Jej mama, Anna musiała zrezygnować z części etatu, by zająć się córką. Poza tym rodzice dziewczynki, by wesprzeć domowy budżet, zaczęli zbierać plastikowe zakrętki od napojów. W Tarnowie znaleźli odbiorcę, który kupuje je od nich. Akcja trwa już od kilku miesięcy. W ogrodowej altance leży wielki worek na materiały budowlane, tak zwany big bag mniej więcej w jednej piątej wypełniony plastikowymi, kolorowymi zakrętkami.
- Zbieramy my, bliższa i dalsza rodzina, znajomi. Pocztą pantoflową dowiedzieli się inni. Pierwszy raz udało się uzbierać niecałe sto kilogramów. Wagowo niewiele, ale gabarytowo z trudem zmieściło się do samochodu. Druga zbiórka była o kilkadziesiąt kilogramów obfitsza. Do auta już się żadną miarą nie zmieściło i trzeba było pożyczyć przyczepkę, by zakrętki odwieźć do skupu do Tarnowa - opowiada Anna Cieśla, mama Julii. Zebrane zakrętki zazwyczaj przerabiane są na plastikowy granulat. Można go przetworzyć na nowe zakrętki, opakowania, rury PCV.
Sprawdziliśmy: jedna zakrętka od butelki typu pet waży około 4-6 gramów. Na kilogram potrzeba więc średnio ponad trzysta zakrętek, na tonę - kilkaset tysięcy! Co by więc nie powiedzieć - gromadzenie ich wymaga nie lada zachodu. Po szybkiej redakcyjnej naradzie, postanowiliśmy pomóc rodzinie i zwróciliśmy się do urzędu miasta z propozycją, by do akcji włączyli się uczniowie szkół z miasta. Odzew był natychmiastowy - organizujemy wspólną zbiórkę z finałem w październiku.
Do naszej akcji włączyli się także Mariusz Filar, właściciel trzech sklepów Delikatesy Centrum, oraz Janusz Augustyn, właściciel sklepów Lider Market w Gorlicach.
Historia dziewczynki, której chcemy pomóc, rozpoczęła się w 24. tygodniu ciąży, gdy podczas badania usg lekarz wykrył nieprawidłowości. Usłyszeli wyrok: rozszczep kręgosłupa i przepuklina oponowo-rdzeniowa okolicy lędźwiowej. Potem diagnozę potwierdzili lekarze z Katowic i odesłali rodziców do Bytomia, gdzie miała zostać wykonana operacja zamknięcia przepukliny. - Po wielu badaniach między innymi po rezonansie magnetycznym, amniopunkcji lekarze nie podjęli się operacji na płodzie, gdyż wada jest zbyt duża - opowiada mama Julii.
Julka przyszła na świat 6 września 2010 roku w klinice ginekologii w Bytomiu, po czym została przewieziona do Katowic. Mimo iż otrzymała osiem punktów w skali Apgar, jej stan był bardzo ciężki. Z powodu niewydolności oddechowej musiała przebywać pod respiratorem.
Gdy miała sześć tygodni, przeszła kolejną operację: implantację zastawki komorowo-otrzewnej. Największym problemem okazały się powracające zapalenia płuc, które bardzo zniszczyły układ oddechowy Julki. Z tego powodu dziewczynka spędziła w szpitalach ponad dziesięć, często na oddziale intensywnej terapii. W czasie pobytu w szpitalach przeszła wiele groźnych infekcji - sepsę, zakażenia rotawirusem, pneumocystą, zakażenia układu moczowego. Każde z nich bezpośrednio zagrażało jej życiu.
Dzisiaj dziewczynka oddycha już samodzielnie, ale wciąż jest karmiona przez sondę. Zaczyna poznawać świat, mówić pierwsze słowa: mama, tata, baba. - Powoli dogania rówieśników: ma swoje ulubione zabawki, zapytana, gdzie ma oczko czy nosek, pokazuje precyzyjnie. Wstydzi się obcych, śmieje do domowników - dodaje.
Na razie nie wiadomo, czy Julce potrzebny będzie wózek inwalidzki, by mogła się poruszać. Rodzice mają nadzieję, że nie. - Rehabilitacja metodą Vojty, którą stosujemy, przynosi coraz lepsze rezultaty. Zresztą Julia sama próbuje się poruszać na rękach. Jest jednak jeszcze zbyt wcześnie, by o czymkolwiek przesądzać - wyjaśnia dalej.
Dziewczynka poddawana była intensywnej terapii, brała leki, które mogły uszkodzić słuch. Tak się na szczęście nie stało - reaguje na głos, szczekanie psa czy głośny samochód przejeżdżający pobliską drogą. Największą bolączką jest to, że wciąż musi korzystać z sondy. - To pokłosie kłopotów z płucami. Karmiona sondą po prostu mniej się męczy. Powoli, bardzo małymi krokami karmimy ją łyżeczką nie tylko po to, by poznała smak potraw, ale by stawała się samodzielna - podkreśla.
Julia ma starszą siostrę: ta wiele rozumienie i jak na możliwości 3,5-latki angażuje się w opiekę i po dziecięcemu tłumaczy sobie chorobę siostry. - Pomaga mi w opiece nad Julią, uspokaja, gdy ta płacze. Niedawno zaś tłumaczyła, że jak Julka będzie dużo jadła, to na pewno zacznie sama chodzić - kończy.
Tutaj zbieramy !!!
Redakcja "Gazety Krakowskiej", oddział w Gorlicach, ul. 3 Maja 10, pok. nr 2
Urząd Miejski w Gorlicach, ul. Rynek 2 (portiernia)
Delikatesy Centrum, Stróżówka 67
Delikatesy Centrum, ul. Biecka 31, Gorlice
Delikatesy Centrum, ul. Kościuszki 73, Gorlice
eLDe LIDER, Stróżowska 52, Gorlice
eLDe LIDER, ul. Michalusa 2a, Gorlice
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?