Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlicka ziemia wciąż kryje pozostałości z czasów II wojny światowej

Halina Gajda
fot. archiwum
Tak zwyczajnie chodziłem sobie po rzece, gdy nagle mniej więcej pośrodku koryta natrafiłem na coś dziwnego. Był to owalny pojemnik, mniej więcej wielkości litrowej puszki po farbie z gumowym spodem. Wystawała z niego jakby rurka grubości placa wskazującego, a z tego jeszcze jedna, miedziana. Wyglądało to jak mina - opowiada Marcin Wyderka, mieszkaniec wsi. Szybko zadzwonił na policję, by zgłosić niebezpieczne znalezisko. Okazało się, że jego przypuszczenia były słuszne. Znalezł bowiem tzw. minę skacząca. Zanim wybuchnie, "podskakuje" mniej więcej na wysokość metra, a potem rozrzuca wokół metalowe odłamki.

Choć miejsce, w którym znalazł minę, jest trudno dostępne, a po jego interwencji zostało dodatkowo ogrodzone, to Wyderka i tak pilnował, by nikt nie plątał się ani w pobliżu brzegu, ani tym bardziej w rzece. - Natychmiast zawiadomiliśmy powiatowy zespół zarządzania kryzysowego, oficera dyżurnego w Wojskowej Komendzie Uzupełnień w Nowym Sączu i oczywiście oddział saperski w Rzeszowie - mówi Jan Kwarciński, szef zespołu zarządzania kryzysowego gminy Gorlice.

To nie pierwsze takie znalezisko w gminie Gorlice. Rok temu w osłupienie wprawiło wszystkich to, co kryła ziemia. Wówczas na granicy Klęczan i Zagórzan znaleziono ponad 200 sztuk niewybuchów, w tym pociski artyleryjskie, granaty moździerzowe, granaty ręczne, tzw. pięści pancerne, miny przeciwpiechotne i 140 sztuk amunicji strzeleckiej. Wszystkie te pozostałości wywiozła 21. Brygada Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa. O mało nie doszło do tragedii, bowiem niebezpiecznym znaleziskiem zainteresował się jeden z mieszkańców Klęczan, który po pijanemu próbował zdetonować jeden z pocisków, co mu się zresztą udało. Siła eksplozji była tak duża, że uszkodziła oddalony o około 200 metrów budynek.

Już wtedy saperzy zbadali teren, ocenili, że ziemia może kryć także inne niewybuchy i niewypały. Wojsko zabezpieczyło wprawdzie obszar wokół znaleziska, ale bezpośrednie zagrożenie dla ludzi nie zostało do końca zażegnane, tym bardziej, że niektóre z pocisków znalezione zostały 1-2 metrów pod powierzchnią gruntu.

Pamiętając więc o ubiegłorocznych doświadczeniach wójt gminy, Ryszard Guzik, zwrócił się do Ministerstwa Obrony Narodowej, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o wsparcie przy unieszkodliwianiu niewypałów znajdujących się na terenie gminy. Prośba była tym bardziej uzasadniona, że w czasie wojny w zamku Skrzyńskich stacjonowała jednostka Wehr- machtu, znajdował się tam również skład amunicji. Niemcy, gdy uciekali, wysadzili skład, ale nie wszystkie ładunki rzeczywiście wybuchły. Na co do dzisiaj mamy dowody.

W sprawę zaangażował się również poseł Witold Kochan. W piśmie skierowanym do Bogdana Klicha, ministra obrony narodowej, spytał, czy ministerstwo planuje w najbliższej przyszłości podjęcie kroków w celu zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom Gorlic, Zagórzan i Klęczan poprzez przeprowadzenie specjalistycznych badań na obecność niewypałów, ich usunięcie oraz czy możliwa jest jakakolwiek inna pomoc niezbędna gminie w tym zakresie.

Odpowiedź, która nadeszła od Marcina Idziaka, podsekretarza stanu i nie jest zbyt optymistyczna. Czytamy w niej bowiem, że: w jednostkach sił zbrojnych nie są planowane żadne przedsięwzięcia zmierzające do prowadzenia przeszukiwania terenu w gminie Gorlice, bowiem wykracza to poza kompetencje sił zbrojnych. W dalszym ciągu realizowane będzie natomiast interwencyjne oczyszczanie terenu przez patrol stacjonujący w 21. Brygadzie Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie.

Urzędnik wspomniał również, że liczba niewybuchów znalezionych na terenie tejże gminy jest marginalna - w minionym roku stanowiła 0,16 proc, ogółu znalezionych w kraju, a w tym roku takich niewybuchów w gminie Gorlice było "zaledwie" siedem. W środę patrol saperski z Rzeszowa miał zająć się tym znaleziskiem z casów wojny. - Prawdopodobnie pocisk pochodzi z tego samego miejsca, w którym rok temu znaleziono kilkaset sztuk różnego typu niewybuchów. Deszcze i powódź zrobiły swoje -wypłukały kolejne warstwy gruntu. Nie wiemy, niestety, co jeszcze kryje ziemia - komentuje Kwarciński.

Dla urzędników w ministerstwie nasze niewybuchy stanowią marginalną liczbę. Ciekawe tylko, kto odpowie za nieszczęście, gdy choćby jedna sztuka dostanie się w niepowołane ręce, tak jak stało się to w maju minionego roku. - Też kiedyś byłem dzieckiem i wiem, jakie pomysły mogą wpaść do głowy. Tym razem ja trafiłem na minę. Co będzie, jak na coś takiego trafi dziecko. Przecież tych pocisków jest jeszcze wiele - zastanawia się Marcin Wyderka.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto