Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Odpadów na rafinerii jest mniej, ale to, co zostało wciąż stwarza niebezpieczeństwo dla otoczenia. Kiedy to się skończy?

Halina Gajda
Halina Gajda
Na terenie rafinerii wciąż jest sporo odpadów, które trzeba wywieźć
Na terenie rafinerii wciąż jest sporo odpadów, które trzeba wywieźć fot. archiwum
Myśleliśmy, że problem odpadów zgromadzonych na rafinerii będziemy mieli z głowy – udało się zdobyć dofinansowanie, miasto dołożyło swoją pulę kasy. Wywózka trwała kilka miesięcy. Zakończyła się, ale już pod jej koniec było wiadomo, że na tym się nie skończy. Ile pieniędzy będzie jeszcze potrzebne, pozostaje otwarte.

Z informacji pozyskanych przez nas od firmy Mo-Bruk, która wygrała przetarg na wywóz odpadów z Glimaru wynika, że prace zakończyły się. Z terenu nieczynnego zakładu wywiezione zostało pięć tysięcy ton odpadów – na tyle bowiem zawarty został kontrakt pomiędzy miastem a wspomnianą firmą. Udało nam się dotrzeć do osób, które brały udział w poprzednich wizjach lokalnych, więc mają porównanie.

- Mauzery i beczki ustawione były dosłownie w piramidy. By pobrać próbki, trzeba się było wspinać po nich – opowiada nam. - Na terenie wokół cysterny, którą widać było na wcześniejszych zdjęciach z drona, nie było gdzie postawić stopy. To samo działo się wokół garaży rafineryjnej straży pożarnej. Teraz został tam ułamek z tego, co było – podkreślał.

Gdzie jest koniec?

Nie zmienia to nic, że nawet ten „ułamek” trzeba usunąć i w sposób bezpieczny zutylizować. Wciąż zalegają bowiem nie tylko mauzery i beczki, ale choćby big-bagi pełne kondensatorów, oporników i tego, zostało z rozebranych układów scalonych, pudła z przeterminowanymi lekami. Wizje w terenie o których mówi nasz rozmówca prowadzone były kilkanaście miesięcy temu. Przez ten czas te wszystkie pojemniki, beczki, butelki wypełnione różnymi przecież substancjami zdążyły w wielu przypadkach skorodować. Z niektórych zaczyna się sączyć zawartość. Nie wiemy, jakie reakcje chemiczne zaszły w nich w tym czasie i co stanie się, gdy dojdzie do ich zmieszania.

- Wszystkie odpady pochodziły z szeroko rozumianego przemysłu chemicznego, petrochemicznego, farbiarskiego, lakierniczego, motoryzacyjnego – tłumaczył nam jeszcze w 2020 roku Sławomir Korbelak, prokurator Prokuratury Rejonowej w Gorlicach.

O tym, że potrzebne będą dodatkowe pieniądze, wiadomo było zanim ostatnie auto Mo-Bruku opuściło teren zakładu. Firma nie wykonywała jednak inwentaryzacji tego, co zostało.
- Spółka wyraża gotowość do kontynuacji prac związanych z usunięciem odpadów zgromadzonych na terenie byłej rafinerii. Na chwilę obecną nie otrzymaliśmy od UM Gorlice oficjalnego stanowiska w przedmiotowej sprawie. Z nieoficjalnych informacji wiemy, że Urząd Miejski stara się o dodatkowe środki na przedmiotowy cel – poinformował nas Wiktor Mokrzycki, wiceprezesa Mo-Bruk-u.

Ile pieniędzy będzie potrzebne? Na razie nie wiadomo. Od Rafała Kukli, burmistrza miasta wiemy, że samorząd zwrócił się już do funduszu ochrony środowiska o dodatkowe środkina ten cel. Trwa również szacowanie skali potrzeb w tym zakresie.

- O sprawie rozmawialiśmy również z senatorem Wiktorem Durlakiem – mówił podczas ostatniej sesji RM Kukla.

Składowisko to jedna kwestia. Druga wciąż otwarta to kwestie właścicielskie, które również się toczą swoim torem.
- Na terenie zakładu działa komornik, od którego po kolei przejmujemy poszczególne części majątku – mówi nam Grzegorz Wojtaszek, który ma wyrok nakazujący wydanie przez Isad wydanie nieruchomości spółce Hydronaft. - Sądzę, że jesteśmy w połowie procesu – ocenia.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto