Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Na rowerach po kultowych tatrzańskich trasach

Lech Klimek
Janusz Duran i Wojciech Gorzkowicz (w czerwonej koszulce) pokonują na rowerach setki kilometrów dla zdrowia i przyjemności
Janusz Duran i Wojciech Gorzkowicz (w czerwonej koszulce) pokonują na rowerach setki kilometrów dla zdrowia i przyjemności archiwum prywatne
Pojechali z Gorlic pod Tatry, by zmierzyć się z jedną z najbardziej wymagających tras kolarskich. Walczyli z kultowym podjazdem Gliczarów i ze sobą.

Pojechali z Gorlic pod Tatry, by zmierzyć się z jedną z najbardziej wymagających tras kolarskich. Walczyli z kultowym podjazdem Gliczarów i ze sobą.

To była szósta już wyprawa zawodników z Gorlickiego Klubu Cyklistów na trasę amatorskiej edycji Tour de Pologne, największego sportowego wydarzenia w Polsce.

- Startujemy w tej imprezie od początku - mówi Wojciech Gorzkowicz, od 2013 roku prezes klubu. - W tym roku pojechało nas sześciu, poza mną jeszcze Wiktor Wacek, Maciej Jurusik, Piotr Majczak, Paweł Dynda, Jakub Zimowski i Janusz Duran. Janusz w tym roku nie jechał na rowerze, ale stanowił nasz serwis - dodaje z uśmiechem.

Życie pełne sportu

Wojciech Gorzkowicz nie wyobraża sobie życia bez sportu. Zaczynał od siatkówki. Teraz to głównie rower. - Nie zaniedbuję siatki, nadal gram w lidze amatorskiej - mówi. - Jednak to rower teraz jest podstawą. Oczywiście w zimie jest jeszcze narciarstwo biegowe. Moja żona Izabela musiała się z tym pogodzić, że ciągle gdzieś mnie niesie. Sama też jest aktywna, głównie uprawia nordic walking, jakoś nie może się przekonać do roweru - dodaje rozbawiony.

Kultowe podjazdy

Takich tłumów na starcie TdP 2018 Amatorów nikt się nie spodziewał. Na liście startowej pojawiło się ponad 2,5 tys. kolarzy, którzy chcieli pokonać górską pętlę (58 km), wiodącą z Bukowiny Tatrzańskiej przez Brzegi, Ścianę Harnaś, Łapsze Wyżne, Groń, Szaflary, Biały Dunajec, Gliczarów Dolny, Ścianę Bukovina do Bukowiny Tatrzańskiej - Już sam start to naprawdę wielkie przeżycie - opowiada prezes. - Nie wiem, z czym to porównać, ale gdy stoi się w kilkutysięcznym tłumie, to adrenalina zaczyna buzować w żyłach. Potem jest jeszcze lepiej - podkreśla.

Już pierwszy ostry podjazd, ściana Harnaś, to wielkie wyzwanie. Ma tylko 2 kilometry i średnie nachylenie 6,5 procent, ale maksymalnie jest to 20, a na tak krótkim odcinku to naprawdę sporo. - Tego nie da się opisać - mówi pan Wojciech. - Ma się świadomość, że góra kiedyś się skończy, ale jak wjeżdża się na ściankę, to brakuje wszystkiego, powietrza, siły. Na szczyt dojeżdża się na resztkach tlenu. Wielu prowadziło rowery, ja dałem radę - dodaje z satysfakcją.

Drugi z podjazdów, ściana Bukowina, jest dłuższy (5,5 km; 5,6 proc., maks. 22 proc.), na nim naszemu cykliście było łatwiej.

- Pcha się człowiek do góry, potem zawsze jest w dół, niby się odpoczywa - opowiada. - Tam jednak jest bardzo wąsko, trzeba uważać. Najlepsi rozpędzają się do zawrotnych prędkości niedostępnych na takich drogach dla samochodów czy motocykli. A my na rowerach, cieniutkie koła, żadnej tak naprawdę ochrony. Upadek może być bardzo niebezpieczny - podkreśla.

Serwis to podstawa

Janusz Duran w tym roku pomagał kolegom na trasie. - Przejechałem ją przed zawodami - mówi. - Jestem po kontuzji i nie chciałem obciążać nogi w czasie zawodów. Muszę się jednak pochwalić, że w czasie swojego przejazdu nie zsiadłem z roweru nawet na największych stromiznach - dopowiada.

Serwisant w takich zawodach to nie tylko dbanie o rowery. Potem stoi na trasie i podaje bidony z napojami, batony energetyczne. - Ja w sumie jeżdżę od niedawna, kilka lat - opowiada. - Zaczynałem od motocykla, potem wsiadłem na rower i wpadłem jak śliwka w kompot. Przez dwa lata przejechałem na swoim szosowcu 14 tysięcy kilometrów - podkreśla.

Dla roweru rzucił palenie i jak mówi, czuje się zdrowy i młody, choć jak koledzy należy do pokolenia wcześnie urodzonych.

Warto wiedzieć

Amatorki wyścig na zawodowej trasie

Już dziewiąta edycja Tour de Pologne Amatorów odbyła się 10 sierpnia 2018 roku. Start, tradycyjnie już, w Bukowinie Tatrzańskiej pod Bukovina Resort. Stąd kolarze ruszyli na wymagającą, 58-kilometrową rundę, po której później pojechali też zawodowcy. Do pokonania mieli słynną wspinaczkę pod ścianę Bukovina w Gliczarowie, inne wymagające podjazdy i szybkie, niebezpiecznie zjazdy. Do tego start wspólny i możliwość rywalizacji z kilkoma tysiącami uczestników. Nie wspominając o możliwości spotkania gwiazd kolarstwa - na linii startu ustawili się między innymi Czesław Lang, Krzysztof Sujka, Jan Brzeźny czy Zbigniew Piątek. To największa w Polsce z amatorskich imprez kolarskich, ściśle związana z naszym narodowym wyścigiem

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gorlice. Na rowerach po kultowych tatrzańskich trasach - Gazeta Krakowska

Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto