Kiedyś było tak: kto wyjeżdżał sprzed Marysieńki, a chciał do miasta, niczym tygrys szykujący się do skoku na ofiarę, stał i czekał, aż na jezdni zrobi się luka. Gdy tylko zrobiło się dwa metry przestrzeni - wyjeżdżał z impetem. Bywało, że dochodziło do drobnych stłuczek, ale raczej wszyscy sobie jakoś radzili. Do maja, gdy na skutek listów i interpelacji, które dotarły do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, zarządca zmienił tam organizację ruchu. W efekcie, by dojechać do centrum, trzeba kluczyć po uliczkach osiedla Pod Lodownią.
Podczas burzy mózgów, wymyślono alternatywne rozwiązanie - wyjazd wzdłuż bloku 24A. Wydawało się, że rozwiąże sprawę i nie trzeba będzie nadkładać kilometrów, by dojechać do Rynku. Rozwiązanie działało przez chwilę, bo do SM zaczęły napływać wnioski, a raczej żądania, by wyjazd zamknąć - jakoby z powodu nadmiernego ruchu pod oknami.
- Faktycznie, w ostatnich dniach zarząd spółdzielni, po spotkaniach z mieszkańcami bloki 24A, podjął decyzję o zamknięciu przejazdu - mówił podczas sesji RM Krzysztof Jędrzejowski, prezes SM Pod Lodownią.
Decyzja była w głównej mierze oparta na oczekiwaniach, wręcz żądaniach mieszkańców wspomnianego bloku, którzy są właścicielami części gruntu pod wspomnianą drogą i tym samym oczekują spokoju i komfortu zamieszkania.
Rozwiązaniem byłaby całkowita zmiana organizacji ruchu na skrzyżowaniu z ulicą Węgierską, ale taka potrzebuje jego przeprojektowania. Spółdzielni nie stać na to, bo to sam koszty sięgają milionów złotych. Burmistrz Rafał Kukla deklarował, że będzie rozmawiał jeszcze w tej sprawie z zarządcą. Być może coś uda się wynegocjować.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?