Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Samorządowcy piszą do marszałka: nie chcemy być skansenem

Halina Gajda
W Gorlickie dotarła informacja, że w planie zagospodarowania województwa pojawił się projekt powołania parku krajobrazowego w Beskidzie Niskim. Nasi samorządowcy nie zgadzają się z tym. Mówią wprost: dla nas taki park były poważną barierą rozwojową, o inwestycjach nie wspominając.

Zgodne i mocne „nie zgadzamy się” popłynęło z Gorlickiego w stronę Krakowa po tym, jak pojawił się projekt zmian w planie zagospodarowania przestrzennego w Małopolsce. Dokument, bardzo poważny, mówi między innymi o pomyśle utworzeniu Parku Krajobrazowego Beskidu Niskiego. Powołanie takowego, w opinii naszych samorządowców, byłoby dla nas poważną barierą do rozwoju. I nie chodzi tylko o wielkie przedsięwzięcia przemysłowe, ale nawet o prostą budowę pensjonatu, domu, gospodarstwa agroturystycznego.

Rzeka, nawet jeśli woda jest raz w roku

W założeniu wspomniany park miałby objąć najsłabiej zaludnione tereny w gminie Sękowa i Uście Gorlickie. Obie, od dawna objęte są ochroną w ramach Natury 2000, co może nie uniemożliwia, ale mocno utrudnia jakiejkolwiek inwestowanie. Potrzebne są opinie środowiskowe, raport oddziaływania, pozwolenia, zezwolenia itd. Gdyby wspomniany teren został objęty dodatkową formą ochrony w postaci parku krajobrazowego, jakiekolwiek działanie byłoby praktycznie niemożliwe. - Już teraz, na wspomnianych terenach obowiązuje zakaz zabudowy w odległości 25 metrów od rzeki - przypomina Małgorzata Małych, wójt gminy Sękowa. - Sam ten zapis jest już utrudnieniem - dodaje.

Co złego jest w owych 25-metrach? Ano to, że jakiś czas temu, ministerialni urzędnicy zmienili znaczenie słowa „rzeka” . Uznali, że taką jest każdy, nawet okresowy ciek wodny. Najprościej rzecz ujmując: na Magurze mocno popada, deszczówka spływa w dół. Zazwyczaj jakimś korytem, które zapełnia się tylko przez kilka godzin. Wedle nowej definicji - jest to rzeka. I nawet, gdyby woda w nim pojawiała się raz na rok - dalej uznawane będzie to za rzekę.

- Takie okresowe „rzeki” są u nas co 30-40 metrów - dodaje Dymitr Rydzanicz, wójt gmin Uście Gorlickie, również żywotnie zainteresowany proponowanymi zmianami w planie. - Przecież to wszystko wokół to tereny górzyste - dodaje.

Dochodzi więc do tego, że dziesiątki hektarów są wyłączone z zabudowy, tylko dlatego, że raz w roku, podczas roztopów albo letniej ulewy, gdzieś tam płynie woda.

Nasi samorządowcy zwracają uwagę na sprzeczności we wspomnianym planie. Z jednej strony mówi się o poprawie dostępu do Beskidu Niskiego, a z drugiej o zamiarze powołania parku krajobrazowego.
- Przecież rozwój turystyczny nie jest przecież możliwy bez otwarcia atrakcyjnych terenów na zabudowę - dodaje Małgorzata Małuch.

Turysta chce cywilizowanej dzikości

Włodzimierz Kario prowadzi w Gładyszowie nie tylko ośrodek jeździecki, ale też ośrodek wypoczynkowy. Przyjeżdżają tam ludzie z całego kraju. Wielbiciele jazdy konnej, ale też ci, którzy zwyczajnie chcą odsapnąć od wieżowców. Zachwalają potem dzikość, naturę i przyrodę.

- Owszem chcą iść do lasu, wylegiwać się na łące, pójść w góry, ale nie na całą dobę - mówi. - Potem chcą dobrze zjeść, umyć się w cywilizowanej łazience, przespać w wygodnym łóżku. I to wszytko w dobrym standardzie. Dzisiaj pokój z łazienką to norma - dodaje.

Co więcej, ów turysta nie chce tylko widoku rzadko spotykanej roślinki, ptasiego gniazdka, śladów zwierzęcia w lesie, ale też atrakcji. - Jeśli o to nie zadbamy, to za kilka lat, tereny, które teraz już mocno się postarzały, po prostu się wyludnią - przestrzega.

Z inwestycjami w obszarze Natura 2000 też już przyszło mu się zmierzyć. I wie, że łatwo nie jest. - Park krajobrazowy rządzi się jeszcze surowszymi, prawno-administracyjnymi zasadami - mówi. - Tymczasem my potrafimy dbać o naturę i nie potrzebujemy do tego dodatkowych paragrafów - podkreśla.

Wyludniony, zarośnięty żywy skansen

Małgorzata Małuch, wójt gminy Sękowa, projektem planu jest zwyczajnie zmartwiona. Dla takich gmin jak Sękowa, turystyka to jedyna szansa na byt. Przecież nikt nie podejmie się budowania w Małastowie, Wołowcu czy Czarnem zakładu produkcyjnego. Bo co i komu miałyby tam produkować? Jedyna nadzieja to agroturystyka czy pensjonat. Żaden inwestor nie skusi się, by wyłożyć pieniądze, gdy będzie miał perspektywę, że któregoś dnia zapukają do niego fachowcy od ekologii i powiedzą, że akurat w tym miejscu jest szlak migracyjny jakiegoś ptaka albo rośnie jakaś roślinka.

- Jak mamy oferować turystom urlop w pięknej, naturalnej scenerii, skoro ci nie będą mieli się gdzie przespać czy umyć - zastanawia się.

Jeszcze raz podkreśla: przecież pokazaliśmy, że potrafimy uszanować przyrodę, dając jednocześnie mieszkańcom szansę na godziwy zarobek i byt.

W liście do marszałka samorządowcy poszli jeszcze dalej: wprowadzenie parku krajobrazowego spowoduje, że z powodu narastających ograniczeń, znikną inwestorzy chętni nie tylko do budowy, ale nawet remontowania tego, co istnieje.

- Dojdzie do tego, że teren wyludni się całkowicie i dosłownie zarośnie. Będziemy żywym skansenem - grzmią.
Pod listem do wicemarszałka Stanisława Sorysa podpisali się wszyscy wójtowie i burmistrzowie z Gorlickiego. Chcą, nie tylko porzucenia pomysłu tworzenia parku, ale też wyłączenia z już istniejących obszarów chronionych, centrów wsi, terenów z predyspozycjami do zabudowy rekreacyjnej, czy pod bazy noclegowe. Chcą też zniesienia zapisów ograniczających budowę w pobliżu cieków wodnych.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Ile tak naprawdę zarabiają kasjerzy w supermarketach? Sprawdźcie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto