Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Pożar w Empolu bez konsekwencji dla mieszkańców [ZDJĘCIA]

Lech Klimek
Lech Klimek
Halina Gajda, Lech Klimek
Kłęby gryzącego dymu niczym mgła pokryły okolice Empolu. W niedzielę kolejny raz na terenie tej firmy wybuchł pożar. Tym razem płonęła wielka sterta śmieci w okolicach sortowni.

WIDEO: Barometr Bartusia. Przedsiębiorcom będzie łatwiej i lżej – zapewnia Marek Niedużak, wiceminister przedsiębiorczości

Było kilka minut po godzinie 10 rano, gdy niedzielną ciszę przeciął dźwięk strażackich syren.

- Otrzymaliśmy zgłoszenie o pożarze hałdy śmieci na wolnym powietrzu - mówi Dariusz Surmacz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach. - Płonąca hałda to było około 240 metrów sześciennych śmieci - dodaje.

W pobliżu pożaru znajduje się hala sortowni śmieci, ogień mógł się przenieść również na ten obiekt. - Równocześnie z gaszeniem płonących śmieci chroniliśmy również halę - relacjonuje strażak.

W akcji na terenie Empolu uczestniczyło 10 zastępów strażaków, zarówno zawodowych z JRG w Gorlicach, jak i druhowie ochotnicy z okolicznych OSP.

- Byliśmy przy wszystkich pożarach Empolu - mówi Piotr Stawiarski, prezes OSP w Kobylance. - Tym razem na miejscu akcji dojechaliśmy tuż po wozach bojowych z gorlickiego JRG. Wyjechaliśmy z naszej remizy dosłownie kilka minut po alarmie, przed godziną 11. Byliśmy wszyscy na miejscu, w centrum wsi koło kościoła, rozprowadzaliśmy przecież ciasto dla Antosi - dodaje.

Strażacy z Kobylanki wrócili do swojej bazy około godziny 13. Przebrali się w czyste mundury i wrócili pod kościół, gdzie cały czas trwała kwesta.

Strażacy zbudowali wodną linię zasilającą ze zbiornika przeciwpożarowego, który znajduje się na terenie pobliskiej firmy. Do gaszenia pożaru wykorzystywane były również znajdujące się na terenie strefy aktywności gospodarczej hydranty.

- Pożar był powierzchniowy, więc szybko udało się go opanować - dopowiada Dariusz Surmacz. - Dłużej trwało jednak przelewanie całej zwartości płonącej hałdy. Ostatnie zastępy opuściły teren zakładu po niespełna 4 godzinach - zaznacza.

Zapytany o zagrożenie dla okolicznych mieszkańców, jednoznacznie stwierdził, że takich nie było. - Przez cały czas akcji monitorowaliśmy dwoma urządzeniami stan powietrza - podkreśla. - Nasze czujniki nie wykazały, by było zagrożenie lotnymi produktami spalania. Podwyższonego poziomu zanieczyszczeń nie wykazały również zainstalowane w Gorlicach urządzenia pomiarowe - kończy.

Opinię strażaka w pełni potwierdza Ewa Gondek, szefowa sądeckiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Te zanieczyszczenia w czasie takiego gwałtownego zjawiska, jakim jest pożar, oczywiście przedostają się do środowiska - stwierdza. - Jednak tym razem długość trwania tej emisji nie spowodowała żadnych innych następstw, nie była konieczna choćby ewakuacja mieszkańców. Z informacji, jakie mam, to spółka Empol dostosowała się do wszystkich zaleceń straży pożarnej, jeśli chodzi o sposób magazynowania odpadów - dodaje.

Właśnie te działania spółki sprawiły, że pożar się nie rozprzestrzenił. Na terenie sortowni trwa kontrola WIOŚ, która da odpowiedź na pytanie, co tak naprawdę się tam paliło.

- Pożar zauważyli nasi pracownicy - mówi Marcin Chrobak, kierownik gorlickiego oddziału Empolu. - To również oni pierwsi podjęli akcję gaśniczą. Od momentu jej podjęcia do zdławienia płomieni nie minęło więcej niż kwadrans. Mamy wprowadzone bardzo rygorystyczne zasady ochrony. Patrole przemierzają cały teren i co godzinę monitorują wszystkie krytyczne punkty - dodaje.

Marcin Chrobak przekazał nam również informacje, że przez dwa dni poprzedzające pożar, teren zakładu był bardzo intensywnie monitorowany przez drony.

- My nie mamy żadnych dowodów na umyślne działania jakichś osób na terenie naszej firmy - podkreśla. - Jednak te drony nas zaniepokoiły, bo intensywność lotów była bardzo duża - dopowiada.

Teren, na którym wybuch pożar, to tak naprawdę składowisko odpadów wielkogabarytowych, i miejsce ich sortowania.

- To, co znajdujemy w tego rodzaju odpadach, przyprawia o deszcze - mówi. - To są, chociażby akumulatory, wypełnione kwasem, schowane w starych meblach. Kilka razy pracownicy znaleźli też stare, nie do końca opróżnione butle z gazem - dodaje.

Obszar Empolu jest również penetrowany przez złomiarzy, którzy przedostają się tam przez ciągle niszczone ogrodzenie od strony elektrociepłowni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Gorlice. Pożar w Empolu bez konsekwencji dla mieszkańców [ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto