Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Edward Walentynowicz wyruszył w samotny rejs o Złoty Glob, w przygotowaniach pomagała mu Grażyna Rychlicka-Schirmer

Marek Podraza
Marek Podraza
Wspólne zdjęcie tuż przed startem, od lewej Grażyna Rychlicka – Schirmer, Edward Walentynowicz i Magdalena Walentynowicz
Wspólne zdjęcie tuż przed startem, od lewej Grażyna Rychlicka – Schirmer, Edward Walentynowicz i Magdalena Walentynowicz Fot. Archiwum prywatne Grażyna Rychlicka-Schirmer
W niedzielę 4 września z Les Sables-d’Olonne we Francji wystartował najtrudniejszy na świecie wyścig samotnych żeglarzy. To trzecia edycja wyścigu o Złoty Glob. Wszyscy żeglarze biorący udział w wyścigu zmierzą się z ośmioma miesiącami izolacji, żeglując 30000 mil przez pięć oceanów w pojedynkę, non-stop i bez asysty.

Wyścig o Złoty Glob był oryginalnym wyścigiem jachtów dookoła świata. W 1968 roku dziewięciu mężczyzn rozpoczęło ten pierwszy samotny wyścig żeglarski na całym świecie. Ukończył go tylko 29-letni Sir Robin Knox Johnston. W 2018 roku wskrzeszono wyścig o Złoty Glob. Wystartowało 18 żeglarzy, a skończyło tylko pięciu.

W tym roku na starcie stanęło 16 żeglarzy, a wśród nich pod kanadyjską flagą popłynął żeglarz pochodzący z Polski Edward Walentynowicz, który związany był i jest z Gorlicami. Żeby było jeszcze ciekawiej, w jego teamie przygotowującym go do wyprawy znalazła się gorliczanka Grażyna Rychlicka-Schirmer, na co dzień dyrektorka Centrum Terapii Uzależnień.

- Edka znam od 1982 roku, jest mężem mojej przyjaciółki. Mieszkaliśmy w Gorlicach w tym samym bloku i w jednej klatce. Od kiedy mieszkają w Kanadzie, spotykamy się czasem w Polsce, a pięć lat temu byłam w Kanadzie i wtedy miałam okazję popływać z nim na jachcie. Okazuje się, że żeglowanie z przyjaciółmi nawet w roli pasażera, daje dużo przyjemności. – opowiada Grażyna Rychlicka-Schirmer.

Jego przygoda z żeglarstwem zaczęła się w 1972 roku podczas studiów na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Zawsze był zainteresowany żeglarstwem, zapisał się do sekcji AGH w Krakowskim Yacht Clubie i zdobył patent sternika jachtowego. Po ukończeniu studiów rozpoczął pracę w Gorlicach i działał w Sądecko-Podhalańskim Okręgowym Związku Żeglarskim. W 1984 roku był współorganizatorem i uczestnikiem rejsu na jachcie „Dunajec” z Gdyni do Ameryki Północnej.

- Około 10 lat pracował jako inżynier elektronik automatyk w naszym Matizolu. Był członkiem Nowosądeckiego Klubu Żeglarskiego w Nowym Sączu. Wyścig Golden Globe Race 2022, na który Edward wyruszył w samotny rejs dookoła świata, odbywa się bez pomocy, z lądu z technologią z lat 60-tych – dodaje pani Grażyna.

Żeglarz do wyprawy przygotowywał się ponad dwa lata.
- Trasę chcę pokonać szybko, ale bezpiecznie bez niepotrzebnego ryzyka. Rejs będzie trwał około ośmiu miesięcy – podkreśla Edward Walentynowicz

Przygotowania polegały między innymi na przystosowaniu jachtu do tak długiej wyprawy. Bardzo dużo w środku zostało zmienione, tak by zmieścić wszystko, czego potrzebuje samotny żeglarz na około osiem miesięcy. W tych przygotowaniach przez kilkanaście dni przed startem pomagała pani Grażyna.

- Pakowałyśmy specjalne liofilizowane jedzenie, batony proteinowe, warzywa i niektóre owoce, witaminy i oczywiście zapas wody w dużych specjalnych pojemnikach – opowiada pani Grażyna.

Pani Grażyna mówi, że nie było możliwe zabranie wystarczającej ilości wody. Resztę Edward musi gromadzić z deszczówki, bo urządzenia do odsalania są zabronione.

Głównym męskim pomocnikiem w ich teamie był były właściciel jachtu z Anglii.

- Przyjechał z żoną i był bardzo zaangażowany z wdzięczności, że jacht nadal żyje i Edek zachował jego nazwę Noah’s Jest. Ze mną była także druga Grażynka, też kiedyś mieszkała w Gorlicach i pracowała jako psychiatra, teraz mieszka w Lublinie. Pomagał nam jeszcze jeden wolontariusz z Francji i oczywiście manager rejsowy - żona Edka, która również jest żeglarką – mówi Grażyna.

Wyścig o Złoty Glob 2022 będzie wymagał od wszystkich uczestników korzystania wyłącznie z tego samego typu lub podobnego sprzętu i technologii, które były na pokładzie zwycięskiego jachtu Sir Robina Knox-Johnstona w latach 1968/69.

Wszyscy uczestnicy będą śledzeni przez satelitę 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, ale konkurenci nie będą mogli przesłuchać tych informacji, chyba że zaistnieje sytuacja awaryjna i wyłamią zapieczętowane sejfy zawierające GPS i telefon satelitarny. 

Nasz żeglarz od ponad 30 lat mieszka w Kanadzie, ale żeglarstwa nauczył się w Polsce. Dla niego będzie to pierwsza wokółziemska wyprawa, ale ma on bogate doświadczenia w pływaniu po Atlantyku. W ostatnich latach pokonał go siedmiokrotnie. Część z tych rejsów odbył samotnie i posługując się wyłącznie astronawigacją. Do Kanady wyemigrował w 1986 i osiadł w Halifaksie w Nowej Szkocji. Przez pierwsze pięć lat układał sobie tam życie i nie miał czasu na żeglowanie. Na początku 2020 roku kupił w Anglii jacht Rustler 36 i przygotowywał go do rejsu.

Na starcie czwartego września oprócz szesnastu samotnych żeglarzy byli licznie obecni mieszkańcy Les Sables d’Olonne, którzy kibicowali uczestnikom rejsu podczas dwóch tygodni przygotowań do wyścigu, który przyciągał 5000 gości dziennie, a tysiące ludzi ustawiło się wzdłuż muru, wzdłuż legendarnego kanału Sables d’Olonne. Wśród nich była także pani Grażyna.

- Edward ma wszystkie możliwe uprawnienia żeglarskie, jest kapitanem żeglugi wielkiej w Polsce UK i Kanadzie. Pożegnaliśmy go na starcie z całym teamem. Będę mu kibicować z całego serca i na bieżąco śledzić jego wyprawę. Niestety kontakt z nim będzie ograniczony nawet dla najbliższych – mówi na koniec pani Grażyna.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Edward Walentynowicz wyruszył w samotny rejs o Złoty Glob, w przygotowaniach pomagała mu Grażyna Rychlicka-Schirmer - Gazeta Krakowska

Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto