Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Wspominamy: Andrzej Ćmiech, miłośnik i znawca małej i dużej lokalnej historii. Autor wielu książek i setek artykułów

Halina Gajda
Halina Gajda
Andrzej Ćmiech, 1960-2020
Andrzej Ćmiech, 1960-2020 fot. halina gajda
Pan Bóg musiał mieć pilną potrzebę napisania jakiejś wyjątkowo ważnej niebiańskiej monografii, że zawezwał Andrzeja do siebie.... Najpewniej potrzebował kogoś do mrówczej pracy przy wertowaniu zakurzonych kart z najgłębszego księgozbioru, a On nadawał się do tego idealnie.

Andrzej Ćmiech historię kochał. Przy okazji przyznania mu wyróżnienia Mosty Starosty, podpytywany o początki tej miłości odpowiadał, że nie mogło być inaczej, bo w rodzinnym domu poza historycznymi książkami i pismem „Mówią Wieki”, które prenumerował Jego tata, w zasadzie nie było niczego innego do czytania. Już na marginesie komentował, że ostatecznie o wszystkim przesądziła Czarna Nefretete, czyli konkurs historyczny, w którym brał udział. Żartował, że bogini była mu wtedy nieco bliższa niż koleżanki z klasy.

Współpraca z „Gazetą Gorlicką” zaczęła się na stałe w 2007 roku. Wówczas ukazały się pierwsze historyczne materiały. Z początku czytelnicy przyglądali się im z zaciekawieniem. Z czasem, gdy zdarzało się, że z różnych, niezależnych od nas przyczyn w piątkowym wydaniu nie było kolumny „Historia”, w redakcji rozdzwaniały się telefony: „Co jest, co się dzieje?”. Lubił zaczynać swoje teksty od słów: „W tym roku, miesiącu mija rocznica” – i tu następował szczegółowy opis. Czasem wydawało nam się, że gdyby było trzeba, do każdej kartki z kalendarza znalazłby jakieś wydarzenie. Nigdy nie bawił się w beletrystykę, do czego czasami próbowaliśmy go namawiać.

Miał zasadę, że artykuł historyczny ma być jak seria z karabinu maszynowego: dziesięć faktów, podsumowanie, żadna powieść. Zazwyczaj dzwonił, że ma taki czy inny pomysł na materiał. Czasem podsuwaliśmy je mu sami. Zawsze z dużą rozwagą podchodził do tematów obyczajowych. Długie miesiące, które przerodziły się w lata, namawialiśmy go, by napisał o miłosnych przybytkach miasta. Wiedzieliśmy, że ma źródłowe materiały z tym związane. Nie było mu jednak spieszno. Gdy w końcu materiał się ukazał, mógł służyć za wzór, jak o lekkich sprawach pisać dyplomatycznie. Później ze śmiechem opowiadał, jak czytelnicy zaczepiali go na ulicy, pytając, gdzie dokładnie owe przybytki były. W zasadzie nigdy nie podejmował tematów związanych ze współczesną historią, a jeśli już, to zawsze z dużym wyczuciem, bez oceniania kogokolwiek.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto