Większość gorliczan po wianki wybiera się na Dworzysko. Zazwyczaj wybór jest tam największy, ale niestety nie w tym roku. Jak zgodnie mówiły nam trzy panie, które przy swoich stolikach wyplatały kwiaty, brakuje budulca.
- Kopytnik, który jest przecież podstawą wianków, po prostu gdzieś przepadł – mówi pani Magdalena. - Mam wprawdzie w swoim ogrodzie, pielęgnuję go, podlewa, więc rośnie, ale na łąkach trudno go znaleźć – dodaje.
Gospodyni zastrzega i jednocześnie poleca: do wianków powinny być wplecione wszystkie zioła, bo pomagają w różnych chorobach. Nie ma się co bać – przy przeziębieniach, zakażeniach – parę kruszynek z ususzonego wianka zaparzyć i wypić napar.
Wianki plecie także Emilia Król-Dziadowicz, właścicielka kwiaciarni Emikart przy miejskim deptaku. Tam kwietny warsztat działa już od wczoraj. Z daleka pachnie ziołami, a właścicielka pracuje z wyjątkową wprawą i poczuciem estetyki.
- Kiedyś wianki przez cały tydzień leżały w kościele i dopiero na zakończenie przynosiło się je do domu. Wianków nie można było wyrzucić. Przez cały rok trzymane były w domu, do kolejnych świąt. Zdarzało się, również, że ludzie palili wianki, a dymem z nich okadzali domy, co miało gwarantować ochronę – dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?