Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Miejska łaźnia przed wojną była mykwą Żydowską, w której kąpiel to był rytuał

Tomasz Pruchnicki
W tym miejscu stała mykwa, która po wojnie służyła jako łaźnia wszystkim mieszkańcom miasta. Widać jeszcze resztki ścian
W tym miejscu stała mykwa, która po wojnie służyła jako łaźnia wszystkim mieszkańcom miasta. Widać jeszcze resztki ścian Tomasz pruchnicki
Gdybyśmy dzisiaj cofnęli się w czasie do przełomu XIX I XX wieku, a przy tym zamknęli oczy i przeszli się ulicą Garbarską w kierunku Nadbrzeżnej, po lewej stronie na dzisiejszym skwerkiem przed blokiem stałaby łaźnia. Budynek nie był pokaźny, ale na tamte czasy, wizyta tutaj była luksusem, bo nikt nawet nie marzył o wannie w domu czy mieszkaniu.

Pani łazienna siedzi na stołeczku pod ścianą dużego pomieszczenia i przyjmuje opłatę za „branie łaźni” przez mieszkańców miasta. Daje kluczyk z przyczepionym numerkiem do szafki ubraniowej, wypożycza ręcznik za dodatkową opłatą i ma oko na wszystko, co dzieje się w hali łazienkowej.

Ciepła woda płynęła z kranu tylko w łaźn

i

Do łaźni w Gorlicach każdy przychodził ze swoimi przyborami toaletowymi, środkami czystości i czystą odzieżą. Nie było już potrzeby dezynfekować ubrań itp. Ścianki działowe były wysokie na dwa metry nad posadzką z wolną przestrzenią nad podłogą. Dla łatwego utrzymania czystości wykonane były z płyt paździerzowych. Na posadzce położone były drewniane podesty ażurowe jak kiedyś w pracowniczych szatniach na fabryce. Wszystko pomalowane w kolorze takim samym jak wysokie lamperie na ścianach. Przegrody miały drzwi zamykane na prowizoryczny zamek i w każdej klitce była duża wanna z instalacją ciepłej wody przymocowaną do ścianek. Sitko prysznicowe zamocowane na stałe w jednakowym standardzie z lat 50-tych. Budynek ten był już po przebudowie, a w latach powojennych poszerzony o ubikacje, rozbieralnię i poczekalnię.

Kąpiel raz w tygodniu to był luksus

Mieszkańcy przeważnie w piątki lub soboty, bo ten dzień był krótszy od pracy i nauki, przychodzili do łaźni z mieszkań, gdzie nie było jeszcze łazienek i były tylko toalety na zewnątrz.

Budynki w mieście w tym czasie przeważnie nie miały bieżącej wody z wodociągu. Trzeba ją było nosić w wiadrach i grzać na kuchniach kaflowych. Wiele rodzin nie stać było jeszcze na doprowadzenie bieżącej wody do mieszkań, a co dopiero mówić o budowie łazienki. Tylko nowe bloki na Górnym Osiedlu, na Dolnym Osiedlu, na ulicy Kromera, Kołłątaja i przy Bieckiej miały wówczas te luksusy. Zresztą tylko śródmieście było wtedy skanalizowane. Dlatego studnie w tym rejonie utrzymywane były w ciągłej sprawności technicznej. Do rzadkości należały tzw. zlewy na klatkach schodowych z bieżącą wodą. Powoli wodociąg miejski jest jednak budowany. W 1964 roku w ramach dużej inwestycji w ulicy Krakowskiej powstał kolektor i wodociąg pod niebawem budowane osiedle XXX-lecia PRL. Łaźnia miała potrzebę istnieć i działała prawie do końca lat 70-tych.

Łaźnia najpierw służyła Żydom, mieli w niej mykwę

Przed drugą wojną światową budynek ten był łaźnią rytualną dla potrzeb gminy wyznaniowej żydowskiej. Zgodnie z Talmudem ablucji, czyli rytualnego obmycia, koniecznie w zbiorniku tak dużym, by można było zanurzyć całe ciało, ale również wyposażonym w bieżącą wodę, dokonywano o różnych porach i z różnych religijnych przyczyn. Oddzielnie mężczyźni, którzy byli do tego zobowiązani na przykład przed każdą modlitwą w synagodze, i oddzielnie kobiety - koniecznie po każdej menstruacji, a także przed swoim weselem i po porodzie.

Wody w łaźni nigdy nie brakowało

Zasilanie łaźni wodą odbywało się z własnej studni, wykopanej w jej obrębie. Architekt Józef Barut, który wiele lat życia poświęcił odbudowie miasta ze zniszczeń I wojny światowej, w opisie do projektu przebudowy łaźni z lat 40-tych XX wieku napisał: „…o nieprzebranej ilości wody, filtrowanej przez pokład samorodnie. Oprócz tej studni budynek posiada wielki betonowy zbiornik podziemny na wodę rzeczną połączony osobnym rurociągiem z rzeką Ropą.”

