FLESZ - Która praca skraca życie?
Gdy na początku tygodnia ma facebookowym profilu Gazety Gorlickiej zadaliśmy naszym internetowym czytelnikom pytanie, co najbardziej denerwuje ich w Gorlicach, w odpowiedzi dostaliśmy kilkadziesiąt wskazań. Jedni pisali o tym, że zamiast zielonych skwerów przed blokami woleliby kwietne łąki, inni narzekali na coraz bardziej wszędobylskich rzekomych bezdomnych. Reasumując, większość uwag dotyczyła spraw związanych z miejską estetyką, od betonowego rynku począwszy po nieszczęsną Tereskę i dziurawą ulicę Mickiewicza skończywszy. Jedno ze zgłoszeń wzbudziło nasze szczególne zaskoczenie. Chodziło mianowicie o wspomniane na początku studzienki kanalizacyjne na Kołłątaja.
- Dekle „grają” w dzień i w nocy już trzeci rok – pisał Bogdan Malesza, gorliczanin, który mieszka nieopodal. - Zmienia się tylko tonacja – zastrzegał.
Jak łupnie, to echo poniesie
Brzęczące dekle – brzmi dziwnie. Pierwsza myśl: przesadzają, na pewno nie jest tak źle. Na dowód w sprawie umawiamy się na wieczór i rekonesans na miejscu, jak to z tym rzekomym graniem naprawę jest. Pierwsze przejeżdżające auto mija studzienkę, bo kierowca trzyma się prawej strony jezdni. Nic się nie dzieje. Kolejne to samo, ale trzecie dosyć szybko jedzie od ronda, na wysokości Kromera i banku po drugiej stronie ulicy, trafia w punkt. Słychać brzdęk, potem kolejny i następny. Ciężka pokrywa z siłą uderza o krawędź studzienki. Tak samo dzieje się podczas przejazdu kolejnych aut. Wieczór i mniej zagłuszaczy wokół sprawia, że dźwięk niesie się daleko. Jest głośno.
- Do tej pory „grały” trzy. Czasem, szczególnie w nocy, efekt był taki, jakby gdzieś obok przetaczali skład towarowy – opisuje Malesza.
Kontrola gwarancyjna nadzieją
Pięć lat temu Kołłątaja przeszła generalny remont. Początkowo nie działo się nic, wydawało się, że wszystko jest w porządku. Czas pokazał, że nie do końca. O stanie ulicy rozmawialiśmy w Powiatowym Zarządzie Drogowym. Jak się okazało, sami przyglądają się temu, co się dzieje.
- Pod koniec września będzie tam przegląd gwarancyjny – zapowiada Rafał Wojna, dyrektor PZD.
Już dzisiaj widać, że co najmniej jedna ze studzienek jest lekko ugięta. Asfalt wokół zaczął pękać. Na razie zmiany są – nazwijmy je – delikatne, ale proces postępuje. Poza tym, do trzech uszkodzonych pokryw, dołączają kolejne. Kierowcy nie zdają sobie sprawy, że studzienkowe dekle podskakują podczas ich przejazdu. Całkiem realne jest, że za którymś razem koło samochodu zwyczajnie tam wpadnie.
- Najgorzej jest właśnie w wiosenne i letnie dni, gdy mam uchylony balkon czy otwarte okna, bo nocami nie słychać nic innego, jak pędzące samochody i tę studzienkę – komentuje na forum Katarzyna, internautka.
Jest więc nadzieja, że usterki zostaną usunięte właśnie w ramach gwarancji, a mieszkańcy nie będą musieli już zamykać okien, by odciąć się od „śpiewających” przykryw.
- Ekspozycja Okruchy Pamięci w Bobowej otwarta [ZDJĘCIA]
- Nasze zabytki w obiektywie aparatu. Ciekawa wystawa w Kasztelu
- Tężnia w Wapiennem - zdrowotny relaks pod chmurką [ZDJĘCIA]
- III Zlot Czarownic na Łysuli za nami [ZDJĘCIA]
- Zajrzeliśmy w prawie wszystkie zakamarki pałacu w Siarach [ZDJĘCIA]
- Mural z lipowych desek, jak opowieść o życiu [ ZDJĘCIA]
Pobierz bezpłatną aplikację Nasze Miasto i bądź na bieżąco!
Jak korzystać z aplikacji, by otrzymywać informacje z miasta i powiatu? To proste!
Po wejściu w aplikację w prawym górnym rogu w menu wybierz swoje miasto.
Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?