczu, bo ma najważniejsze, czyli wspomnianą wagę. Trzeba będzie zrobić jej legalizację, ale przecież bez niej, ani rusz. Jeśli chodzi o teren, to pod uwagę bramy jest plac Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska. Mirosław Wędrychowicz, burmistrz Biecza mówi wprawdzie, wiele szczegółów prawnych nie jest jeszcze znanych, ale gmina najpewniej wejdzie w dystrybucję.

- Choćby dlatego, że mieliśmy w urzędzie telefony od mieszkańców z pytaniami właśnie o węgiel – dodaje.

Nie wiadomo wprawdzie, czy dzwoniący są zainteresowani zakupem ze względu na cenę, by zrobić zapas, czy rzeczywiście stoi przed nimi widmo zimowego chłodu w domach, ale tego przecież ustalać samorządy nie będą.

Wespół z przedsiębiorcami?

Ci, którzy PSZOK-ów ani spółek komunalnych nie mają, szukają innych sposobów. Jednym z nich jest współpraca z lokalnymi składami. Taki wariant bierze pod uwagę bobowski samorząd. Na razie wprawdzie deklaracje przedsiębiorców o współpracy są wstępne, ale summa summarum dają nadzieję, że wespół w zespół, uda się węgiel sprawnie dystrybuować. Przede wszystkim po to, by wesprzeć mieszkańców, ale też po to, by nie mnożyć kosztów.

- Gdyby przyszło nam zaopatrzyć się w potrzebną bazę techniczną, nie miałoby to sensu – komentuje Wacław Ligęza, burmistrz Bobowej.

Z tych samych powodów we współpracę chce wejść Sękowa. Małgorzata Małuch, wójt Sękowej mówi o tym jasno: własnego zaplecza nie mamy, więc szukamy innych możliwości.
- Ostatecznie, czekamy na ustawę – zapowiada.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto