Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Lawendowa rabata przed altanką to już przeszłość. Została poszarpana włóknina i dziury po roślinach. Co więc dalej?

Halina Gajda
Halina Gajda
Lawendowa rabata, która niegdyś zdobiła wejście do altany w Parku została zniszczona. Wiosną mają pojawić się nowe nasadzenia. Przypomnijmy, że rewitalizacja parku pochłonęła niemal trzy miliony złotych
Lawendowa rabata, która niegdyś zdobiła wejście do altany w Parku została zniszczona. Wiosną mają pojawić się nowe nasadzenia. Przypomnijmy, że rewitalizacja parku pochłonęła niemal trzy miliony złotych agnieszka nignor-chmura
Jesienno-zimowa aura obnażyła parkowe braki. I bynajmniej nie wynikają one z zaniedbań miejskiej spółki, która się nim opiekuje, ale z naszego zachowania w nim. Niestety czasem nagannego, a wręcz podpadającego pod paragrafy. Tym razem poszło o lawendę i inną ozdobną roślinność, która rosła sobie przy altanie.

Rewitalizacja Parku Miejskiego trwała kilkanaście miesięcy, kosztowała prawie trzy miliony złotych i została wykonania ze wsparciem funduszy unijnych. W zakresie prac były między innymi nasadzenia roślinności. Gdyby przeliczyć ją na sztuki, było to tysiące różnych sadzonek.

Przed parkową altaną swoje miejsce znalazła choćby lawenda. I nawet nieźle się przyjęła. Nie ma już niestety po niej śladu. Można powiedzieć, że znikała na raty – część została skradziona tuż po nasadzeniach. Dzieło kradzieży było uskuteczniane systematycznie. Kolejne krzaki zadeptali spacerowicze, którzy uznali, że do altanki nie ma innej drogi, jak na skróty, czyli przez lawendową rabatę. To zaś co ocalało, było już w takim stanie, że nadawało się tylko do usunięcia. Teraz mamy więc smutny widok dziur po roślinkach i resztek ogrodowej włókniny.

- Z wiosną będziemy planować, jak uzupełnić rabatę – zapowiada Wojciech Drzymała, szef Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych.

Tutaj niestety wypada wrócić do przeszłości i mocnego przekonania, że gdy coś jest publiczne, to znaczy, że jest niczyje. I można to zniszczyć, ukraść, zdemolować. Takie pojmowanie rzeczywistości jest wciąż żywe. Nie jest to może jakieś masowe zjawisko, ale na pewno godne potępienia. Opiekunowie miejskiej zieleni opowiadają o gorliczanach, którzy w środku dnia potrafili „wykopywać” bratki czy rusinki z donic na rynku. Pytani, co robią, odpowiadali z rozbrajającą szczerością, że biorą kwiatki do przydomowego ogródka.

Lasek Sokoli, dzisiejszy Park Miejski powstał z inicjatywy burmistrza Wojciech Biechońskiego

Gorlice. Lasek Sokoli, czyli Park Miejski - archiwalne zdjęc...

Komu i co zawiniły nasadzenia przy Kościuszki?

Innych przykładów też nie brak – zdemolowane kosze, zniszczone przystanki, a ostatnio drzewka, które rosły w donicach przy ulicy Kościuszki. Sarkastycznie można byłoby podsumować, że komuś musiały mocno przeszkadzać. Kto wie, może nawet naraziły się niewłaściwym zachowaniem – w jesieni dawały za mało cienia albo pochłaniały za dużo tlenu? Tak czy inaczej, zostały wyłamane. Donice stoją puste.

Wracamy jeszcze do Parku Miejskiego. Wojciech Drzymała apeluje o jeszcze jedną kwestię – sprzątania po milusińskich. Na ich potrzeby fizjologiczne, nie mamy niestety wpływu. Psiak, który zostaje wypuszczony na trawnik czy wręcz w rabaty, by się załatwił, też potrafi narobić szkód. Przede wszystkim zagrzebywaniem tego, co zostawił. Bo dzisiaj wszelkie ozdobne rośliny, są delikatne. Potrafi im zaszkodzić nawet psia kupa.
- Pamiętajmy o tym podczas spacerów z naszymi czworonogami – podkreśla.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto