Przez ostatnie lata Tereska była dla gorliczan wygnana. Rewitalizacyjni projektanci nie znaleźli dla niej uznania, kazali zdemontować i przenieść na Dworzysko. Postawili pomiędzy skrzynkami z warzywami. Ponoć byli tacy, którzy widzieli, jak „baba z wiadrem” ukradkiem ociera łzy i tęsknie spogląda na rynek. O jej powrót nierówną walkę z unijnymi zasadami finansowania odnowy Starówki walczyli mieszkańcy, zawiązywały się komitety obrony, interpelowali radni. Wreszcie się udało. W środę Tereska wróciła na stare śmieci. Droga powrotna nie była daleka - wszak do pokonania miała tylko jedną ulicę - ale niejako na przeprosiny, Teresce zafundowano spa. Siedziała w nim blisko dwa tygodnie, podczas których odnowiono jej sukienkę i czepiec, odmłodzono, nasmarowano, wyczyszczono.
- I właśnie transport wypiękniałej Tereski był najtrudniejszy - mówi z lekkim uśmiechem Wojciech Drzymała, szef Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych. - Trzeba się było z nią obchodzić z całą delikatnością, by nie porysować ani nie uszkodzić delikatnej konstrukcji - dodaje.
Dostanie nie tylko wodę do wiadra, ale też blask: stanie na ładnie oświetlonym postumencie
Tereska stanęła na płycie rynku w latach siedemdziesiątych. Została odlana w warsztatach szkolnych dzisiejszego Zespołu Szkół nr 1. Wiąże się z tym pewna anegdota.
- Tata był instruktorem w tych warsztatach. Nadzorował pracę uczniów, uczył ich fachu - opowiada Jarosław Konopka, gorliczanin. - Warsztaty dostały zlecenia odlania pomnika, ale akurat tak się złożyło, że dyrekcja wezwała nauczycieli na rutynową odprawę. Ojciec uznał, że szkoda mu czasu na bezproduktywne siedzenie za stołem, robota była ważniejsza. Ponoć dyrektor w którymś momencie huknął pełnym głosem: a Konopka gdzie? Koledzy ojca, zgodnie z prawdą odrzekli ze śmiertelną powagą, że „babę leje”. Widok miny zwierzchnika musiał być bezcenny - dodaje.
Materiał na ową babę, czyli po prostu złom, pochodził z piwnic i strychów gorliczan. Pomysłodawcy postawili na pomysł-pewniak, jak go zdobyć, czyli dali uczniom domowe zadanie: przynieść złom. Co najmniej kilogram.
- Przynosiło się więc wszystko, co w domowej piwnicy albo na strychu wpadło w ręce, czyli lichtarze, świeczniki, popielniczki. Gdy ktoś nie miał co przynieść, to „dopisywał” się do zdobyczy innego kolegi, któremu udało się zorganizować złomu więcej - opowiada Tomasz Pruchnicki, pasjonat lokalnej historii.
Z postacią Tereski wiąże się miejska legenda o dzielnej mieszczce, która tak ukochała swój gród, że była gotowa zaryzykować własne życie, by go ratować.
W 1241 r. tj. w czasie słynnego napadu na polskie ziemie, dokonanego przez Tatarów, dziewczyna poszła do obozu wroga z mocnym trunkiem. Upiła najeźdźców, a potem zabiła ich przywódców.
- Wójtowa. XXXIII uroczystość powierzenia ziemi gorlickiej Miłosierdziu Bożemu
- Podwójny jubileusz w Kobylance. Świętowały panie ze Stowarzyszenia i zespół Kobylanie
- Truskawkowa plantacja szymbarskiego ogrodnika Tomasza Miareckiego
- Udało się odtworzyć figurę Chrystusa Dźwigającego Krzyż z gontyny na Pustkach
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?