Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice: zakrętka na wagę zdrowia Julii

Halina Gajda
fot. halina gajda
Co najmniej tysiąc złotych potrzeba na miesięczną rehabilitację Julii. Gdy doliczymy do tego środki opatrunkowe, dezynfekcyjne i inne, dzięki którym dziewczynka może w miarę normalnie funkcjonować - robi się spora suma.

Jej mama, Anna musiała zrezygnować z części etatu, by zająć się córką. Poza tym rodzice dziewczynki, by wesprzeć domowy budżet, zaczęli zbierać plastikowe zakrętki od napojów. W Tarnowie znaleźli odbiorcę, który kupuje je od nich. Akcja trwa już od kilku miesięcy. W ogrodowej altance leży wielki worek na materiały budowlane, tak zwany big bag mniej więcej w jednej piątej wypełniony plastikowymi, kolorowymi zakrętkami.

- Zbieramy my, bliższa i dalsza rodzina, znajomi. Pocztą pantoflową dowiedzieli się inni. Pierwszy raz udało się uzbierać niecałe sto kilogramów. Wagowo niewiele, ale gabarytowo z trudem zmieściło się do samochodu. Druga zbiórka była o kilkadziesiąt kilogramów obfitsza. Do auta już się żadną miarą nie zmieściło i trzeba było pożyczyć przyczepkę, by zakrętki odwieźć do skupu do Tarnowa - opowiada Anna Cieśla, mama Julii. Zebrane zakrętki zazwyczaj przerabiane są na plastikowy granulat. Można go przetworzyć na nowe zakrętki, opakowania, rury PCV.

Sprawdziliśmy: jedna zakrętka od butelki typu pet waży około 4-6 gramów. Na kilogram potrzeba więc średnio ponad trzysta zakrętek, na tonę - kilkaset tysięcy! Co by więc nie powiedzieć - gromadzenie ich wymaga nie lada zachodu. Po szybkiej redakcyjnej naradzie, postanowiliśmy pomóc rodzinie i zwróciliśmy się do urzędu miasta z propozycją, by do akcji włączyli się uczniowie szkół z miasta. Odzew był natychmiastowy - organizujemy wspólną zbiórkę z finałem w październiku.

Do naszej akcji włączyli się także Mariusz Filar, właściciel trzech sklepów Delikatesy Centrum, oraz Janusz Augustyn, właściciel sklepów Lider Market w Gorlicach.
Historia dziewczynki, której chcemy pomóc, rozpoczęła się w 24. tygodniu ciąży, gdy podczas badania usg lekarz wykrył nieprawidłowości. Usłyszeli wyrok: rozszczep kręgosłupa i przepuklina oponowo-rdzeniowa okolicy lędźwiowej. Potem diagnozę potwierdzili lekarze z Katowic i odesłali rodziców do Bytomia, gdzie miała zostać wykonana operacja zamknięcia przepukliny. - Po wielu badaniach między innymi po rezonansie magnetycznym, amniopunkcji lekarze nie podjęli się operacji na płodzie, gdyż wada jest zbyt duża - opowiada mama Julii.

Julka przyszła na świat 6 września 2010 roku w klinice ginekologii w Bytomiu, po czym została przewieziona do Katowic. Mimo iż otrzymała osiem punktów w skali Apgar, jej stan był bardzo ciężki. Z powodu niewydolności oddechowej musiała przebywać pod respiratorem.

Gdy miała sześć tygodni, przeszła kolejną operację: implantację zastawki komorowo-otrzewnej. Największym problemem okazały się powracające zapalenia płuc, które bardzo zniszczyły układ oddechowy Julki. Z tego powodu dziewczynka spędziła w szpitalach ponad dziesięć, często na oddziale intensywnej terapii. W czasie pobytu w szpitalach przeszła wiele groźnych infekcji - sepsę, zakażenia rotawirusem, pneumocystą, zakażenia układu moczowego. Każde z nich bezpośrednio zagrażało jej życiu.

Dzisiaj dziewczynka oddycha już samodzielnie, ale wciąż jest karmiona przez sondę. Zaczyna poznawać świat, mówić pierwsze słowa: mama, tata, baba. - Powoli dogania rówieśników: ma swoje ulubione zabawki, zapytana, gdzie ma oczko czy nosek, pokazuje precyzyjnie. Wstydzi się obcych, śmieje do domowników - dodaje.

Na razie nie wiadomo, czy Julce potrzebny będzie wózek inwalidzki, by mogła się poruszać. Rodzice mają nadzieję, że nie. - Rehabilitacja metodą Vojty, którą stosujemy, przynosi coraz lepsze rezultaty. Zresztą Julia sama próbuje się poruszać na rękach. Jest jednak jeszcze zbyt wcześnie, by o czymkolwiek przesądzać - wyjaśnia dalej.

Dziewczynka poddawana była intensywnej terapii, brała leki, które mogły uszkodzić słuch. Tak się na szczęście nie stało - reaguje na głos, szczekanie psa czy głośny samochód przejeżdżający pobliską drogą. Największą bolączką jest to, że wciąż musi korzystać z sondy. - To pokłosie kłopotów z płucami. Karmiona sondą po prostu mniej się męczy. Powoli, bardzo małymi krokami karmimy ją łyżeczką nie tylko po to, by poznała smak potraw, ale by stawała się samodzielna - podkreśla.

Julia ma starszą siostrę: ta wiele rozumienie i jak na możliwości 3,5-latki angażuje się w opiekę i po dziecięcemu tłumaczy sobie chorobę siostry. - Pomaga mi w opiece nad Julią, uspokaja, gdy ta płacze. Niedawno zaś tłumaczyła, że jak Julka będzie dużo jadła, to na pewno zacznie sama chodzić - kończy.

Tutaj zbieramy !!!
Redakcja "Gazety Krakowskiej", oddział w Gorlicach, ul. 3 Maja 10, pok. nr 2
Urząd Miejski w Gorlicach, ul. Rynek 2 (portiernia)
Delikatesy Centrum, Stróżówka 67
Delikatesy Centrum, ul. Biecka 31, Gorlice
Delikatesy Centrum, ul. Kościuszki 73, Gorlice
eLDe LIDER, Stróżowska 52, Gorlice
eLDe LIDER, ul. Michalusa 2a, Gorlice

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto