Jako że Podkarpackie miało ferie, dzieci uprosiły mamę, by poszła z nimi na lodowisko. Nie mieli ze sobą łyżew, więc pierwsze kroki skierowali do wypożyczalni i wyszli poszaleć na lodowej tafli. Gdy poszli oddać sprzęt, tylko czujność pani Katarzyny uratowała ich przed poważnymi kłopotami.
- Pracownik wypożyczalni wręczył mi dowód. Odruchowo spojrzałam - to nie był mój dokument. Po nerwowym poszukiwaniu okazało się, że musiał zabrać go ktoś inny. Szybko ustaliśmy, że w tym samym czasie z wypożyczalni korzystał turysta z miejscowości Brzeziny w Łódzkiem. Oczywiście nie przyjęłam jego dokumentu. Próbowałam dodzwonić się do dyrekcji ośrodka sportu, by zgłosić zamianę, ale nikt nie odbierał tam telefonu. Powiadomiłam więc policję - opowiada.Policjanci skontaktowali się z rodziną turysty. Okazało się, że przebywa w Szymbarku. Pojechali pod wskazany adres. Wielkie było zdziwienie łodzianina na widok policjantów z patrolu. Zajście szybko wyjaśniono, mężczyzna nawet nie zdawał sobie sprawy, że w portfelu ma dowód osobisty kogoś innego.
- Dziękuję policjantom, bo dzięki ich szybkiej interwencji nie musiałam szukać dokumentów po Polsce. Swoją drogą, ktoś z ośrodka sportu powinien się zastanowić, jak regulować sprawę wypożyczania sprzętu, zwłaszcza, gdy tyle się mówi o ochronie danych osobowych - dodaje jaślanka.
Grzegorz Szczepanek, rzecznik prasowy gorlickiej policji, nie pozostawia złudzeń: dowód osobisty w żadnym wypadku nie może być formą zastawu.
- Rzeczywiście, takie są praktyki. Pamiętajmy, że przez te dwie czy trzy godziny spędzone na lodowisku, z naszym dowodem można zrobić wszystko. Nie bez przyczyny banki uczulają, by natychmiast po tym, jak spostrzeżemy, że nie mamy karty kredytowej, bankomatowej natychmiast zgłosić to do któregokolwiek z nich. Nasze dane zostaną zastrzeżone we wszystkich placówkach - przypomina. - Nie wiemy, czy na tak pozostawiony dowód ktoś nie weźmie kredytu albo zakupu na raty np. przez internet - dodaje.
Dyrektor OSiR, Piotr Apollo skomentował zajście stwierdzając, że taka forma zabezpieczenia była stosowane zawsze.
- Mamy kilkanaście tysięcy wejść na lodowisko w sezonie. Pomyłki zdarzają się sporadycznie. Dotychczas system się sprawdzał. Nie mamy innego sposobu, by mieć pewność, że wypożyczający odda łyżwy. Za wypożyczenie łyżew płaci się 5 zł, a łyżwy kosztują 100-150 złotych. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli brać kaucję w tej wysokości. Zapewniam, że pozostawione dowody są pilnowane i nie są wykorzystywane w jakikolwiek inny sposób - podkreśla.
Dobrze, że tym razem zamiana nie miała nieprzyjemnych konsekwencji, ale pamiętajmy, że dowód jest tylko nasz i tylko w wyjątkowych, szczegółowo określonych przez prawo sytuacjach, ktoś może nam go zatrzymać.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Internetowi oszuści grasują w oświęcimiu
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?