Gorlice. Jeśli świąteczne zakupy, to tylko w niedzielę na Pogórzańskim

Załóżmy taką oto sytuację: święta zbliżają się wielkimi krokami, a ja nie mam choinki, nie mam nic, do jest przystrojenia, nie mam też umiejętności, by samej coś wykombinować. Czy „ogarnę” temat u Was?
Myślę, że nie powinno być z tym większego kłopotu, bo w niedzielę będzie u nas wszystko, od choinek, po stroiki, bombki robione na sto sposobów, aniołki dziergane w tyle samo ściegów, gwiazdy, łańcuchy, gwiazdy i rzesza aniołów. Z doświadczenia ubiegłych lat wiem, że dwóch takich samych na pewno nie będzie, co może być istotne, bo nikt nie chciałby mieć takiej samej choinki, jak połowa mieszkańców powiatu. Mamy tę zaletę, że u nas wszystko dzieje się pod dachem - jest sucho i ciepło. Pogoda, jakakolwiek by nie była, nam niestraszna.

Coś na ząb też się znajdzie?
Domowe wędliny, takie z prawdziwej wędzarni opalanej drewnem, ryby w tym nasz powiatowy rarytas, czyli pstrągi, babciny chleb, ciasta wszelakiego rodzaju. Pewnie będą też pierogi, uszka, grzyby. Będzie tylko jeden kłopot…

Jaki kłopot?
Jak uchronić to wszystko przed zjedzeniem, zanim przyjdą święta. (śmiech) Również z doświadczenia wiem, że bywa to trudne, bo zdarzali się tacy, którzy pałaszowali świąteczny piernik w drzwiach Jarmarku. Nie przesadzam, naprawdę. Swoją drogą, trudno się dziwić, bo wszystkie domowe wyroby, choćby były najzwyklejsze, zawsze smakują wybornie. I nie chodzi tylko o skład, ale przede wszystkim serce w nie wkładane.

Każdy może jeszcze wpaść do Was z własnym stoiskiem?
Nie do końca. Nie chodzi o to, że kogoś nie chcemy, tylko ogranicza nas miejsce. W tym roku już zapowiedziało się nam kilkudziesięciu wystawców. Będzie więc w czym wybierać. Poza tym musimy zostawić trochę miejsca na świąteczny plener fotograficzny. Taki rodzinny. Zaprzyjaźniona fotografka, będzie robiła darmowe zdjęcia wszystkim chętnym. Na pamiątkę. a ą
Rozmawiała Halina Gajda.