Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Biegły ustali, czy pies został zagłodzony

Lech Klimek
Lech Klimek
Papież Franciszek w swojej „ekologicznej encyklice” pisze: - Kiedy serce jest naprawdę otwarte na powszechną komunię, to nic i nikt nie jest wykluczony z tego braterstwa. Dlatego też prawdą jest, że obojętność lub okrucieństwo wobec innych stworzeń tego świata zawsze w jakiś sposób przekłada się na sposób traktowania innych ludzi. Serce jest jedno i ta sama mizeria, która prowadzi do znęcania się nad zwierzętami, niechybnie przejawi się w relacji z innymi osobami. Wszelkie okrucieństwo wobec jakiegokolwiek stworzenia jest sprzeczne z godnością człowieka.

FLESZ - Podatek od mięsa. Nowy pomysł UE na walkę z emisją CO2

Mieszkańcy Łużnej zawiadomili przedstawicielki gorlickiej fundacji PSYstań dla Zwierząt, że w jednym z gospodarstw na terenie tej miejscowości od kilku dni leży martwy pies.

- Natychmiast tam pojechaliśmy - mówi Katarzyna Kosińska, prezes fundacji. - To, co zastaliśmy na miejscu, było przerażające, dla każdego, kto przejmuje się losem zwierząt. Przy rozwalającej się budzie leżały już rozkładające się zwłoki dużego psa w typie owczarka niemieckiego - dodaje.

Gorlicka fundacja nie ma w swoim statucie zapisu dotyczącego interwencji w takich sprawach więc na miejsce wezwanO przedstawicieli Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, z Tarnowa i Nowego Sącza.

- To była nocna akcja - stwierdza inspektor z sądeckiego TOZ. - Jednego jestem pewien, w Łużnej popełniono przestępstwo. Pies cierpiał i zdechł w samotności. Wokół niego pełno było odchodów. Miska z wodą to była jakaś breja. W misce z jedzeniem stary kotlet już zepsuty. Po prostu tragedia - dodaje.

Jak się okazało, okoliczni mieszkańcy już wcześniej próbowali sami załatwić sprawę. Z urzędu gminy odesłano ich na policję. Policjanci, którzy zjawili się na miejscu dzień przed interwencją obrońców zwierząt nie podjęli żadnych skutecznych działań.
- W dniu naszej interwencji w Łużnej wezwaliśmy policję - mówi inspektor. - Na miejsce przyjechał też właściciel psa. Jak się okazało, to pochodzący z Łużnej ksiądz, proboszcz parafii w dekanacie Tymbark. Okazało się też, że poza zdechłym psem w domu znajdowała się też około 10-letnia suczka, pekińczyk - dodaje.

Ksiądz zrzekł się jej bez zbędnych ceregieli na rzecz sądeckiego TOZ, suczka była w dość dobrym stanie. Zapytany o sytuację w Łużnej tak naprawdę nie miał sobie nic do zarzucenia.

- Ja się tymi psami zajmowałem - mówi. - Bardzo często przyjeżdżałem do Łużnej, bo dom od śmierci mojej mamy dwa lata temu stał pusty. Ten zdechły pies był już bardzo stary, miał około 20 lat. Ja go już nawet nie leczyłem, ale zdechł po prostu ze starości. Moja wina, że go nie usunąłem w czasie ostatniej wizyty, dzień przed interwencją. Byłem trochę chory i się bałem po prostu - dodaje.

W sprawie psów złożone zostało jednak na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. - Czekamy na wyniki sekcji zdechłego psa - mówi Grzegorz Szczepanek, rzecznik prasowy KPP w Gorlicach. - Jej wyniki będą kluczowe, jeśli chodzi o dalsze nasze postępowanie - dodaje.

Przedstawiciele TOZ nie twierdzą kategorycznie, że pies został zagłodzony. W tej sprawie musi wypowiedzieć się biegły. Dla nikogo nie ulega jednak chyba wątpliwości, że takie traktowanie zwierząt jest co najmniej naganne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Gorlice. Biegły ustali, czy pies został zagłodzony - Gazeta Krakowska

Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto