- Orfeusz odnalazł zaginioną, ale nie wyprowadzi jej z krainy nicości. Jego Eurydyka nie żyje. Jego miłość stała się częścią przeszłości i tego procesu nie można odwrócić. Ani obietnicami, ani deklaracjami, ani naiwną wolą odejścia ze świata na własne życzenie. Ale czy nawet tak ostateczna sprawa jak śmierć, czy jakiekolwiek rozstanie ludzi, którzy naprawdę kochali, jest ostateczne? Naszą odpowiedź wyjawia finał sztuki. Dlatego tytuł mitologiczny poprzedza słówko "Em" - oczywiście - jak miłość. Tyle, że nienaiwna - mówi Iwona Strusińska-Dziewic.
Dodaje, że ich Orfeusz to tylko symbol. Człowiek - każdy. Każdy, kogo los naznaczył rozstaniem z osobą ukochaną. Każdy, kto wie, że mógłby kochać kogoś na równi z własnym życiem. Tak bardzo, by wziąć z sobą wszystko, co jeszcze ma - talent - i złożyć go przed Bogiem w zamian za zwrot miłości.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Nowego Sącza. Zapisz się do newslettera!
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