Studnia, o której pisał, stoi do dzisiaj i można zobaczyć, jak codziennie sączy się samoczynnie z niej woda na drogę. Według opowieści starych pracowników wodociągów miejskich, ta żyła wody pochodzi spod Dworzyska i na niej była kiedyś studnia w podwórku budynku Sztabu Wojskowego RKU przy ul. Wąskiej.

W łaźni było jak we współczesnej saunie

Budynek łaźni powstał na przełomie XIX/XX wieku i składał się z przedsionka, hali łazienkowej i natrysków, dwóch ustępów z dostępem z hali, ubieralni oraz klatki schodowej, używanej także na miejsce dla motopompy. Nieodłącznym elementem każdej łaźni, w tym również tej naszej, gorlickiej była parnia, czyli parni pomieszczenie do wytwarzania pary. Tam m.in. odkażano ubrania. Działał tam też desynsektor (pisany wówczas przez s) - na gorące powietrze.

Reszta ubikacji i łaźni znajdowała się w budynku przyległym tzw. starej łaźni dla kobiet. Głębokie fundamenty z kamienia spełniały wymogi dla zbiorników i ujęcia wody z rzeki Ropy. Kompletna instalacja wody zimnej i ciepłej z kotłami, bojlerem oraz piecem na parę do parni.

Nie zapominajmy, że odnoga rzeki przebiegała w miejscu dzisiejszego narożnika budynku przy ulicy Nadbrzeżnej od strony stacji TRAFO i łączyła się z głównym korytem przed teraźniejszym przyczółkiem mostu. Odnoga służyła do napędzania i wytwarzania pary w młynach zlokalizowanych wzdłuż dzisiejszej ulicy Nadbrzeżnej i Blich.

Wtedy nikt nie myślał o ekologii

Łaźnia posiadała doskonałą własną kanalizację do rzeki, co było wielkim nowoczesnym osiągnięciem, gdyż reszta miasta nielicznie miała kanalizację z rur żeliwnych, kanalizację z resztek rur ołowianych i pozostałości po kanalizacji z rur drewnianych drążonych w kłodach. Co ciekawe, resztki tych drewnianych rur wykopywano przy remoncie ulicy 3-go Maja i Mickiewicza pod koniec lat 90-tych XX wieku.

W łaźni można było także brać kąpiele z dodatkami mineralnymi, choć nie zachowały się opisy tych związków. Natomiast w reklamach z przedwojennych ogólnopolskich czasopism, można dowiedzieć się o tych luksusach, których nie pochwalali wówczas ortodoksi.

Hala łaźni miała blisko pięć metrów wysokości z wentylacją uruchamianą silnikami elektrycznymi. Ogrzewano ją trzema piecami żelaznymi.

Mieszkańcy miasta po wojnie z wielkim zaciekawieniem przyjęli możliwość kąpieli w dawnej mykwie, a gdy jeszcze zmodernizowano budynek, to chętnie korzystano z tego udogodnienia. Przez większość wieczorów kondensacja pary wodnej w hali była bardzo duża i obraz był jak teraz w saunie.

Pierwsze łazienki powstawały za kotarą w... kuchni

Gdy powoli zaczęto doprowadzać bieżącą wodę na poszczególne ulice, w miarę posiadanych środków mieszkańcy wstawiali wanny na przykład w... kuchniach, a zamiast budować ścianki działowe, rozwieszali kotary na drucie.

Na początku lat 90-tych XX wieku, kiedy przystępowano do budowy budynku wielorodzinnego przy ulicy Nadbrzeżnej, rozebrano starą łaźnię, aby „unowocześnić” ten zaułek. Kto wtedy myślał o zachowaniu i konserwowaniu tego reliktu przeszłości, o którym chciano szybko zapomnieć. Nowi radni chcieli „zaistnieć” inwestycjami i pomysłami, które przysporzyłyby im rzeszy wyborców - jak ten o likwidacji miejskich toalet przy ulicy Mickiewicza poniżej ratusza, które ostatecznie zaadaptowano na sklepy. Potem było gorączkowe szukanie nowej lokalizacji toalet, bo ludzie gdzieś jednak muszą mieć takie miejsca. Ale to już inna bajka, choć niezbyt wesoła z punktowymi toaletami miejskimi na Dworzysku i obok biblioteki.

Dzisiejsza ulica Garbarska, przy której stała kiedyś łaźnia nosi swoją nazwę stosunkowo niedawno. Zaczęto jej używać po przeniesieniu garbarni na ulicę Ogrodową. Kiedyś opowiadali inż. Barutowi, gorliczanie Przybyłowicz i Wacławski, że dawno temu ulica nazywała się Podmłynie. Było to wielce możliwe, gdyż młyn tu stojący istniał tak dawno, jak samo miasto. Warto o tym pamiętać, tak jak o łaźni, która z końcem lat 80. XX wieku zakończyła historię sanitarnego przybytku galicyjskiego miasteczka.

Pisanki stare jak świat. Pierwsze znaleziska w Polsce datuje się na... X wiek

Źródło:TVN24

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto