Dwie godziny pracownicy pogotowia i Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej starali się przetransportować schorowaną kobietę do gorlickiego szpitala. Wszystko przez kamienne barykady, które zostały postawione na drodze za sceną jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia.
– Wyjechaliśmy na wezwanie ok. godz. 2 przez Sokół do końca ul. Kwiatowej. Potem zespół schodził do chorej na piechotę, jednak po ocenie sytuacji okazało się, że przetransportowanie chorej na noszach pod górę nie będzie możliwe – relacjonuje kierowca pogotowia.
Tym samym kierowca wrócił do karetki i podjechał przed pierwszą z barykad przy scenie do parku. Kobieta pod opieką zespołu medycznego została przewieziona traktorem rolniczym na koniec śnieżki do drugiej z barykad. Stamtąd odebrali ją strażacy z PSP w Gorlicach i pokonując kamienne zapory na noszach przetransportowali ją do karetki.
– Sam transport do szpitala zajął nam dwie godziny. Gdyby w tym czasie doszło do obrzęku płuc, bylibyśmy bezradni - komentuje członek zespołu reanimacyjnego.
Sprawa z zamknięciem drogi przez park ciągnie się od jesieni minionego roku. O ile burmistrz Gorlic zapewnia, że jeszcze w tym roku ma tam powstać kładka pieszo-jezdna, by skomunikować kilka domostw, które zostały odcięte od drogi dojazdowej do miasta, to uważa, że ustawienie znaku - przejście na swoją odpowiedzialność nie spełniłoby tutaj swojej funkcji. Jak wielokrotnie powtarzał nie weźmie odpowiedzialności za ludzi, którzy przechodzą pod osuwiskiem, dlatego wybudowano barykady.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?